Jedynym sposobem na utrzymanie ważnych osób wokół było udawanie kogoś innego niż w rzeczywistości. Niemożliwe, by ktoś pokochał prawdziwą ją.
Chciała zniknąć. Nikt jej nie kochał. Ani Hazel, ani Reyna, ani Piper. Nawet nie była zdziwiona. Świat od maleńkości pokazywał jej, że coś jest z nią nie tak. Miało to coś wspólnego z zapominaniem o uśmiechaniu się czy znajomości od podszewki cyklu Harry'ego Pottera.
Ludzie nie lubili jej. Lubili sposób, w jaki się przy niej czuli.
Płakała tak długo, aż zabrakło jej łez.
Chciała byś sobą, a zapomniała, że nie powinna. Prawdziwość nie dawała żadnych korzyści, nie w jej przypadku.
Miała nadzieję, że jej przyjaciele zaakceptują ją, a nie obraz jej dla wszystkich wokół.
Powinna się już nauczyć, żeby nie robić domów z ludzi.
CZYTASZ
oh no!
RandomPercy była autystyczna, ale to nie wyjaśniało, czemu tak źle się czuła "TV taught me how to feel Now real life has no appeal It has no appeal" rozdziały raz na ruski rok, może się pojawią przekleństwa, ale postaram się pisać na wyższym poziomie nada...