ROZDZIAŁ 9

2.3K 102 67
                                    

Philip

Gdy Jes opiera głowę na moim ramieniu, zaczynając bełkotać, myślę tylko o tym, że nie tak wyobrażałem sobie wolny wieczór. Miałem dokończyć trening z Amelią, wziąć prysznic i w końcu porządnie się wyspać. Zamiast tego wiem, że całą noc będę czuwać, by mieć pewność, że mój skretyniały kumpel nie udławi się w nocy wymiocinami.

― Jesteś moim najlepszym przyjacielem ― mruczy pod nosem, przylepiając się do mnie, jak miś koala. Zawsze gdy wypije zbyt wiele, załącza mu się tryb nadmiernego okazywania czułości. ― Przepraszam, że cię zawiodłem.

― Nie mnie przepraszaj ― rzucam, choć wiem, że rano nie będzie o niczym pamiętał. ― Będziesz tłumaczył Bruce'owi, dlaczego zawaliłeś naszą szansę na ruszenie ze sprawą do przodu.

― O nie... ― odpowiada, głosem w którym emocje zostały przytępione przez niemoc w tonie. ― Obetnie nam za to jaja.... A ja lubię swoje jaja.

Mam ochotę uderzyć głową w fotel przede mną. Zwykle to on opiekuje się mną, z tym, że mnie nie zdarza się doprowadzić do takiego stanu. Wiem że to nie jego wina, ale jest nieznośny. Amelia śmieje się cicho za kierownicą, podczas gdy Nina patrzy w okno, prawdopodobnie marząc o tym, by znaleźć się już w domu. Ściągnęła z głowy rudą perukę, która najwyraźniej zaczęła ją uwierać i teraz rozplata ciemne warkocze.

Powinienem był domyślić się, że nie dzwoniłaby do mnie z byle czym, zamiast od razu na nią naskakiwać. Mimo tego denerwuje mnie, że zachowuje się, jakby to wszystko było moją winą, podczas gdy nikt z nas nie był w stanie przewidzieć takiej sytuacji. Niemniej pamiętam, co powiedziała swoim przyjaciołom, przed wejściem do samochodu:

„Że jutro wszystko im wyjaśni"

Muszę w jakiś sposób jej wyperswadować ten pomysł, zanim cały wydział dowie się, że ja i Jes nie mamy nic wspólnego z ludźmi, za których się podajemy.

― Nina, wiesz że nie możesz powiedzieć im prawdy? ― walę prosto z mostu, stwierdzając że i tak nie jestem w stanie zrobić niczego, by zapałała do mnie sympatią.

Jej ciemne oczy spoglądają na mnie z odbicia w lusterku.

― Więc jak mam im to wytłumaczyć?

― Jak chcesz ― wzruszam ramionami, przez co głowa Jesa podskakuje. ― Wymyśl coś, co łykną.

― Z jakiej racji mam dla ciebie okłamywać przyjaciół?

Przymykam oczy, wzdychając ciężko. Dlaczego ta dziewczyna wszystko musi traktować jak personalny atak? Przenoszę wzrok na Amelię, która również zerka na mnie w lusterku. Jej wzrok mówi „panuj nad sobą", choć jestem względnie spokojny. W czasie treningu napomknąłem coś o tym, jak idzie śledztwo i powiedziałem o sytuacji z Niną. Nie mam pojęcia, jak to robi, że potrafi ze mnie wyciągnąć wszystko bez zająknięcia. Poznaliśmy się, jeszcze za czasów akademii. Razem z Jesem sporo imprezowaliśmy, żeby w jakiś sposób odreagować rygor i dyscyplinę wśród studentów. Amelia przyszła razem z naszą wspólną koleżanką. Od razu wpadła mi w oko. Wyszliśmy na papierosa, a ja próbowałem namówić ją na seks. Odmówiła, tłumacząc że woli kobiety. I całe szczęście, bo gdybym ją wtedy przeleciał, z pewnością nie byłaby teraz jedną z moich najbliższych osób.

Jest po medycynie, ale pracuje w laboratorium. Dzięki wykształceniu nie raz pomagała mnie i Jesowi, gdy robiło się gorąco. Tak jak ja, twardo stąpa po ziemi, za to posiada nieco więcej wyczucia. Dlatego teraz widząc jej spojrzenie, próbuję się trochę pohamować.

― Nie dla mnie, tylko dla sprawy ― przypominam Ninie. ― Jak rozejdzie się po uczelni chociażby plotka, ludzie zaczną się pilnować...

― Nic się nie rozejdzie. Tatia umie dochować tajemnicy ― odwraca głowę do tyłu, by na mnie spojrzeć. ― Patrick z resztą też.

BEZWŁADNE SERCA [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz