Woreczek z grzybami

417 22 1
                                    

Wstałam około godziny dwunastej, jak codziennie. Wzięłam zimny prysznic, ogarnęłam włosy i postanowiłam pójść zobaczyć jak trzyma się Elizka. Cicho otworzyłam drzwi żeby zobaczyć czy blondynka przypadkiem nie śpi i żebym jej nie obudziła. Gdy wychyliłam głowę zza drzwi, zobaczyłam, że dziewczyna jest odwrócona do mnie plecami, więc pomyślałam, że jeszcze jest pewnie w swojej niedźwiedziej śpiączce i, że poprostu wyjdę. Gdy miałam już zamykać drzwi, zachaczyłam nogą o framugę i strasznie mocno się uderzyłam.

- Kurwa. - powiedziłam pod nosem i w tym samym momencie blondynka odwróciłam się w moją stronę.

- Santia? - odezwała się zdezorientowanym głosem.

- Boże sory, że cię obudziłam. Śpij jeszcze, ja już wychodzę.

- Nie no co ty, nie spałam już. Chodź siadaj i opowiadaj z czym przyszłaś. - dziewczyna uśmiechnęłam się do mnie, a ja oddałam uśmiech. Bez chwili namysłu zamknęłam drzwi i rozpędziłam się skacząc na łóżko Elizki. Położyłam się wygodnie obok dziewczyny i wkońcu się odezwałam.

- Jak samopoczucie?

- Dobre, bo mnie wczoraj uratowałaś mnie od tego oblecha. - powiedziała szczerze się do mnie uśmiechając.

- Jak go zobaczyłam to przysięgam, że myślałam, że się pożygam. Jeszcze te wstrętne bachory musiały oblanć mnie tą herbatą i przez to musiałaś dłużej czekać.

- Nie no ale serio jestem ci bardzo wdzięczna, nie wiem skąd oni go wzięli.

- Kurwa z gówna go chyba ulepili,  innej opcji nie widzę.

- Nie wiem co bym zrobiła bez ciebie i twoich zajebistych tekstów, naprawdę.

- Dobra nie wracajmy już może do tego dupka tylko pogadajmy o czymś innym. Wogóle zapomniałam ci powiedzeć co się działo kiedy byłaś w szkole.

- No dawaj, już się boję co mogłaś odwalić.

- Nie no co ty, większość czasu się właśnie nudziłam strasznie. Do czasu.

- Oho dawaj.

Zaczęłam opowiadać dziewczynie od momentu przeprosin Borysa, kiedy myślałam, że może jednak nie jest taki zły, do momentu spotkania tych dwóch lasek i, że przez tą sytuację spotkałam Gracka. Poprosiłam ją też, żeby nie kłóciła się o to z brunetem, ponieważ szkoda nerwów i, że jakbym miała to wyjaśnić to sama.

- Jaki jebany babiarz! - krzyknęła nagle dziewczyna.

- Słownictwo siostrzyczko. - powiedział Borys stojący w drzwiach, który nie wiadomo skąd się tam zresipł.

- Morda braciszku, a teraz wypad! - oznajmiła pokazując palcem na drzwi.

- Miałem zawołać was na śniadanie, uspokój się.

Dziewczyna nic się nie odezwała tylko przesłała mu oceniające spojrzenie, a chłopak od razu po tym wyszedł. My jeszcze chwilę poleżałyśmy i gadałyśmy o różnych pierdołach ale wkońcu zeszłyśmy do jadalni. Zjadłyśmy jakieś śniadanie i rozeszliśmy się do pokoi. Siedząc u siebie stwierdziłam, że bardzo dawno nie gadałam z mamą. Przypomniała mi się też nasza rozmowa przed wyjazdem, kiedy wróciłam do domu po zakupach i nie miałam jak jej tego pokazać. Wiedziałam, że jest sama, ponieważ jak się rozchodziliśmy to Violetta i Robert poszliśmy razem do siebie. Wzięłam wszystkie ubrania które kupiłam, zwinęłam je w kulę i zaczęłam kierować się w stronę pokoju mamy.

- No witam. - powiedziałam rzucając wszystkie ubrania na łóżko obok kobiety. - Dawno się nie widziałyśmy co? O, a tutaj są moje małe zakupy, chcesz zobaczyć?

A holiday full of teenage memories [SantiaxBorys]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz