Rozdział 5 ·Gdzie są dziewczyny?·

145 7 0
                                    

Venom

Podszedłem do zamyślonej brunetki. Była tak bardzo zamyślona że zapomniała że siedzi ze mną w salonie. Trochę mnie to zmartwiło. Może coś się stało? Gorzej się czuje czy coś. Najgorsze było to że nie wiedziałem o co chodzi.
-Wszystko dobrze?- Położyłem rękę na  ramię dziewczyny, czym wyrwałem ją z letargu.
-Tak.- uśmiechnęła się sztucznie.
-Mhm.- Nie uwierzyłem jej. Wiedziała to.- Powiesz mi?- Spytałem, miałem nadzieję że to zrobi.
-Troche się denerwuje.- przyznała- Co jeśli przegrasz? To znaczy, wierzę w ciebie wygrasz ale...- przerwałem jej łapiąc twarz Vivien w dłonie. Chciałem żeby patrzyła mi w oczy, by wiedziała że jestem szczery.
-Wygram. Nie ma innej opcji. Nie martw się.- Uśmiechnąłem się lekko. I złączyłem nasze usta w pocałunku. Brunetka zamknęła oczy. Jej ciało było całe sztywne. Denerwowała się. Oderwałem moje usta od jej i przyciągnąłem jej ciało do swojego. Zamknąłem ją w silnym uścisku, gładząc ręką jej plecy. Chciałem żeby choć trochę się rozluźniła.
-Będzie dobrze, obiecuję.- Szepnąłem  jej do ucha. Siedzieliśmy razem w salonie jeszcze przez jakiś czas. Później wsiedliśmy w moje czarne Camaro, żeby dotrzeć na wyścig. Teraz patrzyłem na stojącą w tłumie dziewczynę. Podeszłem bliżej chcąc zrobić jej niespodziankę. Oplotłem rękami talię dziewczyny. Gwałtownie obróciła głowę do tyłu. Wyglądała na złą. Jednak kiedy dostrzegła że to ja cała złość z niej uleciała. Była urocza. Jej reakcja nawet mnie ucieszyła.
-Co ty tu robisz?- spytała zaskoczona.
-Wyścig się jeszcze nie zaczął.- położyłem swój podbródek na jej ramieniu.- Więc spędzam czas ze swoją dziewczyną.- Mój uśmiech się poszerzył na określenie którego użyłem.
-Stresujesz się?- spytała szczerze zainteresowana.
-Nie. To wyścig jak każdy inny i poprzedni.- Wzruszyłem ramionami

***

Stałem na starcie czekając na rozpoczęcie wyścigu. Co jakiś czas patrzyłem na brunetkę stojącą przy trybunach. Wiedziałem że we mnie wierzy i sam też wierzyłem. Puściłem do niej oczko, nie wiedziałem czy to zobaczyła ale miałem nadzieję że tak. Nagle usłyszałem głos wysokiej blondynki stojącej przed autami. Jak dla mnie była trochę za bardzo rozebrana, ale każdy lubi co innego.
-Trzy.- Zaczeła odliczanie.- Dwa- włączyłem silnik i usłyszałem charakterystyczny dźwięk -Jeden, Start!- Wrzuciłem jedynkę i szybko wystartowałem, Raise wystartował w tym samym momencie. Co chwilę zmieniałem biegi raz żeby zmieścić się w zakręcie, a później żeby przyspieszyć. Jechaliśmy równo prawie przez cały czas. Wiedziałem że wszyscy obecni na wyścigu oglądają nas na ekranach. W tym moja Vivien. Musiała się stresować choć moim zdaniem nie potrzebnie. Na horyzoncie widziałem już metę. Zdawałem sobie sprawę że teraz droga będzie już prosta dlatego zacząłem wypatrywać młodej. Niedługo później ją dostrzegłem krzyczała kibicując mi. Niestety tylko przez kilka sekund. Ale byłem pewien że zaraz się z nią zobaczę na mecie. Niestety później się okazało że to był ostatni raz kiedy ją widziałem.
Kiedy zniknęła mi z pola widzenia ponownie skupiłem się na drodze. Zaraz miałem przekraczać linie mety a dalej jechałem ramię w ramię z rywalem. Przyspieszyłem maksymalnie tak samo jak brunet. Dalej jechaliśmy równo. Przekroczyłem linie mety razem z Raisem. Zmieniłem biegi i zacząłem hamować. Kiedy auto się zatrzymało, otworzyłem drzwi i od razu podeszłem do rywala żeby podać mu moją rękę. Przyjął ją i mocno uścisną. Mieliśmy się dziś rozstrzygnąć kto jest lepszy, a tu okazało się że oboje jesteśmy tak samo dobrzy. Czyli najlepsi z najlepszych. Spodziewałem się że od razu zobaczę ucieszoną Vivien, ale tak się nie stało. Zaraz podeszli do mnie przyjaciele.
-Gratulacje.- Powiedział Thomas. Wszyscy zaczęli się przekrzykiwać w gratulacjach, ale ja nie zwracałem na nich za dużo uwagi. Skupiłem się na wypatrywaniu jednej osoby. Szukałem Vivien, ale nigdzie jej nie było. Uciszyłem wszystkich żeby zapytać czy nie widzieli dziewczyny.
-Gdzie Viv?- Spytałem marszcząc brwi. Może gorzej się poczuła i wrzuciła do hotelu. Wszyscy zaczęli patrzeć po sobie.
-Była ze mną i kibicowała.- Postanowiła się odezwać Layla.
-Dobrze, ale gdzie jest teraz? Ktoś wie?- Zacząłem się trochę niepokoić. Odeszła by bez informowania  kogokolwiek? Nik się nie odezwał, w tedy usłyszałem głos mojego rywala.
-Gdzie Lea?- Spytał z niepokojem.
-Blaze był z nią.- odpowiedziała dziewczyna po chwili ciszy.
-Blaze?
-Nie wiem. Kiedy przekroczyłeś metę krzyczała od tamtej pory jej nie widziałem.- Odpowiedział. Był równie zaniepokojony. Lea też zaginęła? Teraz wydawało się to podejrzane. Obie dziewczyny królów wyścigów zaginęły w tym samym czasie. To nie mógł być przypadek.
-Kiedy ostatnio ją widzieliście?- spytałem już lekko zaniepokojony.
-Chyba kiedy przekroczyłeś linię mety.- odpowiedziała Layla.
-Bez przesady, ona nie jest dzieckiem poradzi sobie.- odparł Luca przewracając oczami. Zignorowałem wypowiedź przyjaciela . Podeszłem do jednego z moich ludzi.
-Nikt nie może opuścić tego terenu do odwołania.- powiedziałem stanowczo. Choć obawiałem się że może jej tu już nie być. Następnie skierowałem się w stronę bruneta.
-Raise!- zawołałem żeby zwrócić jego uwagę. Chłopak odwrócił głowę w moim kierunku- Musimy porozmawiać.- odparłem.
-Nie teraz Venom.- chłopak machną ręką.
-To ważne.- Raise w końcu się zgodził. Odeszliśmy na bok.
-Mów, nie mam za wiele czasu.- odparł od razu Raise.
-Vivien zaginęła.- powiedziałem od razu. Nie miałem zamiaru owijać w bawełnę.
-Lea też.- odparł
-Nie uważasz że to dziwne? Obie zaginęły akurat teraz podczas wyścigu.- Stawałem się coraz bardziej pewny że dziewczyny zostały porwane.- Kazałem ludziom pilnować żeby nikt z stąd nie wyszedł. Polecam żebyś zrobił to samo.- Zaproponowałem
-Zaraz się tym zajmę.- oznajmił -Myślisz że ktoś je porwał?- spytał po chwili.
-Najprawdopodobniej tak.- przyznałem

***

Mój telefon zawibrował, spojrzałem na ekran. Wiadomość pochodziła od nieznanego numeru. Chłopak siedzący obok spojrzał na mnie.
-Kto to?- spytał. Martwił się co mnie nie dziwiło. Sam bardzo się martwiłem o Viv. Została porwana i nie wiadomo gdzie teraz była.
-Nie wiem.- odpowiedziałem otwierając wiadomości. -Jeśli chcecie jeszcze zobaczyć dziewczyny, musicie powtórzyć wyścig. Tym razem wyłaniając zwycięzcę.- Przeczytałem na głos.
-Podpisane porywacz.- dodał Raise. - Co robimy? Prawdopodobnie znów będzie remis a nie możemy ścigać się w nieskończoność.- Musiałem przyznać mu rację.
-Nie wiemy czy ta osoba ich nie skrzywdzi.- Sytuacja była na prawdę trudna. Nie wiedziałem co mamy robić. W tedy przyszła kolejna wiadomość tym razem na telefon Raisa. Chłopak zmarszczył brwi biorąc komórkę do ręki. Chwilę coś klikał a po chwili się odezwał.
-Dziewczyna wygranego zostanie uwolniona, a przegranego zostanie, ze mną na zawszę.- Przeczytał brunet.
-Znowu ten porywacz.- powiedziałem dostrzegając napis na dole. - Tym bardziej trzeba wymyśleć coś innego.- Wyścig nie wchodził w grę. Wiedziałem to. Oboje chcieliśmy odzyskać nasze partnerki. Podczas wyścigu mogło by dojść do ataku desperacji, a konsekwencją tego mógł być śmiertelny wypadek któregoś z nas. Więc co mieliśmy zdobić?

===
Hej, jak się podoba?
Przepraszam za wszelkie błędy w rozdziale. Oby był w miarę dobry.  <3

(1071 słów)

===

(\_/)        ()()
( • .•)       (•.•)
/>❤️       /><\
\/\/           \/\/

Nie pytajcie XD

Jeden wyścig, dwóch króli || Venom i I wanna fall ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz