~nie, nie zostawię cię Sunoo.~

62 2 0
                                    

-Puść go kurwa!

Krzyknął Riki.

– Niki, nie polepszasz tym sprawy

Powiedziałem mu, wiedząc w jego oczach smutek.

– chce pom…

– wiem, ale lepiej daj sobie spokój za nim to ciebie zaczną tak traktować.

– nie pierdol, że pozwolisz im się tak traktować.

A co mam zrobić? Niby jakie mam inne wyjście, niż po prostu dać się nękać?
Nienawidzę tego, że ludzie, którzy mnie nie znają mówią takie rzeczy.

– stulcie dziób

Powiedział Beomseok, popychając mnie o ścianę.

Uderzyłem, po czym spadłem.
Nie powiem lekko bolało i nie chciałem już więcej.

– powiedz, po co ty jeszcze żyjesz?

Uderzył.

Prosto z w brzuch.

– starzy mają cię w dupie…

Kontynuował Beomseok

– przestań!

Krzyknąłem

– no co? Prawda boli… a prawda jest taka, że nikt cię nie kocha, nikt cię nie lubi…

– ja go lubię.

W tracił się Riki.

Kopnął mnie.

Znów…

Bolało.

Miałem wrażenie, że krew rozpływa się w środku mnie…

Riki wybiegł s toalety

– tak cię właśnie lubi.

Zaśmiał się Beomseok, po czym kopnął mnie.

– wstawaj

Zrobiłem to, co kazał

Złapał mój nadgarstek, przykładając do niego scyzoryk.

– hmm, co by tu narysować?

Powiedział, rysując linie.

To bolało bardziej niż te rany robione żyletka. Nie chciałem pokazywać, że mnie to boli, wyszedł bym na dziewczynkę.

– słuchaj Sunoo, mam prośbę… Zabij się, zabij się uwierz, że każdy z nas pragnie twojej śmieci. Proszę, grzecznie proszę.

Zabić się?

– okej. Chodźmy na dach.

– tak łatwo posz…

Zatrzymał się. Nie wiedziałem, o co chodzi. Beomseok przestał nagle mówić, tak jakby coś zrozumiał albo…

Gdy upadł zrozumiałem o co chodzi.

– Riki… czy ty…

Beomseok leżał nieprzytomny ze scyzorykiem w plecach.

– nic mu nie, nie będzie, chodź.

Niki pociągnął mnie za nadgarstek i wyszliśmy razem z toalety.

Wybiegliśmy razem ze szkoły.
No nie, jak tylko się wybudzi będę mieć przesrane…

– oszalałeś?!

Krzyknąłem do Rikiego

– ratując ci życie? Nie.

– pogorszyłeś je, a nie uratowałeś.
Jak tylko się wybudzi będzie chciał mnie zabić.

– o to będziemy się martwić później, a teraz chodź, odprowadzę cię do domu.

Powiedział Riki, po czym złapał mnie za nadgarstek, lekko syknąłem z bólu i ruszyłem wraz z Nikim.

Przez całą drogę panowała cisza. W sumie to lepiej dla mnie, nie chcaielm z nikim rozmawiać, chciałem wrócić do domu i pójść spać.

W końcu byłem pod moim domem.

– dzięki Riki.

– nie ma za co.

Powiedział i już chcail iść, ale umożliwiłem mu tego, zaczynając mówić.

– Riki…

Niki odwrócił głowę.

– tak?

– nie zostawisz mnie teraz samego, w sytuacji z Beoseokiem?

– nie, nie zostawię cię Sunoo.

– dzięki.

Powiedziałem, machając mu po chwili, wchodząc do domu, zamykając za sobą drzwi.

– w końcu w domu…

Sapnąłem, będąc oparty o drzwi.

„Zabij się”

„Zabij się uwierz, że każdy z nas pragnie twojej śmieci”.

„Śmieć”

„Dziewczynka”

Lekko ssunelem się po drzwiach, siadając na ziemi. Zakryłem swoją twarz dłońmi i zacząłem szlochać.

– jestem beznadziejny kurwa! Po co ja jeszcze żyje?!

-

Siemaa totalnie nie miałam pomysłu na ten rozdział, ale mam nadzieję, że nudny nie jest.

Możecie jeszcze napisać w kom co sądzicie.

Miłego dnia papatkii
❤️

~This is The end Of Me~ Sunki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz