Rano obudziłam się a Adriena na moich kolanach już nie było. Wtedy przypomniałam sobie że spędziłam tutaj całą noc. Jak Vincent i reszta zobaczą że mnie nie ma wpadną w szał. Ale przeciesz jestem dorosła Tak? Tak. No właśnie. Wstałam z kanapy i zobaczyłam Adriena gotującego coś w kuchni.
- Dzień dobry Hailie Monet.
Uśmiechną się do mnie a ja do niego. Był już w wiele lepszym stanie niż wczoraj. Nie miał czerwonych oczu. Czyli nie płakał. Miał na sobie czarną obcisłą koszule i kilka guzików od góry miał odpięte oraz czarne spodnie.
Podeszłam do Santana i przytuliłam patrząc na jego twarz. On oczywiście odwzajemnił.
- Dzień dobry Adrienie.
- zrobiłem nam śniadanie. Już gotowe chodź zjemy.
Adrien przyniósł do stołu dwa talerze na których było po dwa tosty francuskie oraz dwie szklanki z wodą i plasterkiem cytryny.
- Gdzie Keira? - zapytałam po przypominając sobie że dziewczyna jeszcze wczoraj tu była.
- Pojechała do grace - ( sorki jak napisałam źle jej imię ale nie pamiętam jak się pisało ~ autorka )
Przytaknełam adrienowi. Po skończonym posiłku podeszłam do kanapy na której spaliśmy całą noc i wziełam mój telefon.
Godzina 12:47
Vincent na pewno już zoabczaył że mnie nie ma. Już po mnie.
Wtedy zkbaczyłam że mam jakieś powiadomienia. Zamurowało mnie.4 - nie odebrano połącznia od Vincent
Ja pierdole. Już wiedziałam że muszę wracać. Nie chciałam zostawić Adriena samego więc obiecałam mu że później do niego przyjadę tylko załatwię coś z Vincentem.
***
- Hailie obiecałaś. - powiedział muj brat chłodnym jak lud głosem.
Siedzieliśmy w jego gabinecie i chciał żebym mu wyjaśnić parę spraw. Masakra.
- Vince ja musiałam do niego pojechać.
- Nic nie musiałaś. Już nie pamiętasz jak cię zranił na pogrzebie? Na pewno pamiętasz bo wydarzyło się to wczoraj a ty za raz po tym pojechałaś do niego jakby nic się nie stało.
- Stało się Vince, ojciec mu zmarł.
Jestem dorosła mogłam pojechać.- Hailie powiedz mi czy wyjaśnił ci chociasz dlaczego to zrobił?
- Tak. Powiedział że ostatnią wolą Egberta było że przestała się że mną spotykać. Gdy on umarł Adrien chciał spełnić wolę jego ojca, wmawiał sobie że to dla mojego dobra ale wiedział że tak nie jest. Przeprosił i mówił że bardzo żałuje.
- A jak z nim?
- Źle. Wczoraj jak przyjechałam był z keirą ale ona dzisiaj pojechała, oboje płakali. Adrien siedział na kanapie i patrzył się w ściane. Nie chcę go zostawiać samego po tym wszystkim więc jeszcze dzisiaj pojadę do niego.
Vincent wzią głęboki oddech.
- Dobrze ale jakby któryś z braci pytał gdzie jedziesz, masz coś wymyślić i nie mów że do niego.
- Okej. I tak bym im nie powiedziała, chyba by mnie zabili.
Wyszłam z gabinetu mojego najstarszego brata kierując się prosto do mojego pokoju. Wziełam sobie ręcznik i poszłam wziąść prysznic.
Ubrałsm sobie czarną obcisłą sukienkę i białe air force 1.
Zeszłam na duł żeby coś zjeść. W kuchni zastałam Sheina, jadł chipsy i oglądał coś na telefonie.
- Cześć dziewczynko.
- cześć shein.
Wziełam sobie miskę nalałam do niej mleko i wsypałam płatki po czym usiadłam na przeciwko Sheina i zaczełam jeść.
- Co oglądasz? - zapytałam
W tym czasie do kuchni wszedł Dylan i usłyszał moje pytanie do Sheina ale on postanowił na nie odpowiedzieć.
- Pewnie jakieś pornole - powiedział Dylan śmiejąc się z Sheina
- Spierdalaj - odpowiedział mu obużony shein - nic nie oglądam.
***
Drzwi do mieszkania Adriena były zamknięte ale nie na klucz więc weszła do domu szukając Santana ale nigdzie go nie było więc poszłam zobaczyć do jego sypialni okazało się że tam był. Lażał na plecach na łużku wpatrując się w sufit. Oczy miał czerwone. Odchyliłam drzwi a Mężczyzna spojżał na mnie. Odrazu jak mnie zobaczył usiadł i przetarł rękami oczy żebym nie zobaczyła że płakał.
- Nie musisz się tego wstydzić Adrien. To że płaczesz nie oznacza że jetseś słaby. - podeszłam do niego i go przytuliłam - wiem jaki to bul
- przykro mi Hailie monet, że wiesz.
- Pamiętasz ten bankiet po którym clarisa wbiła mi nuż w brzuch? - Adrien spojżał na mnie - wtedy gdy rozmawaiłam z tobą gdy celowali do mnie, gdyby nie ty że to zauważyłeś, może teraz nie było by mnie tutaj.
- Hailie nie mów tak proszę.
- Ale to prawda możliwe że wtedy uratowałeś mi życie, i jestem ci za to bardzo wdzięczna - przytuliłam odriena mocniej a on odwzajemnił
- A teraz chodź. zabieram cię gdzieś musisz oderwać myśli od tego wszystkiego.
- Gdzie?
- Niespodzianka - powiedziałam po czym ruszyłam w stronę wyjścia pokoju ale przy drzwiach zatrzymałam się jeszcze na chwilę - czekam w aucie. Masz pięć minut. - wyszłam uśmiechając się do Santana. Naprawdę mi na nim zależało
Nie musiałam długo czekać na Adriena Bo chwilę później wszedł Do mojego samochodu.
- mogę ją prowadźić.
- Wtedy to nie była by niespodzianka jakbyś wiedział gdzie jechać
Adrien uniusł kącik ust na moje słowa.
Byłam podekscytowana że zabieram gdzieś Adriena ale wiedziałam że z jednej strony jadę tam żeby porozmawaić z nim o jednej jważnej sprawie która niestety ale może zmienić wszystko. A tego nie chciałam
Gdy byliśmy na miejscu wyszliśmy z samochodu a naszym oczom ukazał się piękny zachód słońca nad morzem
Widziałam zdziwienie Adriena bo chyba nie spodziewał się że zabiorę go akurat nad morze.Szliśmy wzdłuż morza wsłuchując się w szum fal. Było cudownie ale wiedziałam że muszę w końcu zacząc tą rozmowę.
- Wyjeżdżam.. - powiedziałam że smutkiem w głosie. Adrien spojrzał na mnie.
- Co?
- Wyjeżdżam do Barcelony muszę wrucić na studia. Nie chcę cię zostawiać ale muszę. Pomyślałam że może epojechal byś że mną.. wiem że masz organizacje i rozumiem jeśli nie chcesz a ja przyjadę do ciebie odrazu jak tylko będe mogła.
Adrien słuchał mnie w ciszy ale gdy skończyłam odezwał się.
- pojadę z tobą Hailie. Nie mogę w ciągu jednego tygodnia stracić dwuch ważnych dla mnienosub. Co prawda odwiedzałbym cię ale to nie to samo. Będę pracował zdalnie a i tak w Barcelonie też mamy dużo do załatwiania. Myślę że i tak w najbliższym czasie nie byłbym w stanie jeździć do biura i pracował bym z domu.
***
Samolot wylądował.Weszliśmy do mojego mieszkania wraz z adrien a ja odrazu wypuściłam Daktyla z transportera, idąc do kuchni żuciłam szybkie " rozgość się " do Adriena. Wyciągnęłam puszkę z szafki i nakładam do miseczki kotka żeby mógł sobie zjeść.
* Hejka to już drugi rozdział i bardzo fajnie mi się to piszę. Mam wenę więc w najbliższym czasie będzie dużo rozdziałuw. Zachęcam do komentowania i dawania gwiazdek. Mam nadzieję że się wam spodoba. Jak myślicie co wydarzy
się dalej?