Znajdziesz sobie lepszego!

456 22 5
                                    

Perspektywa Borysa:

Obudziłem się wsumie jak zwykle bardzo późno. Raczej ktoś mnie obudził, ponieważ ja mógłbym przespać nawet cały dzień, przysięgam. Jakoś o 14 do mojego pokoju weszła mama, która obudziła mnie słowami "Księżniczko wstajemy" i zaczęła odsłaniać żaluzje. Od razu przypomniała mi się sytuacja z Santią, która budziła mnie tymi samymi słowami. Ja na słowa mamy lekko przetarłem oczy i powiedziałem, że za niedługo już wstaje. Przyznam, że leżałem dość długą chwilę i zacząłem rozmyślać. Od razu do mojej głowy zebrały się myśli na temat mojej zielonookiej współlokatorki. To jest właśnie taki jej charakterystyczny szczegół, przynajmniej dla mnie, ponieważ kiedy zobaczyłem ją pierwszy raz, wynurzającą się z tego basenu to było pierwsze na co zwróciłem uwagę. Muszę przyznać, że miała je naprawdę przykuwające. Przypomniałem też sobie jak świetnie się czułem, kiedy mi wybaczyła i była dla mnie neutralna. Czułem się wtedy jakbym miał drugą siostrę albo przyjaciółkę. No ale było i minęło, ponieważ znowu wszystko zjebałem. Wtedy kiedy zobaczyłem Aurelię, kompletnie nie wiem co mi się stało. Chciałem jej jakoś zaimponować? Ale to co powiedziałem w tamtym momencie brzmiało tak, jakbym kompletnie miał w dupie uczucia Santii i dopiero później doszło do mnie co zrobiłem. Dokładniej wtedy kiedy zobaczyłem jej minę. Przysięgam, że myślałem, że napluje mi zaraz w twarz. Później wpadła na tego chłopaka i wtedy chciało mi się trochę śmiać, ale powaga sytuacji mi na to nie pozwalała. Znali się i zaczęli ze sobą rozmawiać, wsumie nie wiem dlaczego ale poczułem wtedy lekką zazdrość. Może dlatego, że gdyby nie moja głupota to dalej byliśmy w normalnej relacji i to ja mógłbym być na miejscu tego chłopaka? Po chwili odeszli, a ona przesłała mi tylko krzywe spojrzenie. Nie dziwię jej się. Dobra nie zadręczam się tak tym już, może uda mi się to jeszcze naprawić. Bynajmniej chciałbym.

Kiedy zjawiłem się w kuchni było już grubo po czternastej. Przyznam, że byłem trochę w szoku, że nie zastałem tam nikogo, ale stwierdziłem, że Robercik pewnie pojechał załatwiać coś związanego z pracą, a mamy siedzą pewnie gdzieś razem i obgadują cały świat, tak jak pewnie dwie pozostałe mieszkające tu dziewuchy. Zrobiłem sobie tosty z ketchupem i postanowiłem, że wyjdę na taras i tam je zjem. Kiedy otworzyłem drzwi tarasowe i skierowałem wzrok na lewą stronę, zobaczyłem dwie blondynki siedzące w basenie, które głośno się z czegoś śmiały. Szczerze, na początku kompletnie nie wiedziałem co miałem zrobić. Stanąłem koło ściany i myślałem, modląc się, żeby mnie teraz nie zobaczyły. Wkońu się ruszyłem i postanowiłem, że usiądę poprostu koło basenu i zacznę jakoś normalnie rozmowę. Kiedy już zobaczyły, że idę w ich stronę, popatrzyły się na siebie lekko zdziwione. Usiadłem po turecku na krawędzi basenu i odezwałem się pierwszy.

- Co tam dziewuchy? Ładna pogoda dziś nie? - powiedziałem ze spokojem w głosie chociaż w środku cały się obsrałam. Naprawdę nie wiem czego tak się bałem.

- Taa śliczna. Dawno coś nie gadaliśmy braciszku, nie?

- Taa no jakoś tak wyszło. Stęskniłaś się nie?

- No ba, że tak, bo kto by mnie codziennie wkurwiał, pluł mi do jedzenia, odstraszał chłopaków, robił jakieś sceny, lizał się z laskami na moich oczach. - powiedziała ironicznie się uśmiechając.

- Dzięki za komplementy. - odpowiedziałem tym samym uśmiechem.

- Dobra bachory, przestańcie się już kłócić bo mam flashbacki z tej naszej ostatniej kolacji. - wtrąciła się  Santia.

- Właśnie, nie denerwuj mi tu mojej Santyjki. - powiedziała Eliza podpływające do drugiej blondynki i przytulając ją.

- To się dobrały. - parsknęłam cicho pod nosem kręcąc głową ale chyba to słyszały, bo trochę się do mnie skrzywiły.

A holiday full of teenage memories [SantiaxBorys]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz