Sara wybudziła się na zimnej kamiennej posadzce. Zamrugała kilkukrotnie powiekami, aby wyjść ze stanu otępienia. Pierwsze co przykuło jej uwagę to grube żelazne kajdany na jej nadgarstkach. Przykuta była do marmurowej ściany, odruchowo potrząsnęła żelastwem, chociaż dobrze wiedziała, że i tak nic to nie da. Łańcuchy nie drgnęły.
- No jasne, czego ja się mogłam spodziewać? Przyjęcia powitalnego z balonami i cukrową watą? - szepnęła sama do siebie.
Wokół panowała ciemność, ale stopniowo oczy dziewczyny już do tego przywykły i wszechobecna czerń przeszła w szarość, w końcu dostrzegła co ją otacza. Nie wielka cela niczym w więzieniu bez okien i z metalowymi kratami. Po przeciwległej stronie, tuż za kratowymi drzwiami, stał oparty tyłem mężczyzna, dobrze wiedziała kim jest.
- Będziesz tak łaskawy i zdejmiesz mi chociaż te żelastwa? - zapytała, ale demon ani nie drgnął - Super, gadam jak do ściany - mruknęła, wywracając oczami - Gdzie wasze maniery? Możesz chociaż poinformować swojego właściciela, że jestem już przytomna? Niecierpliwość u mnie sprawia, że będę naprawdę nieprzyjemna.
Głowa demona lekko zwróciła się w jej stronę ukazując kawałek twarzy. Przyglądając się strażnikowi, Sara doszła do wniosku, że to ten sam który stał u boku Lucyfera w sali bankietowej. Skinął lekko w jej kierunku i momentalnie zniknął w ciemnościach. Po niespełna kilku minutach uchyliły się okratowane drzwi, do celi wkroczył Lucyfer. Wyglądem nie przypominał króla piekieł, ani rzecz jasna człowieka z pewnych względów, choć w dużym stopniu nie odstawał od reszty ludzi z uwagi na ubiór. Wyróżniały go jedynie oczy, migoczące od czasu do czasu czerwonym kolorem.
- Miło cię znowu widzieć. Wydajesz się w lepszym humorze - oznajmił, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Nie przypominam sobie abym przysnęła. Ile mnie ominęło?
- Czy to ważne? Tu nie liczy się czas - zadeklarował z uprzejmością w głosie unosząc ramiona - Wybacz, musiałem sprawić abyś straciła przytomność. Spałaś prawie dwa dni, wiesz miałem swoje diabelskie sprawy - pośpieszył z wytłumaczeniami.
Sara podniosła jedną brew do góry.
- Diabelskie sprawy? - zamrugała kilka razy - Dobra, nie ważne. No i po co mnie przykułeś? Tak traktuje się tu gości? Przecież widziałeś, że się nie opieram. Nie ukrywam, że trochę tu nie komfortowo - pomachała rękoma, trzepocząc ciężkimi kajdanami.
- A to? To na wszelki wypadek. Różnie bywa, sama wiesz - pstryknął palcami i dłonie dziewczyny oswobodziły się z ciężaru.
Zaskoczona wymasowała swoje nadgarstki. Pomyślała jaką wielką mocą potrafi się posługiwać, lecz ona sama była na nią odporna. Spojrzała na twarz mężczyzny, rysy miał nienaturalnie piękne, a nastroszone blond włosy dodawały mu uroku.
- Dziękuję - odparła, wstając na równe nogi - Gdzie tak właściwie jestem?
- No jak to gdzie? Kochasie nie opowiadali ci o piekle? - odpowiedział zdumiały. Spoglądał na nią jak zahipnotyzowany, podchodząc wbił ślepia prosto w jej zielone oczy i pogłaskał po policzku nie odmawiając sobie bliskości. Płuca dziewczyny wypełniły się specyficzną wonią diabła.
- Tyle zachodu żeby cię tu sprowadzić - westchnął - Nie mogę uwierzyć, że uwinęli cię wokół palca - dodał znienacka pół szeptem.
Sara zamknęła oczy. Subtelny głos upadłego anioła rozprzestrzenił się w jej głowie. Po chwili odsunęła się natychmiast.
- Nikt nikogo nie uwijał wokół palca - powiedziała, wracając do rzeczywistości.
- Tak, oczywiście. Jak ja uwielbiam szczęśliwe zakończenia - rozmarzył się Lucyfer - Pozwól, że cię oprowadzę po moim królestwie. Gotowa? - zaproponował, wskazując ręką na otwarte kratowe drzwi.
CZYTASZ
Niebo - Piekło | Supernatural
FantasySara niespodziewanie ulega wypadkowi. Niezwykłe zdarzenie jakiego doświadcza sprawia, że poznaje świat nadprzyrodzony. Traci również coś bardzo cennego, dusze. Nie zdaje sobie jednak sprawy, jakie zagrożenie ściągnie na siebie i swoich bliskich.