Rozdział 12 •Nowe miejsce•

86 6 0
                                    

Vivien

-Co robimy?- spytał trzymający mnie facet. Cały czas próbowałam się wyrwać, ale szło mi chujowo. Mężczyzna wyglądał jakby trzymał kartkę papieru, a nie dziewczynę próbującą się wyrwać. Ale mimo wszystko nie zamierzałam się poddać.
- Nie wiem. - odpowiedział drugi. - Zadzwonię do szefa. Zobaczymy co powie. - mówiąc to wyją telefon. Wybrał numer i zaczął dzwonić.
- Czego idioci? - spytał głos z telefonu. Nie miał za grosz szacunku do swoich pracowników. Którzy robili całą robotę za niego.
- Znaleźli nas. Są w budynku. - oznajmił jeden z facetów.
- Cholera... Zabrali dziewczyny? - spytał robiąc krótką przerwę między słowami.
- Lea Shelton została przez nich zabrana. - powiedział z odrobiną strachu.
- A Vivien Davis? - spytał trochę zaciekawiony.
- Próbowała uciec, przez co jest teraz z nami.
- Jej głupote jest dla nas zbawieniem. - zaśmiał się.
- Dlaczego? - czy oni byli na prawdę tak głupi? Mężczyzna westchnął załamany inteligencją pracowników.
- Bo Venom odda wszystko za ocalenie swojej dziewczyny. A Lea przywiązała się do niej. Będzie się martwić i poprosi o pomoc Raisa. Chłopak będzie się starał żeby jej nie zawieść. - Miał rację, to wszystko było prawdziwe. Jaiden zrobi dla mnie wszystko. A Lea? Faktycznie się do siebie zbliżyliśmy. Zwłaszcza przez te porwanie. Byłam też pewna że Nazarow pomoże Venomowi. Będą współpracować żeby mi pomóc. Miałam nadzieję że zrobią to jak najszybciej. Bałam się co mogą mi zrobić za tą ucieczkę. Ci faceci byli nieprzewidywalni.
- No tak. - facet stojący obok podrapał się po głowie. - Ale co teraz mamy zrobić? Budynek będzie obstawiony. - dodał po chwili. Mężczyzna chwilę się zastanawiał.
- Wyślę wam lokalizacje. Tam nas na pewno nie znajdą. - ,,na pewno nie znajdą". Powtórzyłam w myślach. Jeśli teraz nie zareaguję, to później może być za późno. Starałam się zebrać jak najwięcej sił. W końcu byłam gotowa zaryzykować. Wzięłam głęboki oddech.
- Pomocy! - krzyknęłam jak najgłośniej umiałam. Nawet nie wiedziałam że potrafię to zrobić tak głośno. - Venom pom... - pod koniec mówiłam nie wyraźnie przez to że mężczyzna zakrył mi usta. Ten krzyk był nieco słabszy od poprzedniego. Widziałam jak ktoś wybiega z budynku. Po chwili zorientowałam się kto to był. Venom z Lucą i dwoma innymi ludźmi stali na zewnątrz i się rozglądali. Chciałam się wyrwać i krzyknąć coś jeszcze żeby nas zauważyli. Jednak nie udało mi się. Za to zostałam ciągnięta do tyłu. Ostatni raz spojrzałam na Jaidena. Wydawało się że jest zmartwiony. I w sumie nie dziwne. W końcu zniknęłam i kiedy myślał że już mnie znajdzie moja głupota to zniszczyłam. Na własne życzenie dalej trwałam w tym gównie. Gdybym nie próbowała uciec to teraz byłam bym z Venomem i mogłabym go przytulić. Byłam po prostu głupia. W pewnym momencie zostałam wepchnięta na tyły samochodu. Było tam ciemno i nieprzyjemnie.

***

Jechaliśmy chyba kilka godzin, podczas których podskakiwałam na wybojach. W końcu drzwi się otworzyły. Zostałam brutalnie wyciągnięta na zewnątrz. Upadłam na ziemię. Chwilę później zaczełam się rozglądać po otoczeniu. Byliśmy na jakimś odludziu. Ale to nie był koniec złych wieści, była jeszcze gorsza informacja. Teren na którym się znajdowaliśmy był opuszczony przez wojsko. Bronie, nie wybuchy... Byłam przerażona. Czy to może być koniec mojego życia? W taki sposób!? Cholera nie pożegnałam się nawet z Jaidenem! Nie mogę jeszcze umrzeć!
Facet złapał mnie za ramię i pociągnął do góry. Ściskał mnie tak mocno że aż syknełam. Dalej trzymając moje ramię ciągną mnie w stronę jakiegoś budynku. Weszliśmy do środka, wnętrze nie było zachęcające. Śmierdziało tam nie miłosiernie. Szliśmy do jakiegoś pokoju na końcu korytarza. Weszliśmy i zamarłam. Na krześle siedział tamten facet. Ten który mnie pobił, a wcześniej podrywał. Czy ten dzień mógł być gorszy? 
- Witaj Devis. - zadrżałam i cofnęłam się przez co uderzyłam plecami o klatkę piersiową faceta stojącego za mną.
- Naucz się chodzić. - Sykną ze złością mężczyzna. Miałam ich serdecznie dość.
- Boisz się mnie? - spytał z zadowoleniem. Obrzydliwy facet. Nic nie odpowiedziałam. - Do szły mnie słuchy że chciałaś uciec. Czy to prawda? - Skinęłam nie pewnie głową. Nie było w końcu sensu kłamać, prawda?
- I prawie jej się to udało. - Dodał inny facet.
- Morda Nigel. - warknął na pracownika. - W każdym razie już nie będziesz miała takiej okazji. - Następnie poczułam mocne uderzenie w głowe i zapadła ciemność.
Kiedy w końcu je otworzyłam zobaczyłam szarą ścianę. Moje ręce były w kajdankach. Byłam przy wiązana do rury. Nie mogłam w ogóle się ruszyć.
- Pomocy! - krzyknełam dopiero po chwili orientując się co zrobiłam. Usłyszałam odgłos szybkich kroków, a następnie otwierania drzwi.
- Zamknij się idiotko. - warknął podchodząc bliżej i uderzając mnie z liścia. Moja głowa odskoczyła na bok.
- Co tu się dzieje!? - wrzasnął Nigel.
- Przynieś taśmę trzeba zakleić jej usta. - oznajmił. Facet od razu się go posłuchał i wyszedł. Nie było go około dziesięciu minut, a kiedy wrócił trzymał szarą taśmę. Zakleili mi usta i wyszli.

Venom

Szybko się ubrałem i próbowałem po cichu wyjść, żeby nikt mnie nie zauważył. Niestety ja w życiu nie miałem szczęścia.
- Venom? - spytała zaskoczona Layla. - Co ty tu robisz? - Westchnąłem.
- Wychodzę, a ty? Co tu robisz o tej porze? - spojrzałem na blat stołu na którym bez większego zaskoczenia dostrzegłem kubek herbaty. Ona na prawdę była uzależniona od herbaty.
- Pije herbatę. - wzruszyła ramionami.
- Uważasz że to normalne? - spytałem unosząc jedną brew.
- Dla mnie tak. - ponownie wzruszyła ramionami.
- Luca wie?
- Nie i proszę nie mów mu. Nie będzie zadowolony że nie śpię o tej godzinie. - widziałem że naprawdę jej na tym zależy. Luca zawsze się o nią martwił, ale odkąd porwano Vivien zaczął trochę przesadzać.
- Dobra, ale mam warunek. Nie powiesz nikomu że mnie tu widziałaś.
- Okej - zgodziła się od razu - Ale powiesz mi dlaczego i dokąd idziesz? - westchnąłem. Nie za bardzo chciałem o tym mówić, ale byłem pewien że Layla nie odpuści.
- Idę na tor.
- Będziesz się ścigać?
- Tak. - powiedziałem i chciałem wyjść, ale głos dziewczyny mnie zatrzymał.
- Dlaczego postanowiłeś się teraz ścigać? - spytała z delikatnym zmartwieniem. Dalej nie chciałem tego mówić, a Layla nie chciała odpuścić.
- Nie odpowiem ci. - powiedziałem po chwili.
- No weź. Przecież wież że nic nie wygadam. - i to była prawda. Layla umiała dochować tajemnicy.
- Miałem koszmar o Vivien i chcę się przejechać.
- Co się w nim stało? - spytała ze smutkiem i zaciekawieniem. Również bardzo się martwiła o dziewczynę tak samo jak ja.
- To nie jest ważne. - zacząłem, ale Layla mi przerwała.
- Ale jestem ciekawa. Powierz mi? - zrobiła błagalny wyraz twarzy. Westchnąłem i postanowiłem jej powiedzieć. Pomijając wątek z bratem. O tym nie musiała wiedzieć.

===

Hej, jak rozdział? Od razu przepraszam za wszystkie błędy. Trochę wolniej ostatnio pisałam tą historię bo skupiam się na własnej historii ,, Be My Only Rose ". Chcę żeby wyszła jak najlepiej, dlatego poświęcam jej najwięcej czasu, zaraz po niej jest ta historia którą dobrze mi się piszę. Dobra wystarczy bo się tu rozpisze jak na rozprawkę pa pa!

( 1072 słów)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jeden wyścig, dwóch króli || Venom i I wanna fall ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz