Wesołe miasteczko

367 19 1
                                    

W trakcie drogi rozmawialiśmy o różnych rzeczach, Eliza poruszyła też temat tego co stało się chwilę przed wyjściem. Opowiedziłam jej wszystko dokładnie i byłyśmy już tak naprawdę na miejscu.

- Hejka! - krzyknął Marcel idący w naszą stronę z Miłoszem.
- Hejjj! - odpowiedziała od razu Elizka.
- Kiedy na was czekaliśmy z Marcelem, zobaczyliśmy, że niedaleko rozłożyli jakieś wesołe miasteczko, idziemy?
- Takk! Uwielbiam takie rzeczy! - odpowiedziłam entuzjastycznie, a Eliza mnie poparła i ruszyliśmy już po chwili.

Marcelowi i Elizie bardzo dobrze się gadało, więc postanowiłam im nie przeszkadzać i zaczęłam rozmawiać z Miłoszem. Miałam z nim tyle wspólnego! Obgadywaliśmy nawet chwile dwójkę osób przed nami, i zastanawiliśmy się razem czy coś więcej nie będzie pomiędzy nimi.

Po jakiś 15 minutach byliśmy na miejscu. Były tak różne rollercoastery, stoiska z misiami czy grami i wiele innych atrakcji.

Chodźmy na tą kolejkę! - krzyknęła podekscytowana dziewczyna.

I tak zrobiliśmy. Ja z Elizką usiadłyśmy razem, a chłopcy za nami. Eliza przez całą przejażdżkę krzyczała, a kiedy wysiedliśmy, wszyscy zaczęliśmy się z niej śmiać, nawet ona. Byliśmy jeszcze na przeróżnych atrakcjach i naprawdę super się bawiliśmy ale w pewnym momencie Marcel zauważył Borysa i Wiktora, którzy szli z jeszcze kilkoma osobami. Zaczął ich wołać do nas, a jak można się domyślić, przyszli. Gadaliśmy z nimi chwilę ale w pewnym momencie Elizka zobaczyła jakiegoś misia, którego najwidoczniej bardzo zapragnęła.

- Ja ci go wygram. - powiedział do niej uśmiechnięty Marcel.

Podeszliśmy do straganu i chłopak zaczął próbować rzucać piłeczkami. Wychodziło mu to całkiem dobrze i za trzecim razem udało mu się zdobyć misia. Dał go dziewczynie a ona była nim zachwycona. Ja oczywiście wiedziłam, że Elzia nie cieszyła się tak bardzo z misia, tylko z zachowania Marcela wobec niej. Byłam pewna, że dziewczyna mi opowie o swoich wszystkich emocjach później więc rzuciłam do niej szybki uśmieszek i poszliśmy dalej.

Na jednym ze straganów rzuciła mi się w oczy plastikowa korona, tak plastikowa korona. Była srebrna z dodatkami zielonych krzyształków. Bardzo lubie takie pierdoły i dość długi czas zastanawiłam się czy jej nie kupić ale odpuściłam bo nie chciłam wyjść na jakąś dziwną.

Poszliśmy kawałek dalej i zobaczyłam ścinki wspinaczkowe.

- Ej idziemy tam? - wskazałam palcem na ścianki.
- Blondyna przecież ty nawet na połowę tego nie wejdziesz. - rzucił prześmiwczo Borys.
- Tak? Założe się, że wejdę i to na dodatek szybciej od ciebie.
- To choć. Zobaczymy czy naprawdę taka mocna jesteś czy tylko w słowach.

Doszliśmy na miejsce, instruktorzy nas przypięli w uprząże i ustawiliśmy się koło siebie.

- A sukienka? - chłopak na mnie popatrzył i głupio się uśmiechną.
- istnieje coś takiego jak spodenki. -sarkastucznie się uśmiechnęłam i usłyszałam za sobą krzyki Elizki dopingujące mnie. Ktoś zaczął odliczać i zaczęliśmy się wspinać.

Szłyśmy bardzo równo, ale w pewnym momencie go wyprzedziłam i szybko wspinałam się dalej, by kliknąć przycisk na górze, który miał ozaczać koniec wspinaczki. Zjechałam powoli na ziemię, a zrezygnowany Borys za mną. Pogratulował mi i razem z jego paczką poszedł już do domu.

- Ale go zgniotłaś Santitka! - krzyknęła Eliza.
- Noo dosłownie. - dodał Marcel.
- A jak zwycięstwo, to i korona! Miłosz założył mi na głowę tą koronę na którą patrzyłam wcześniej. Uśmiechnęłam się do niego, a on powiedział mi do ucha:

- Pasuje ci do oczu.

Robiło się już ciemno, więc postanowiliśmy wracać. Chłopcy mieszkali z innej strony miasteczka, dlatego nie wracaliśmy razem. Pytali jeszcze czy nas odprowadzić ale odpowiedziłyśmy, że nie ma potrzeby i się pożegnałyśmy.

W drodze do domu tak jak się spodziewałam Eliza mówiła mi o czym rozmawiła z Marcelem i była dalej bardzo podekscytowana tą całą sytuacją z misiem. Ja ją dokładnie słuchałam i cieszyłam się razem z nią. Jakoś kilka metrów przed domem dziewczyna zmieniła temat, zaczęła mówić o mnie i Miłoszu.

- Dziewczyno widziłaś jak on na ciebie patrzy?! Jeszcze kupił ci tą koronę! On się w tobie zabujał!
- Elizka spokojnie! Znam go od wczoraj, nie rospędzj się! Może poprostu chciał być miły?
- No dobra dobra, ale mówię tylko to co widzę! - zaczęła się do mnie dziwnie uśmiechać i śmiesznie ruszać brwiami. Ja lekko ją uderzyła w bark i zaczęłyśmy się śmiać.

A holiday full of teenage memories [SantiaxBorys]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz