I

79 17 21
                                    

Percy czuła tłuszcz na brzuchu gdy biegła, a teraz, stojąc przed lustrem w łazience, widziała go.

Jeszcze wczoraj wydawało jej się, że schudła, ale teraz wcale nie była tego pewna. Zawiniły cztery litry wody, a może tylko półtora, i ta czekolada, którą jadła o północy, no dobra, może nie o północy, ale o dwudziestej trzeciej pięćdziesiąt osiem chowała opakowanie jak najciszej mogła, bo mama spała.

Ona sama nie zasnęła, powodów było wiele. Pisała do drugiej, ale mogłaby to przerwać, gdyby nie to, że leżąc czuła jak jej twarz puchnie, i puchnie, i puchnie, jak czekolada zamienia sie się w komórki tłuszczu na szyi. Już dawno nie miała problemów z zaśnięciem, ale od tygodnia powróciły.

Pewnie wiązało się to ze zmianą leków. Nie mogła zasnąć, więc wstała i ćwiczyła. I tylko tyle, bo miała nikogo nie budzić, więc stała, machając rękoma jak szalona. Potem kręciła biodrami.

O trzeciej stwierdziła, iż spanie się opłacało, lecz znów nie dała rady, więc włożyła jedną słuchawkę w ucho, ale "single soon" brzmiało zbyt rytmicznie. Ostatnio miała dużo energii. Chociaż nie. Ostatnio miała porywy energii, po których jej ciało robiło się ciężkie i nie mogła sie ruszyć, przecież to dlatego zmieniali jej leki.

Zdjąwszy spodnie, wgramoliła się do wanny. Spłukiwała płyn dwa razy, choć cały czas czując zapach potu. Często śmierdziała, a przynajmniej tak czuła, zazwyczaj w stresujących momentach, ale w takim momentach dostrzegała także cienie kątem oka, więc może to również się jej zdawało.

Już wychodząc z domu spływał po niej pot. Na dworzu najpierw panował chłód, ale po przebiegnięciu pół kilometra zrobiło jej się cieplej. Nie biegła długo, lecz trasa, która kiedyś zajmowała jej czterdzieści minut, zajęła tym razem trzydzieści pięć. Albo jakoś podobnie, bo gdy wróciła zegarek wskazał wpół do piątej.

Ojciec o tej porze wychodził do pracy, gdy miał ranną zmianę. Zdumiony pytał, gdzie była, a ona nie miała siły przypomnieć, że mówiła. Znów nie słuchał.

Cała radość, która uwolniła się podczas  biegania, ulotniła się. Teraz nie czuła nic, nawet zmęczenia czy pragnienia.

Mogłaby płakać w spokoju - Annabeth wyjechała na kolonię językowe, po których zapewne prześcignięcia Percy w angielskim, więc miała pokój cały dla siebie - lecz płakanie wydawało się zbyt męcząca czynnością.

Chciała spać, chciała siedzieć bez celu na twitterze, chciała się pochlastać, chciała, żeby Will jej do cholery odpisał, że nie wciąga, ale ten wyłączył status aktywności. Powinna iść spać.

Problem był taki, że bała się, że nie zaśnie i wszystkie wspomnienia wrócą. Ale powinna spróbować. Za mało się starała.

oh no!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz