Rozdział XI

76 5 4
                                    

Następnie oblał winem Alastora. Ten tak się zdenerwował, że wylał na Lucyfera zupę. Lucyfer natomiast rzucił w niego swoim deserem.
-Fujjj... - wyjęczał radiowy demon, na co ojciec Charlie tylko się złośliwie uśmiechnął. Alastor złapał jakiegoś kotleta, którego miał akurat pod ręką.
-Al, skąd wziąłeś tego kotleta?! Nie zamawialiśmy go nawet! - krzyknęła Charlie, ale on już był w takim szale, że spoliczkował Lucyfera tym właśnie kotletem. Na to jego przeciwnik rzucił w niego krzesłem.
-Charlie, czy mogłabyś wziąć na chwilę swój talerz ze stołu? - spytał uprzejmie radiowy demon.
-Alastor, co Ty chcesz zrobić? - spytała niepewnie dziewczyna, ale wykonała jego prośbę. Wtedy Alastor rzucił całym stołem w jej ojca, przez co kelner wyprosił ich z restauracji.
-Zajebiście! - krzyknęła na nich Charlie.
-To on zaczął! - krzyknęli jednocześnie pokazując na siebie nawzajem palcem.
-Ja chciałam tylko miło spędzić z Wami wieczór, a Wy wszystko zjebaliście! - wykrzyczała, a następnie udała się w kierunku hotelu. Alastor i Lucyfer wciąż patrząc na siebie groźnie ruszyli za nią.

Nagle w połowie drogi stanęła przed nimi Sera.
-Alastor! - wrzasnęła, na co radiowy demon, aż podskoczył i lekko się skulił. - Pamiętasz o naszej umowie?!
-O-Oczywiście. - demon próbował grać opanowanego.
-Zaraz, o jakiej umowie?! - Charlie nastroszyła brwi.
-Czy Ty naprawdę myślałaś księżniczko, że masz go po swojej stronie? - odparła Sera próbując ukryć kpinę w jej głosie. - Tak potężny demon jest stworzony do wyższych celów niż pomoc Tobie w prowadzeniu Twojego nędznego hoteliku, który i tak zostanie zrównany w ziemią podczas następnej eksterminacji.
Alastor opuścił uszy i cofnął się kilka kroków do tyłu.
-Czy Ty... pracujesz dla niej...? - spytała Charlie nie mogąc uwierzyć w to co słyszy. Zanim demon zdążył udzielić jej odpowiedzi wtrąciła się Sera.
-Oczywiście, że tak.
-Czyli jesteś zwykłym zdrajcą!!!
-Miałem rację, że jesteś dwulicowy! - krzyknął Lucyfer, szturchając go swoją laską.
-Ch-Charlie, to nie tak. Pozwól mi wyjaśnić, to jakiś absurd... - demon złapał się dłonią za czoło.
-A ja myślałam, że jesteś po mojej stronie. To znaczy... że te wszystkie komplementy z Twojej strony... nic nie znaczyły. Oszukałeś nas... a ja Ci zaufałam! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi!!!
-To nie tak, jak myślisz.
-A więc jak? Masz minutę na wyjaśnienia.
-Obiecałem Serze, że coś dla niej zdobędę i...
-To coś należy do mnie. Chciałeś mi to ukraść. Dlatego tu jesteś. Inaczej byś mi nie pomagał w prowadzeniu hotelu, prawda? To był tylko podstęp, żeby zdobyć moje zaufanie, a potem mnie wykorzystać. - jej gniew przerodził się teraz w smutek i żal. A po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
-Jak wspominałam, masz czas do następnej eksterminacji. - rzekła niczym nie wzruszona Sera. - Co znaczy, że zostało Ci zaledwie kilka dni.
-Co?! Jak to?! Przecież dopiero co odbyła się eksterminacja. - powiedziała z wyrzutem Charlie.
-Postanowiliśmy nieco przyspieszyć ten proces. Do zobaczenia za kilka dni. - po tych słowach Sera zniknęła.
-Charlie, ja...
-Spierdalaj! - krzyknął Lucyfer, starając się jednocześnie pocieszyć córkę. Zapłakana Charlie uciekła do hotelu.
-Charlie czekaj!
-Daj mi spokój!
-Na Twoim miejscu nawet bym nie próbował wchodzić do środka! - burknął do Alastora Lucyfer. Tym razem Alastor posłuchał i usiadł na krawężniku przed hotelem. Ciężko westchnął wpatrując się w kałużę. Po jakiejś godzinie przed hotel wyszedł Angel Dust.
-A Ty... nie wchodzisz do środka? - spytał.
-Nie Twój zasrany interes. - oparł niekulturalnie.
-Dobra, dobra, tylko zapytałem. Coś się stało? Kolacja się nie udała? - spytał siadając obok niego. Jedyną odpowiedzią na pytanie była tylko cisza.
-Przez tą umowę wszystko zepsułem... Charlie mnie nienawidzi...
-Czasem jesteśmy mądrzy dopiero po fakcie. - Angel wzruszył ramionami. - Mnie do dziś Val ściga. Jebana umowa.
-Żebyś wiedział.
-To może chodź do środka. Napijemy się czegoś.

Picie - świetny sposób, by zapomnieć. Szczególnie kiedy wypijesz tyle mocnych drinków.
-Jeszcze jednego, Husk... - wybełkotał Alastor, chwiejąc się już na krześle.
-Ja myślę, że na tą noc już Ci wystarczy. - zauważył Angel.
-Taa... sorry, bar zamknięty. - dodał Husk wycierając szklankę.
-Nie, kurwa, ja chcę jeszcze jednego! - wrzasnął przybierając postać ogromnego demona z mackami i wykrzywionym uśmiechem.
-Dobra, już dobra. - Husk podał mu kolejny kieliszek. Alastor przybrał znów swoją normalną formę, wypił kolejną porcję i krzyknął machając naczyniem:
-Jeszcze...!
-Al, chyba na serio już wystarczy. - Angel położył mu dłoń na ramieniu i to był błąd. Znów przybrał formę olbrzymiego demona i wrzasnął:
-Łapy przy sobie!
Przerwę w piciu spowodowało dopiero pojawienie się Lucyfera. Właśnie wrócił z pokoju Charlie, gdyż od kilku godzin razem z Vaggie starali się ją pocieszyć. Odchrząknął, a następnie rzekł oschle:
-Co on tutaj robi?

"Dzień Eksterminacji" (Hazbin Hotel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz