Rozdział 22

102 5 0
                                    

Reszta popołudnia minęła nam spokojnie. Ciocia zaproponowała spacer po parku, na który przystałam ciesząc się, że możemy spędzić chwilę razem, poza mieszkaniem. Nie obyło się bez wykładu cioci odnośnie picia alkoholu, ale jak tylko skończyła przemyślaną przemowę, już nie wróciła do tego, co działo się wcześniej. Było mi to na rękę, a kiedy zabrała mnie na gorącą czekoladę z bitą śmietaną, byłam bardzo szczęśliwa. Rozgrzałyśmy się nią i przy okropnej pogodzie wróciłyśmy do mieszkania. Teraz leżałam już w łóżku, przebrana w piżamę rozmyślając nad całą tą sytuacją. Nie miałam odwagi zapytać, ale byłam bardzo ciekawa, jak ciocia dowiedziała się o alkoholu. Początkowo byłam przekonana, że nie wie i tylko sprawdza z jakiej racji nie dałam jej wcześniej znać. Dopiero po sześciu, bolesnych uderzeniach uzmysłowiłam sobie, że musi znać prawdę i czeka aż jej ją wyjawię. A kiedy nakierowała mnie na to, bym powiedziała o alkoholu, było świetnym dowodem, bo gdyby nie wiedziała, tak bardzo nie ciągnęłaby mnie za język. Nie było innej opcji, pytanie tylko pozostawało jak i skąd. Tylko ja i Mela o tym wiedziałyśmy, a moja przyjaciółka na pewno by mnie nie wydała. Nie chciałam o tym myśleć, ale było to dość trudne. Pomyślałam jednak o chłopaku cioci. Byłam bardzo zaskoczona jej wyznaniem i nie mogłam doczekać się, aby poznać osobę, w której zakochała się moja matka chrzestna. Ogarniała mnie ekscytacja, kiedy tylko myślałam o tym, że niebawem go poznam, zwłaszcza, że ciocia postanowiła nie uchylić więcej rąbka tajemnicy, więc nie wiedziałam ani jak ma na imię, ile lat ma i czym się na co dzień zajmuje. Może też to sprawiało, że tak bardzo chciałam go poznać. A może to, że w ostatnim czasie ciocia nie miała żadnego chłopaka. Ale tak czy siak, liczyłam, że przedstawi nas sobie wcześniej niż później. Z taką myślą zasnęłam, chociaż nie na długo. Obudziłam się o drugiej w nocy z krzykiem. Usiadłam na łóżku i podciągnęłam się, chcąc wziąć telefon i sobie nim poświecić. Pośladki paliły mnie od tego ruchu, ale wolałam jak najszybciej oświetlić ciemność. Nim jednak wzięłam telefon, światło w pokoju się oświeciło, przez co zlękniona spojrzałam na drzwi nie chcąc zobaczyć mężczyzny z koszmaru. 

- W porządku? - Zapytała zachrypniętym głosem ciocia, podchodząc do mnie i przytulając. - Jestem przy Tobie, nie bój się. - Powiedziała, jak tylko uzmysłowiła sobie, że cała drżę i płaczę.  

- Mia.. miałam taki koszmar. - Zaszlochałam, wtulając się w nią. - Tamten, tamten mężczyzna... - Zaczęłam się jąkać nie umiejąc złożyć myśli w zdanie. 

- Csiii, spokojnie. - Zaczęła głaskać mnie po włosach, okrywając bardziej kołdrą. Przyłożyła mi rękę do czoła i spojrzała zmartwiona. - Boli cię głowa? 

- Troszeczkę. - Powiedziałam ocierając łzy. Starałam się uspokoić, a obecność cioci mi w tym pomagała. 

- Chyba masz gorączkę. - Powiedziała ponownie dotykając mojego czoła. - Zaraz zmierzymy, co? - Powiedziała to tak spokojnie i troskliwie, że poczułam się jak małe dziecko, które pociesza mama. Pokiwałam delikatnie głową i kiedy uspokoiłam się na tyle, ciocia poluźniła uścisk, dając do zrozumienia, że chce wstać. Patrzyłam, jak kieruje się w stronę łazienki i przychodzi z termometrem. Po kilku minutach, przekonanie cioci okazało się prawdziwe. Miałam prawie 40 stopni i dalej drżałam, co musiało wynikać z gorączki. Ciocia zniknęła znowu i po chwili przyszła do mnie ze szklanką wody i tabletkami w ręce. Wycisnęła mi na dłoń jedną i patrzyła, jak ją popijam. - Połóż się. - Powiedziała spokojnie, odbierając ode mnie szklankę.  Ułożyłam głowę na poduszce, a ciocia przykryła mnie kołdrą po samą szyję. Podeszła do mojej szafy i wyjęła z niej puchaty koc, który narzuciła na kołdrę, by mnie jeszcze nim okryć. Usiadła na łóżku i głaszcząc mnie po głowie czekała aż zasnę. Obudziłam się znowu, nad ranem. Spojrzałam na miejsce, gdzie wcześniej siedziała przy mnie ciocia, ale nie było jej. Czułam się fatalnie. Głowa mi pękała i było mi na tyle ciepło, że całe czoło i piżamę miałam mokrą od potu. Przebrałam się w pierwszą lepszą dłuższą koszulkę i napiłam się wody, którą ciocia zostawiła na stoliku nocnym. Nie miałam siły iść do kuchni zobaczyć, czy nie leżą tam tabletki, a nie chciałam też budzić cioci, więc położyłam się znowu do łóżka. Trzeci raz natomiast obudziła mnie ciocia, która będąc cicho próbowała włożyć mi termometr pod pachę. Spojrzałam na nią zaspana i ułatwiłam jej zadanie, podnosząc rękę. Usiadła na łóżku, dotykając mojego czoła i czekając na wynik. Po kilku minutach wyciągnęła rtęciowy termometr spoglądając na niego. 

- Ile? - Zapytałam patrząc na jej reakcję.

- 38.7 - Zniknęła, by po chwili przynieść mi kromkę chleba z szynką i ciepłą herbatę. Położyła to na biurku. - Chodź, zjesz śniadanie. 

- Nie chcę. - Pokręciłam głową. 

- Musisz zjeść, inaczej nie będę mogła dać ci tabletki. Chociaż parę gryzów. - Zachęcała mnie. 

- No dobrze. - W końcu uległam, widząc jej starania. Wstałam i usiadłam przy biurku, biorąc do ręki kromkę chleba, którą mi ciocia zrobiła. Chociaż tak się spierałam, ostatecznie zjadłam ją całą i wypiłam herbatę, popijając nią tabletkę, którą ciocia mi dała. 

- Chcesz jeszcze pospać? - Pokręciłam głową. - To może położysz się na kanapie? - Zapytała, a kiedy przytaknęłam, poszłam za nią do salonu. Na kanapie czekała już na mnie poduszka z kocem do przykrycia. Kiedy tylko się położyłam, ciocia podała mi pilot do telewizora, więc wybrałam jakiś serial, na który zaczęłyśmy patrzeć. Później ciocia na chwilę zniknęła, tłumacząc, że musi zadzwonić do szkoły, by zgłosić nieobecność. Kiedy tylko załatwiła tą sprawę, wróciła do mnie i razem oglądałyśmy serial, dopóki znowu nie zasnęłam. Otworzyłam oczy, niedługo po tym, jak ciocia się do mnie dosiadła. Od razu przyłożyła mi rękę do czoła i delikatnie się uśmiechnęła. - Zjesz rosołku? Jeszcze gorący powinien być. 

- Z chęcią. - Powiedziałam i kiedy ciocia poszła mi nalać zupy do miski, sama usiadłam na kanapie. Po chwili ciocia weszła do salonu i położyła przede mną miskę z rosołem. Zaczęłam pomału go jeść, zachwycając się smakiem rosołu cioci. Moja mama chrzestna rzadko go robiła. Ogólnie rzadko gotowała. Czasem wolała kupić po drodze ze szkoły gotowe zupy, czy dania z piekarni, które tylko trzeba było odgrzać, by nie tracić czasu na przyrządzanie nam obiadu.  Dlatego byłam szczęśliwa, że dzisiaj specjalnie dla mnie zrobiła rosół. - Przepyszny ci wyszedł. - Uśmiechnęłam się, kiedy zjadłam całą miskę. - Mogę prosić o dokładkę? - Nie minęła minuta, a ja jadłam drugi talerz zupy. Czułam się już trochę lepiej, więc byłam pewna, że gorączka ustąpiła. Szkoda tylko, że dostałam kataru w zamian za nią. Po tym, jak obie z ciocią zjadłyśmy rosół, położyłam się tak, by zrobić jej więcej miejsca, dzięki czemu głowę miałam na jej kolanach. Pasowało mi to, bo zaczęła bawić się moimi włosami i głaskać po głowie. Nie powiem, spodobało mi się to. Czułam dzięki temu bliższą więź, co wydawało mi się dotąd niemożliwe. Oglądałyśmy razem telewizję do samego wieczora, więc kiedy było już późno, ciocia poszła ze mną do pokoju, gdzie się położyłam. Zmierzyła mi ostatni raz temperaturę, a kiedy termometr pokazał 37 stopni, przykryła mnie kołdrą. 

- Jak będziesz się źle czuła, to mnie wołaj. Drzwi zostawię ci otwarte, więc cię usłyszę. - Pocałowała mnie w czoło i wyszła kierując się do swojej sypialni. 


Wielobarwna rzeczywistośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz