Nina
Czekam pod Alibi, próbując zapanować nad drżącym ciałem. Zdecydowanie łatwiej jest powiedzieć sobie, że biorę się w garść, niż faktycznie to zrobić. Tym bardziej, mając świadomość, że to co zamierzam, jest kompletnym wariactwem. Co rusz nachodzą mnie wątpliwości. Kilka razy chcę już nawet dzwonić do Tatii i prosić, by Jes po prostu zawiózł mnie do siedziby FBI. Ostatecznie tego nie robię.
Nagle czuję na skórze kroplę deszczu i spoglądam w górę, na niebo zaciągnięte chmurami. Nadciąga burza. Z niecierpliwością rozglądam się po ulicy, mając nadzieję zobaczyć samochód Jes'a. Im dłużej go nie ma, tym więcej wysiłku muszę włożyć w to, by przekonać samą siebie, że Tatia nie wystawiłaby mnie do wiatru. Przyjaźnimy się na to za długo. Doskonale wie, że nie wybaczyłabym jej, gdyby doniosła o moich planach Colinsowi. Nawet gdyby uważała to za skrajnie niebezpieczne, nie zrobiłaby niczego wbrew mojej woli. Kiedy nagle słyszę rozchodzący się w przestrzeni dźwięk znajomego silnika, nabieram wątpliwości.
Klnę pod nosem, gdy zza rogu wyjeżdża motocykl. W zasadzie nie byle jaki motocykl, ale Clarisse. Wznoszę spojrzenie ku niebu, obiecując sobie, by przy następnym spotkaniu nie zamordować Tatiany. Oczywiście o ile przeżyję dzisiejszy dzień.
Philip zatrzymuje się naprzeciwko mnie. Opiera motor na nóżce, ale nie zsiada z niego. Gasi silnik, po czym zdejmuje z głowy czarny kask. Przyglądam mu się intensywnie, jakbym spodziewała się, że przez dzień, który się nie widzieliśmy, zajdą w nim zmiany. Po takiej ilości czasu przebywania niemal bez przerwy razem, dziwnie jest nie mieć go obok siebie. Jasne włosy ma zmierzwione, a zarost nieco zapuszczony. Spojrzenie jego niebieskich oczu sprawia, że na kilka chwil tracę rezon. Patrzy na mnie jak rozczarowany rodzic, który przydybał dziecko na ucieczce z domu. Co ironiczne, wiedzę w tym porównaniu wiele analogii do obecnej sytuacji.
― Nie próbuj mnie oceniać ― ostrzegam, zanim zdąży w jakikolwiek sposób skomentować moją decyzję.
― Nie po to tu jestem ― odpowiada.
Przytakuję z ironią, bo przecież doskonale wiem, po co u jest.
― Tatia wysłała cię, żebyś namówił mnie do zmiany zdania ― wysnuwam, choć to przecież oczywiste. Gdy rozmawiałyśmy przez telefon sugerowała, że to nie jest zbyt dobry pomysł, a jeszcze wcześniej chciała, żebym porozmawiała z Philipem. Konfrontując mnie z nim, mogła upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Philip przytakuje, co nie wzbudza we mnie zaskoczenia.
― Zamierzasz to zrobić?
Zaplatam ręce na piersi, próbując pokazać, że nie pójdzie mu łatwo. Wciąż jestem na niego wściekła. To, że zjawia się tu zatroskany i gotowy do walki, nie zmienia niczego. Między nami panuj napięcie wywołane rozmową, którą odbyliśmy po tym, jak Walker włamał się do mojego domu. Rozmową, w trakcie której oboje powinniśmy byli zachować się inaczej.
― To zależy od tego jakie szanse są na to, że mi się powiedzie ― wzdycha ciężko, powtarzając po mnie ten gest.
― Są zerowe.
― Tak sądziłem.
Przez chwilę patrzymy na siebie zawzięcie. Ostatnie czego chcę, po wszystkim, co zaszło między nami, to być od niego zależną. Nie mam jednak wyjścia. Teraz, choćbym nie wiem, jak chciała, nie mam jak dostać się w ustalone przez Walkera miejsce sama. Wszystko tak naprawdę zależy od niego. Szukam w głowie sposobu, by przekonać go do pomocy.
― Nie mogę pozwolić Walkerowi zwabić tam taty, a jednocześnie nie mogę porzucić Chase'a na jego pastwę ― mówię, w końcu pozwalając wybrzmieć własnej bezradności.
CZYTASZ
BEZWŁADNE SERCA [16+]
Novela JuvenilNina popełnia błąd, który w znacznym stopniu komplikuje jej życie. Ma jednak szansę wszystko odkręcić. By to zrobić musi tylko dogadać się z młodym wykładowcą, przydzielonym do opieki nad jej kołem naukowym. Problem w tym, że Philip nie jest człowie...