5.

172 12 10
                                    

I tak zaczeła się ich ciekawa rozmowa zajmująca ponad godzine dowiadywali się o sobie informacji gdzie pracują i tym podobne.

Atmostefa była bardzo miła nie tak jak spodziewał się tego blondyn; że nie będzie mógł słowa wydukać. Aż w końcu trafił temat pracy - Lucas, a ty gdzie pracujesz? - rozmowa była spokojna lecz niższy obawiał się pewnego tematu króry co go zdziwiło nadal nie został poruszony więc po prostu był szczęśliwy że rozmowa przebiegała tak luźno - w kwiaciarni, dobieram bukiety i ozdabiam. -

Siorbnął wczesniej przygotowaną herbate - przyjemna praca; ohh... - Alastor udał zamyślenie pocierając brode - to dlatego tak ładnie pahniesz?~- Zadał reretoryczne pytanie melodyjnym głosem i tym komplementem rozbijając spokojną rozmowe.

Blondyn mometalnie poczół jak jego policzki zaczynają piec delikatnie. *czemu zwykły komplement od znajomego wywołuje takie reakcje..nawet przy Lilith nie czułem się tak rozbity jak gdy wtedy się nademną nachylił żeby sięgnąć swoje ubrania* - dzię-d-dziękuje - wypłuł wreszcie, a na te słowa a radowiec poszerzył tylko uśmiech.

- Jak zapewne zdaleś już sobie sprawe prowadze audycje radiowe - samozachwyt bił od karzdego wypowiadanego słowa opisującego jego twórczoćś - om..tak! Nawet w piekle docierają ich sygnały.... - przerwał jakgdyby chciał coś jeszcze dodać ale nagle zdał sobie sprawe z tego co powiedział.

Alastor przechylił głowe na bok ze zdziwieniem i ciekawością na twarzy - w piekle? - powtórzył niczym eho wpatrując się w blondyna. Niższy z uniesionym w powietrzu wskazującym palcem i buzią otwartą z miną jelenia przed którym właśnie zatrzymał się samochód jedynie milczał. - no? O co chodzi? Mów dalej jelonku? - słodka gra słowna Alastora nawiązywała nawet do obecnej miny jego rozmówcy.

- Eee...ta...bo..ta k-kwiaciarznia nazywa się piekło...- wymyślił na szbko wywołując tym donośny śmiech u Radiowca - ahh..więc to tak... w takim razie musisz mnie tam zaprowadzić! - powiedział z przesadnie sztucznym entuzjazmem dając znać że nic z kłamstw które wymyśla blondyn.

Starszy z rezygnacją ponownie opadł na fotel z którego gwałtownie wstał wcześniej prubując nieudolnie wymyślic wymówke.

- taak...od czego by tu zacząć...tak na prawde mam na imię Lucyfer... - spuścił głowe w dół próbując ukryć rumieńca zażenowania za złotymi pasemkami opadającymi na pochyloną w strone butów tważ - hmm...i spodziewam się że to nie wszystko co chciałeś mi powiedzieć - Alastor wtrącił kiedy blondyn układał myśli

- Tważ zwrócona w strone rozmówcy mój drogi ~- podniósł na dwóch palcach podbródek blondyna kurczowo starającego się zakryć twarz która zarumieniniła się jeszcze bardziej.

Fascynacja którą przybrał Al za karzdym razem gdy widział zamieszanie na twarzy niziołka zaczynała być niebezpiecznie (dla Luci'ego) dzika i zachłanna.

- Jestem królem piekła...- zanim zdążył się namyślić wypowiedź została mu brutalnie przerwana - oo..czyli niewłaściwie przywitałem się za pierwszym razem, prosze wybaczyć, to zaszczyt cię poznać wasza niskość - złożył lekki ukłon z iskierką kpiny w oczach - król piekła...hmm co prawda myślałem że jak na tak potężną istotę w piekle będziesz wyższy! - iskierka kpiny w oczach zabłysła płomieniem. Blondyn nadął policzki i zacisnął wargi w cieniutką linie z furią w oczach patrząc na Alastora. Na co wyższy jedynie zmierzył go pozbawionym wzrokiem. - ty...! Ty grzeszniku jak śmiesz tak mówić do samego króla piekła! -

Alastor ignorując wściekłość gumisia, kontynułował konwersacje. - Cóż moją pracą jest prowadzenie audycji radiowych jak już mówiłem - mógłbym w takim razie jeszcze zapytać czemu sam król piekła gości na ziemi i to w ludzkiej formie? Ciekawy temat na prase... - niższy poprawił kołnierzyk i natychmiastowo uspokoił się

One Love in two lives | RadioApple | AppleRadio |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz