Rzym, 2 marca 2020
Ustaliliśmy z Rossim warunki naszej współpracy dotyczącej zarówno transportu kolejnych narkotyków jak i pomocy w znalezieniu Aurelii Venutti. Marco nie wydawał się zadowolony z dalszego partnerstwa, jednak chcąc odnaleźć narzeczoną, zgodził się na żądania ojca. Bo inaczej nie można było nazwać postawionych przez niego warunków.
Moim zdaniem ojciec pogrywa sobie ze wszystkimi, próbując ustawić wyłącznie siebie w jak najlepszej pozycji, by w razie ewentualnej porażki spaść na cztery łapy i wszystkiego się wyprzeć. Nie liczy się zarówno ze swoimi pracownikami ani z partnerami biznesowymi. Liczy się wyłącznie jego dobro. Nie obchodzi go to, jak organizacja będzie funkcjonowała po jego śmierci.
Ostatnio mam wrażenie, że nawet przestał zwracać uwagę na ciągle obecnego pośród nas zdrajcę. Jakby to wszystko działo się obok niego. Spojrzałem w jego kierunku. Siedział jak zwykle wyprostowany, w pełnym garniturze, a lekka siwizna przebijała spod jego ciemnych włosów. Jednak coś mi tu nie grało, musiałem coś przegapić.
– Robert zajmie się zbudowaniem siatki połączeń, dzięki której będziemy w stanie prześledzić całą drogę, jaką przebyła panna Venutti od momentu ucieczki – ojciec właśnie prezentował wstępny plan, którego nawet nie raczył ze mną omówić. Zaczyna się ciekawie.
– Wspaniale. Kiedy mogę spodziewać się pierwszych informacji? – Marco mimo dość nagłego objęcia stanowiska po Giovannim, wydawał się być w swoim świecie. Świetnie radził sobie zarówno w negocjacjach jak i przemycie, w przeciwieństwie ode mnie.
– Myślę, że około dwóch tygodni. Nasz informator powinien dostarczyć nam niezbędne nagrania z monitoringu, które uzupełnią lukę pomiędzy dwa tysiące szesnastym a dwa tysiące siedemnastym rokiem.
Spotkanie dobiegło końca tuż po podpisaniu stosowych dokumentów zobowiązujących obie strony do utrzymania w tajemnicy treści rozmowy. Zaraz po tym opuściliśmy z ojcem posiadłość Rossiego. Na podjeździe czekał podstawiony samochód, który miał zabrać nas na lotnisko, z którego wrócimy do Dublina. Podświadomie wyczuwałem, że ojciec ma mi coś do powiedzenia, jednak chwilowo postanowiłem go ignorować, zwłaszcza że właśnie odczytywałem wiadomości od Anniki. Miałem zamiar na dniach wylecieć i spędzić weekend w Tajlandii, jeśli oczywiście uda mi się jakoś to wynegocjować z ojcem.
– Długo masz jeszcze zamiar mnie zwodzić? – nagle słyszę głos ojca, dobiegający z mojej prawej strony.
– W temacie? – nie odrywałem spojrzenia od ekranu komórki. Pozwalało mi to uniknąć kontaktu wzrokowego z ojcem.
– Swojej żony – słysząc to, mimowolnie spiąłem wszystkie mięśnie. – Dobrze wiem, co robisz za moimi plecami i chcę dać ci do zrozumienia, że nie podoba mi się to.
– To skoro o tym wiesz, dlaczego wcześniej nie interweniowałeś? – pytam podenerwowany. Czyżby cały mój plan miał się zawalić właśnie teraz?
– Chciałem zobaczyć, jak wszystko rozegrasz – przyznał. – Powiem ci, że zaskoczyłeś mnie pod jednym względem, bardzo przyłożyłeś się do zapewnienia swojej rodzinie bezpieczeństwa. Szanuję to, jednak sam wiesz, jak jest.
– Nie, nie wiem! Nic mi nie mówisz, knujesz za moimi plecami i ciągle odkładasz zdemaskowanie Ala jako zdrajcy. A oboje dobrze wiemy, że to on sabotuje nasze dostawy. Kwestią czasu pozostaje tylko odkrycie, dla kogo pracuje.
– Nie obchodzi mnie w tej chwili Al! – krzyknął, głosem do siebie niepodobnym. – Najważniejsze jest przedłużenie linii O'Sullivanów.
– Czy ty siebie słyszysz? Po cholerę ci następca, skoro całe twoje marne imperium może zaraz legnąć w gruzach! – czułem, jak ciśnienie mi rośnie na samą myśl, że mój syn musiałby przechodzić przez to samo, co ja.
– Bo moje dni są już policzone! – ojciec poczerwieniał na twarzy. – Jakbyś interesował się czymkolwiek innym niż dupą swojej kobiety, to byś wiedział, że dostaję pogróżki. A tak, to nawet nie obeszła cię bomba podłożona pod mój samochód!
Jaka kurwa bomba? Czemu ja o niczym nie wiedziałem?
– O czym ty mówisz? – już nic z tego nie rozumiałem. Wyglądało na to, że każdy grał tutaj według własnych zasad.
– O tym, że o mało nie zginąłem, kiedy ty zabawiałeś się ze swoją kurwą. Powinieneś zajmować się rodziną, a jak już stawać na ślubnym kobiercu to z kobietą wartą naszego nazwiska.
– Nazwiska, z którego po kątach się śmieją! – nie wytrzymałem już jego oskarżycielskiego tonu.
– Nazwiska, które poprzez ślub z panną z odpowiedniej rodziny może stać się potęgą w Europie.
– A ty dalej swoje – westchnąłem. – Nie rozwiodę się z Anniką i dobrze o tym wiesz. Albo to zaakceptujesz, albo możesz uznać, że nie masz już również syna.
Chciałem postawić sprawę jasno. Nie miałem zamiaru zostawić Anniki, która jako jedyna mnie rozumie i wspiera. Nie to, co ojciec i Bethany. Niby rodzina, a jednak czuję, że dzieli nas więcej, niż powinno nas łączyć.
– Robercie – warknął. – Ale ślub z Antoinette jest już dogadany. Jose Serrano zaoferował swoją wnuczkę...
– Czy ty się kurwa dobrze czujesz?! Słyszysz, co do ciebie mówię?! Nie ożenię się z żadną kobietą, którą mi wybrałeś, bo już, do cholery, mam żonę!
Samochód wjechał na teren należący do lotniska. W chwili, w której mijał główne wejście, poczułem silny impuls, którego nie mogłem zignorować.
– Zatrzymaj się! – rzuciłem do kierowcy, na co ojciec posłał mi jedno ze swoich groźnych spojrzeń.
– Co ty wyprawiasz? – poprawił się na fotelu, po czym rozkazał kierowcy, by jechał dalej.
– Zatrzymaj ten pieprzony samochód – wyciągnąłem zza paska broń i przystawiłem ją do tyłu głowy mężczyzny prowadzącego auto.
Samochód wyhamował gwałtownie zaraz za wejściem, więc nie zastanawiałem się więcej, tylko wyjąłem ze swojej torby paszport i inne najważniejsze dokumenty. Ostatni raz spojrzałem ojcu w twarz, ponieważ nie miałem zamiaru doprowadzić do naszego kolejnego spotkania. Mam tego dość.
– Jeżeli ty nie potrafisz zachować się jak ojciec, którym przede wszystkim powinieneś dla mnie być, ja nie pozwolę, by mój syn musiał przechodzić przez takie samo piekło, co ja. Żegnaj.
Rzuciłem rozbrojony pistolet na siedzenie i czym prędzej wysiadłem z samochodu. Trzasnąłem drzwiami i biegiem udałem się do wejścia na lotnisko. Nie planowałem tego, ale już nie byłem w stanie dalej wysłuchiwać zarzutów ojca. Dzisiejsza rozmowa z nim przekroczyła wszelkie granice. Jakim prawem planował mój ślub z Antoinette, skoro dobrze wiedział, że mam żonę. Jak on to sobie, do cholery, wyobrażał?
W kasie udało mi się kupić bilet z przesiadkami do Bangkoku, skąd już zorganizuję sobie jakiś transport do naszego nowego domu.
Domu, w którym czeka na mnie Annika i Noel.
CZYTASZ
Sekret Kobiety - Dodatek III do Serii Siła Kobiet
RomanceRobert jako najstarszy z potomków Thomasa O'Sullivana od małego jest przygotowywany do objęcia rodzinnych interesów. Sprawy zaczynają się komplikować w chwili, w której ktoś zaczyna sabotować ich działania. Dodatkowo ojciec wyraził zgodę na wyjazd B...