Tajemniczy Wielbiciej

183 14 70
                                    

Budze się rano z potwornym bólem głowy i rozglądam się. No tak jestem u Anki i Marka przez tą pierdoloną sytuacje.

Wstaje, starając się ich nie obudzić i idę do toalety. Patrzę na siebie w lustro, po prostu wyglądam jak wrak człowiek. Rozmazany makijaż, opuchnięta twarz i rozczochrane włosy.

Zmywam pozostałości tuszu i korektora oraz rozczesuje włosy. Przemywam twarz wodą.

- Musicie porozmawiać - mówi nagle Marek stając w drzwiach.

Wystraszyłam się na początku, bo nie spodziewałam się go. Wycieram twarz ręcznikiem i patrzę na niego.

- Czujesz coś do niego? - pyta.

- Chyba - szeptam - ale nie chce dawać mu trzeciej szansy na odbudowę tego.

- Do trzech razy sztuka - przytula mnie - może w końcu zrozumie, że ostatni raz dajesz mu szansę.

- Może masz racje - oddaje i wtulam się w niego.

- Jakby kolejny raz cie zranił to ja z Karolem zajmę się nim.

- Dziękuje kocham cię - uśmiecham się i odsuwam - muszę iść się przebrać i pogadać z nim. Powiesz Ance?

- Jasne, powodzenia.

Uśmiecham się i wychodzę z ich pokoju.

Po chwili podchodzę do naszego pokoju i widzę, że drzwi są lekko uchylone. Wchodzę do środka i rozglądam się. Jest dużo rozsypanych płatków kwiatów i na środku łóżka leży bukiet z mieczyków oraz list. Zamykam drzwi za sobą i sprawdzam czy nic mi nie zginęło. Zauważam, że nie ma mojego misia, ani rzeczy Joosta, które pewnie wziął już wcześniej.

- Kurwa jak ktoś mógł się tu włamać? - mówię do siebie i siadam na łóżku.

Biorę list do ręki i zaczynam czytać.

Droga Marcelino

Myśle, że nadszedł czas, żebyś poznała w końcu kim jest twój tajemniczy wielbiciel. Proszę spotkajmy się dziś o 20 na plaży przy zejściu nr 20.

Twój xyz"

Staram się rozpoznać kogo to pismo, jednak nie przypomina to pisma Joosta ani nikogo z uczestników, bo jak nagrywaliśmy tik toki dla konta eurowizji to graliśmy w państwa miasta i musieliśmy tam pisać odręcznie, przez co nauczyłam się rozpoznawać ich pismo.

Napisałam do Joosta, czy to on zabrał swoje rzeczy i mojego misia, ale nie odpisał mi.

Nie wiem co mam teraz robić czy szukać go czy nie.

Postanawiam mieć wywalone w niego i idę do Nemo. Pukam i po chwili mi otwiera Silvester, co mnie trochę zadziwia.

- Hej jest Nemo? - przytulam go i pytam.

- Tak wchodź - otwiera szerzej drzwi.

Wchodzę i przytulam Nemo na powitanie i pokazuje mu list, a on czyta na głos.

- Myślicie, że powinnam iść?

- Tak - mówi od razu Szwajcar.

- No nie wiem, a jak to jakiś creep? - pyta Litwin.

- Przecież pójdziemy z Marcelina jako obstawa i będziemy obserwować ją z bezpiecznej odległości - dopowiada Nemo.

- Ale na pewno będziecie obok? - dopytuje.

Oni od razu kiwają głowami i po chwili idziemy do mojego pokoju, żeby pomogli mi wybrać strój na dziś.

Wybrali mi spódniczkę sięgająca ledwo do kolana i oversizowa koszulkę. Oczywiście pod spódniczkę ubieram kolarki, żeby było mi wygodniej.

My Life is Trouble - Joost Klein Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz