Philip
Zamiast w łóżku Niny, noc spędzam w samochodzie. Kiedy ja siedzę za kółkiem, jeżdżąc we wszystkie miejsca, do których mógł udać się Archer, Nina obdzwania jego znajomych. Z częścią nie ma już kontaktu, połowa w ogóle nie odbiera. Zen okazuje się być poza miastem, na wieczorze panieńskim. Oddzwania więc średnio co piętnaście minut, próbując dowiedzieć się, czy już go znaleźliśmy, ale to tylko nas spowalnia.
Nina obawia się najgorszego. Sądzi, że skoro Walker zostawił wiadomość mnie, jemu mogło przytrafić się to samo. Ja jednak wiem, że gdyby tak było, już dostalibyśmy od niego jakąś wiadomość. Przeczuwam, że Archer wyszedł z domu dobrowolnie. Przestał radzić sobie z sytuacją. W dodatku odkrył, że siostra przestała ślepo trzymać jego stronę i emocje go przytłoczyły, a że zna tylko jeden sposób na uporanie się z nimi... Byłbym w stanie mu współczuć, gdybym właśnie nie patrzył na to, jak Nina wlepia wzrok w szybę, powstrzymując łzy. Wiem, co chodzi jej po głowie. Czuje się winna, jak zawsze, gdy coś nie idzie godnie z planem. Sama myśl o tym, że naraża ją na taki stres, doprowadza mnie do szewskiej pasji. Część mnie obawia się, że jeśli znajdziemy go w najbliższym czasie, zrobię skurwysynowi poważną krzywdę.
Po sprawdzeniu ostatniej okolicznej speluny i wykonaniu telefonu ze szpitala, zastanawiam się, jak namówić Ninę na powrót do domu. Wiem, że nie zgodzi się, póki go nie nabierze pewności, że jej brat jest bezpieczny.
― To na nic ― mówi łamiącym się głosem, po czym odkłada telefon na deskę rozdzielczą. ― Jeśli to Walker...
― To nie on ― uspokajam ją po raz kolejny. ― Archer nie ma w sobie zapędu do samodzielnego ratowania świata. Powiedziałby nam, gdyby się z nim kontaktował.
Nina przeciera twarz dłońmi.
― A jeśli Walker zagroził mu, że skrzywdzi Zen...? ― patrzy na mnie zupełnie rozstrojona, ale ja tylko kręcę głową.
― Za bardzo w niego wierzysz.
Dziewczyna kręci głową z rezygnacją, spoglądając gdzieś w szybę.
― Może i Walker nie wyciągnął go z domu, ale z pewnością wykorzysta okazję, żeby go znaleźć. Nie możemy dopuścić, by...
Nagle wnętrze samochodu rozświetla błysk ekranu jej telefonu. Natychmiast łapie go w dłonie, a ja kątem oka obserwuję ją z napięciem. Jej ramiona się rozluźniają.
― To on?
― Napisał z telefonu swojego sponsora z AN, że nic mu nie jest i wróci rano ― mówi szybko, po czym przykłada telefon do ucha, próbując oddzwonić do brata. Tak, jak przewiduję, włącza się poczta głosowa. Dziwne byłoby, gdyby odebrał, wiedząc jakie będzie miał problemy przez to, co narobił. Nina klnie pod nosem, gdy ja zawracam na pierwszej lepszej drodze.
― Pierdolony egoista! ― wykrzykuje niesiona nerwami. Jej reakcja jest jednak w pełni uzasadniona. Mimo wszystko próbuje zadzwonić jeszcze raz. Po chwili chyba ktoś odbiera, bo słyszę: ― Jest dalej z tobą?
Chwilę czeka na odpowiedź.
― Nie obchodzi mnie, czy jest trzeźwy. Pytam, gdzie jest? ― ton jej głosu jest nieustępliwy, a jednak mało brakuje by całkowicie się załamał. Została doprowadzona na skraj wytrzymałość.
Zjeżdżam z drogi i zatrzymuję się na poboczu, czekając na to, jak rozwinie się sytuacja.
― Niech tam czeka. Jedziemy po niego ― mówi w końcu i rozłącza się, po czym spogląda na mnie ze zmęczeniem.
CZYTASZ
BEZWŁADNE SERCA [16+]
Novela JuvenilNina popełnia błąd, który w znacznym stopniu komplikuje jej życie. Ma jednak szansę wszystko odkręcić. By to zrobić musi tylko dogadać się z młodym wykładowcą, przydzielonym do opieki nad jej kołem naukowym. Problem w tym, że Philip nie jest człowie...