ROZDZIAŁ 31

1.5K 70 15
                                    

Nina

            Roztrzęsiona wpadam do wnętrza domu i próbuję włączyć za sobą alarm. Nie wiem, czy robię to dobrze, bo odkąd został założony, jego obsługą zajmował się Philip, a mnie trudno jest się skupić na czymkolwiek innym niż wypalającym żalem. Ledwie udaje mi się przejść korytarzem w stronę salonu, a w oczy rzucają mi się jego rzeczy. Ich widok napawa mnie tak niepohamowaną złością, że mam ochotę wyrzucić je przez okno. Jeszcze kilka godzin temu całował mnie na tej kanapie, udając, że wszystko jest w porządku, a tak naprawdę ukrywał przede mną, że niebawem ta cała gra, na którą oboje sobie pozwoliliśmy, dobiegnie końca i nie będzie z niej niczego, poza złamanym sercem.

            Nagle zupełnie opadam z sił. Przecieram dłonią załzawione oczy nie wiedząc jak się z tego otrząsnąć. Zdążyłam już przyzwyczaić się do tego, że jest przy mnie, gdy przeżywam trudne chwilę. Najtrudniej jest mi pogodzić się z rozczarowaniem wyobrażeniami, na które sobie pozwoliłam. Przez jakiś czas, w końcu, nieśmiało wierzyłam, że naprawdę nam się uda. On w tym czasie wiedział, że niedługo zniknie z mojego życia i o niczym nie raczył mnie poinformować. W dodatku jakaś naiwna część mnie ciągle próbuje go usprawiedliwiać. Powtarzam sobie, że faktycznie nie było odpowiedniego momentu, by mi o tym powiedzieć, ale przecież prawda jest taka, że gdyby chciał, znalazłby go. Tak bardzo próbował mi uświadomić, jak to powinnam liczyć się z własnymi potrzebami, a sam miał je w nosie. To wszystko było jedną wielką pomyłką.

            Wyjmuję z kieszeni komórkę z zamiarem zadzwonienia do Tatii, kiedy orientuję się, że nie mam ochoty tłumaczyć jej całej tej historii. Nie wiem, co powinnam zrobić w obecnej sytuacji. Zostawianie Philipa z Archerem pod Alibi nie było najmądrzejszym wyjściem, ale nie mogłam znieść dłużej obecności żadnego z nich. Teraz, próbuję wmówić sobie, że nie obchodzi mnie, jak wrócą ani czy w ogóle to zrobią. Wszystko to sprawia, że płuca pieką mnie od wstrzymywanego krzyku.

            Odkładam telefon na stół, po raz kolejny siląc się, by nie zadzwonić do taty. Jak dotąd jeszcze nigdy nie odczuwałam takiej rezygnacji. Próbowałam radzić sobie sama, by nie zawieźć jego oczekiwań względem mnie, ale najwidoczniej przeceniłam własne siły. Co miałabym mu powiedzieć? Że od ponad miesiąca mieszkam z chłopakiem, który jest odpowiedzialny za problem Archera z narkotykami? Że w tym samym czasie ukrywałam przed nim sprawę Walkera?

Nagle ekran komórki rozbłyska. Spodziewam się, że to Philip będzie usiłował tłumaczyć się z tego, co powiedział Archer, ale nagle dostrzegam nieznany numer. Przez chwilę przyglądam mu się z konsternacją, zastanawiając się, czy powinnam odbierać. Wtedy do głowy przychodzi mi, że być może to jakiś znajomy Archera i coś się stało, więc podnoszę aparat ze stołu i przykładam słuchawkę do ucha.

― Halo?

Po drugiej stronie jednak nikt nie odpowiada.

― Halo? ― ponawiam coraz bardziej zirytowana i gdy już mam się rozłączyć dociera do mnie męski głos.

― Jeszcze się nie boisz?

Oddech zamiera mi w krtani. Wyraźnie czuję zimno pełznące po moim karku wzdłuż kręgosłupa, gdy rozpoznaję z kim mam do czynienia. Wyjeżdżając z parkingu pod Alibi ani przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że wystawię się na pożarcie wilkowi.

― Chyba nie sądziłaś, że o tobie zapomniałem, co Nina?

Moje palce kurczowo zaciskają się na telefonie, w czasie, gdy pozostałe mięśnie nie są w stanie nawet drgnąć.

            Gdy w końcu udaje mi się wyrwać z odrętwienia, ruszam przez kuchnie w stronę okna wychodzącego na podjazd, mając nadzieję, że zobaczę tam samochód Jesa. W końcu, znając Philipa, na pewno poinformował go, że zostałam bez ochrony. Kiedy odsłaniam firankę, za szybą widzę tylko pusty trawnik, skąpany w okręgu światła pobliskiej latarni.

BEZWŁADNE SERCA [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz