07.

216 6 2
                                    

- Kochanie! Dlaczego nie odpowiadasz na moje wiadomości? - Pedro wpatrując się we mnie, złapał moje ramiona.
- Nie miałam ochoty.
- Księżniczko, porozmawiajmy. Proszę.
- Nie mamy o czym. - Chłopak wyglądał na zdziwionego. Tkwiliśmy chwilę w ciszy, aż w końcu się odezwał.
- Ćpałaś? A może piłaś? Czy jedno i drugie?
- Nie twój zasrany interes, misiu. - Powiedziałam uszczypliwie, a chłopak mnie lekko popchnął. Trochę się wystraszyłam.
- Mówisz mi, że nie chcesz ze mną być przez narkotyki, a sama to robisz! Nie pozwalam ci ćpać.
- To nie to samo. Ja po tym nie jestem agresywna i nie jestem uzależniona. Nie to co ty. - Widocznie używki dodają mi nieco odwagi. Poczułam jego dłoń na swoim nadgarstku.
- To boli...
- Ma boleć! Zabieram cię do mnie. - Wyrwałam się z jego uścisku.
- Nie jestem zabawką! Nigdzie z tobą nie idę.
- Jesteś moja! Rozumiesz? Będziesz robić to, co ci każę! - Chciał jeszcze raz mnie pociągnąć, ale nie dałam mu się. Tym razem się chyba wystarczająco wkurzył. Zaczął mnie szarpać i się wydzierać. Ja się tylko modliłam i prosiłam Boga, żeby to się jak najszybciej skończyło. Jestem w tej sytuacji bezradna. Z sekundy na sekundę jest ze mną coraz gorzej. Serce wali mi jak szalone.
- Zostaw mnie Pedro!
- Masz się mnie słuchać!
- Pomocy!
- Jesteśmy tu sami. Nikt cię nie usłyszy. - Gdy już powoli traciłam siły na tę szarpaninę, z nikąd pojawił się Yamal. Chłopak rzucił się na Pedra i zaczął go okładać gołymi pięściami jednocześnie go wyzywając.
- Nigdy więcej jej nie tkniesz. Zrozumiano?! - Pedro nie miał siły wstać. Nic nie odpowiedział tylko macał się po twarzy, sprawdzając z którego miejsca leci mu krew.
- Chodź. - Lamine złapał mnie za rękę, ale nie tak jak Pedro. Zrobił to z taką troskliwością i delikatnością... Zaprowadził mnie pod swój dom. Gdy już miał pewność, że nic nam nie grozi zaprowadził mnie do ogrodu i posadził na ławce, uprzednio sprawdzając czy na pewno jesteśmy sami.

- Coś ci zrobił? - Yamal uklęknął przede mną jednocześnie asekurując abym nie walnęła twarzą w ziemię.
- Nie.
- Spójrz na mnie.
- Czy to konieczne? - Nawet nie odpowiedział tylko sam złapał mnie za podróbek i zmusił bym podniosła na niego wzrok.
- Skąd wzięłaś narkotyki?
- Nic nie brałam.
- Nie kłam. Wiem jak wyglądają oczy po ćpaniu. Wiesz, że to niebezpieczne mieszać alkohol z prochami?
- I co z tego?
- Jak to „co z tego”? - Momentalnie oczy wypełniły mi się łzami. Gdybym była trzeźwa pewnie bym nie pozwoliła sobie na coś takiego. W tym momencie zabardzo mnie to nie obchodzi.
- Moje życie jest do dupy.
- Dlaczego tak uważasz?
- Dlaczego cię to interesuje?
- Po prostu nie chce, żebyś była z tym sama. Widzę, że ci ciężko. Uwierz mi, to widać. Chodzisz ciągle smutna i zmarnowana. Co z tego, że non stop się uśmiechasz skoro masz puste oczy? - Teraz to już naprawdę się rozpłakałam.
- Rodzice wiecznie są zapracowani. W ogóle mnie nie widzą. Theo to ich ulubieniec. Ma wiele przywilejów i ciągle wszystko dostaje. Też chcę być w końcu zauważona. Udają, że jakkolwiek ich obchodzę zapisując mnie na terapię. Mam chłopaka, który jest agresywny. W sumie to już nie chce z nim być, ale się go boje. Nie wiem jak to zakończyć. Z resztą sam widziałeś jakim potworem potrafi być. Pieprzony toksyk. Ciągle słyszę tylko pełno komentarzy od wszystkich w moją stronę, że stać mnie na więcej. Nikt mi nie powie, że zrobiłam coś dobrze. Nie. Oni wolą tylko mi dopierdalać i mówić „O Dolores, napisałaś sprawdzian na tróje. Znowu się nie uczyłaś? Dziewczyno weź się za naukę. Stać cię na więcej.”, „Lola, postaraj się bardziej. Możesz być lepsza jeśli tylko chcesz”, „Lola, przestań mnie zawodzić. Wiem, że stać cię na więcej.”. Nie mogą choć raz mi powiedzieć, że zrobiłam coś dobrze? Że na coś zasłużyłam? Albo znajomi. Oni ciągle mi mówią, że tak bardzo zazdroszczą mi wyglądu czy figury. I po chuj kłamią? Jestem obrzydliwa. Gdy patrzę na siebie w lustrze to chce mi się żygać. Chciałabym wyglądać jak te wszystkie dziewczyny z Instagrama. Do tego mam nawrót depresji. Niedługo będą faszerować mnie lekami, które rzekomo mają mi pomóc. Może jeszcze niech zamkną mnie w psychiatryku. Zeszłej nocy miałam straszny mętlik w głowie. Patrzyłam na siebie w lustrze z tak ogromnym obrzydzeniem. Mam już siebie dość. Jestem okropną osobą. W przypływie smutku zrobiłam sobie to. - Pokazałam mu rany, które sama sobie zadałam. To wszystko przez te cholerne emocje. Jestem pewna, że będę tego żałować. Łzy płyną mi strumieniami i czuję, że zaraz zasnę. Jestem wycieńczona.
- Lola...

Chłopak przysiadł się do mnie i wziął w swoje ramiona. Czuję się przy nim taka bezpieczna... On potrafi wyrazić to co czuje bez słów. Rozumie mnie jak nikt inny. Przynajmniej ja tak to odbieram. Niczego nie potrzebowałam teraz bardziej niż wysłuchania i zwykłego przytulenia. Jeszcze trochę tak popłakałam, aż w końcu zasnęłam w jego objęciach.

Nad Życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz