ROZDZIAŁ 24

2K 86 78
                                    

Philip

Kopę lat.

Ze wszystkich durnych rzeczy, które mogłem powiedzieć, wybrałem najgłupsze, co przyszło mi do głowy. Panika nie leży w mojej naturze. Zwykle zachowuję dość zimnej krwi, by nie wyjść na kretyna. Tym razem zwyczajnie brakuje mi odwagi, by wziąć konsekwencje na klatę. Zobaczenie kogoś, kto był ci kiedyś bliski, po tak długim czasie, jest dziwne. Chciałbym uznać, że Archer prawie się nie zmienił, ale to nie prawda. Niewiele zostało z chudego nastolatka o burzy ciemnych włosów. Można powiedzieć, że zmężniał, a w jego twarzy odbił się obraz zażywanych latami substancji. Niby to wciąż ta sama osoba, ale tak naprawdę już się nie znamy. Emocje, które czułem prawie dziesięć lat temu, są wciąż tak wyraźne, jakby nasza ostatnia rozmowa odbyła się wczoraj.

Muszę przyznać sam przed sobą, że uciąłem kontakt w najgorszy możliwy sposób. Wiem, że gdybym cofnął się w czasie, nie postąpiłbym inaczej. To był moment, w którym zacząłem uświadamiać sobie, że mam poważne kłopoty. Dilerka powoli zaczynała mnie przerastać. Samo branie również nie sprawiało mi frajdy. Tym bardziej, gdy wiedziałem, jak prochy zaczynają pochłaniać Archera, a on wciąż prosił o kolejne działki. Chciałem przestać pracować dla Malcolma i jego ludzi, ale okazało się, że porzucenie tego nie było wcale proste. Kiedy raz wsiąka się w ten świat, on wciąga człowieka jak rozgrzana smoła.

Szybko uświadomiłem sobie, że gdy wszystko się sypnie, nie tylko ja ucierpię, ale też wszyscy, którzy mnie otaczają. Dlatego stopniowo zacząłem się odcinać. Nie odpowiadałem na wiadomości. Unikałem miejsc, w których pojawialiśmy się razem. W końcu Archer przyszedł do mnie, prosić o działkę. Powiedziałem, że to wymyka się spod kontroli i więcej niczego mu nie sprzedam. Zaczęliśmy się kłócić. Wygarnął mi, że gówniany ze mnie przyjaciel, bo zacząłem bujać się ze snobami z nowej prywatnej szkoły i go olałem. Nie była to prawda, ale nie zaprzeczyłem. Chciałem, żeby mnie znienawidził. W ten sposób łatwiej było wszystko zakończyć, a co za tym szło, ochronić go. Sądziłem, że jeśli odetnę mu dostęp do prochów, przestanie.

Cholernie się myliłem.

Teraz obserwuję, jak Archer ignorując mnie, zwraca się do Niny. Wciąż znajdują się ode mnie dość daleko, więc nie słyszę ich wymiany zdań. Po chwili zaczynają się ze sobą kłócić, a ja czuję, że nie mam prawa interweniować. Zastanawiam się, co poszło nie tak. W końcu Nina miała wyjaśnić mu wszystko na osobności.

― Nie ma opcji, że wsiądę z nim do jednego auta ― oznajmia wściekle Archer, zerkając w moją stronę. ― To popieprzone.

― Dlatego chciałam ci wszystko wyjaśnić w kafeterii ― naciska dziewczyna, starając się zachować łagodny ton.

― Skąd...? Jak w ogóle znalazł się w twoim towarzystwie? ― dopytuje oburzony. ― Chyba się z nim nie...?

W jego głosie pobrzmiewa autentyczna odraza. Zupełnie jakby myśl, że mnie i Ninę mogłaby łączyć jakakolwiek relacja, wprawiała go w stan przedzawałowy.

― Nie ― odpowiada Nina tak krótko i stanowczo, że przechodzi mnie chłód.

Z trudem powstrzymuję się od wspomnienia, że cały wydział kryminalistyki na Oregońskim uniwerku uważa inaczej. Ta myśl prowadzi do innej, której nie powinienem teraz roztrząsać. Na samo wspomnienie pocałunku z Niną, czuję w piersi gorący ucisk, który nie pozwala mi nabrać powietrza, a w tej chwili mam na głowie inne problemy.

― To co on tu robi?

― Chroni mnie.

Archer marszczy brwi z konsternacją patrząc na swoją siostrę.

BEZWŁADNE SERCA [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz