Rozdział 9

55 12 8
                                    

Tajlandia, 18 lipca 2020

Annika z samego rana zapowiedziała, że wyjeżdża na zakupy do miasta. Miała również umówioną wizytę kontrolną, na którą nie pojechałem z dwóch powodów. Pierwszy był oczywisty, nie mogłem się jeszcze pokazywać publicznie. Nie wiadomo, kogo można spotkać na ulicy, a jeszcze jest za wcześnie by ryzykować ujawnieniem się. Drugim powodem, równie oczywistym co pierwszy, jest Noel. Ktoś musiał z nim zostać. Ostatnio zaczynał stawiać pierwsze kroki, więc musiałem mieć go na oku przez cały czas. Potrafił w tak zawrotnym tempie przemieścić się z miejsca na miejsce, że czasami ciężko było go złapać. Szczególnie gdy po drodze trzeba było omijać przeszkody w postaci mebli i dziecięcych zabawek porozrzucanych po podłodze.

Byłem zajęty składaniem prania, kiedy Noel nagle zniknął mi z pola widzenia. Dosłownie na chwilę odwróciłem się do niego plecami, by odłożyć wyprane body do kosza, a gdy ponownie spojrzałem na przygotowany dla niego kocyk, jego już nie było. Szybko ruszyłem w stronę rozłożonych na tarasie zabawek, rozglądając się na około, aż dobiegł mnie przeraźliwy płacz dochodzący z mojej prawej strony. Dźwięk był tak przeraźliwy, że zmroził mi krew w żyłach. Nigdy czegoś takiego nie słyszałem, a przecież nie raz obcowałem nawet z ludzką śmiercią – samemu zadając ostateczny cios.

Gdy odsłoniłem kilka pierwszych gałęzi pobliskich krzaków, zobaczyłem Noela trzymającego się za nóżkę, a obok niego w stronę zarośli zygzakował wąż. Cholera jasna! Bez namysłu złapałem syna na ręce i wbiegłem do domu, krzycząc do wchodzącej akurat z zakupami Anniki:

– Potrzebujemy pomocy! – mój głos drżał, praktycznie jak cały ja. Nigdy o nikogo się tak nie bałem, jak w tej chwili.

Annika wpadła do kuchni za nami, przerażona moim krzykiem. Gdy zobaczyła mnie z zapłakanym Noe na rękach, nie mogła ukryć szoku. Widziałem też zawód w jej oczach. Kolejny raz nie byłem w stanie upilnować naszego syna.

– Co się stało?! – wykrzyczała, patrząc na zasmarkanego Noela, któremu nóżka zdążyła już spuchnąć i zaczerwienić się wokół ugryzienia.

– Ukąsił go wąż – odpowiedziałem, próbując zachować spokój, choć wewnątrz byłem roztrzęsiony.

Annika spanikowała. Jej twarz zmieniła się i w tej chwili wyrażała czystą furię. Dawno jej nie widziałem w takim stanie, co tylko potwierdzało moje wcześniejsze przypuszczenia – znowu zawaliłem jako ojciec i mąż.

– Jak mogłeś spuścić go z oczu?! To był twój cholerny obowiązek! – krzyczała na mnie, jej głos drżał ze złości i strachu. Widziałem zbierające się w jej oczach łzy.

– Nie zrobiłem tego celowo, Annika proszę cię! – próbowałem się bronić, ale jej gniew tylko narastał. – Odwróciłem się tylko na chwile, by odłożyć pranie. Przysięgam! – chciałem paść przed nią na kolana i błagać by mi uwierzyła, jednak rozpaczliwy płacz syna, szybko zmienił moje plany.

– To nie ma znaczenia! Noel jest ranny przez twoją nieodpowiedzialność! – jej słowa były jak cios. Bolesne, ale prawdziwe. – A co jeśli wąż był jadowity, albo Noel jest alergikiem? Nasz syn może umrzeć! Dociera to do ciebie?

Nie chciałem dalej marnować czasu na dyskusję i wzajemne obwinianie się. Musieliśmy jak najszybciej zabrać Noela do szpitala. Z trudem zachowując spokój i milczenie, zapakowałem nas do samochodu i ruszyliśmy do pobliskiej kliniki. Annika siedziała z tyłu z płaczącym Noe, ja za to, mimo że kierowałem, co chwila zerkałem na nich we wstecznym lusterku. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś się im stało.

W szpitalu, po wstępnych badaniach, lekarze zdecydowali, że Noel musi zostać na obserwację. Siedzieliśmy w małym, białym pokoju, otoczeni dźwiękami monitorów i zapachem środków dezynfekujących, drażniących nasze nosy. Annika nadal była roztrzęsiona, a ja czułem, jak narasta we mnie poczucie winy. Mogłem, go bardziej pilnować. Mogłem, nie spuszczać go nawet na sekundę! Mogłem siedzieć z nim na tym jebanym kocyku i mieć w dupie pranie i wszystko inne. Ale chciałem odciążyć Annikę, która z dnia na dzień czuje się coraz gorzej. Mdłości i osłabienie nie opuszcza jej ani na chwilę, a wysokie temperatury i wilgotność tylko każdego dobijają.

Sekret Kobiety -  Dodatek III do Serii Siła KobietOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz