Pov : Adrien
Siedzieliśmy razem z sheinem pod salą już drugą godzinę. Lekarze biegali z sali do sali w której była Hailie. Zabije każdego jednego lekarza gołymi rękami jak jej nie uratują. Nie poradziłbym sobie. Bracia monet z resztą też by sobie nie poradzili. Wszyscy nawzajem się tam bardzo cenią.
- Shein to nie powinno trwać tak długo. Idę tam
- Idę z tobą.
Zdecydowanie zbyt długo to wszystko suę działo. Podeszliśmy pod drzwi w której lekarze ratowali Hailie lecz rolety z okna były zasłonione. Otworzyłem drzwi i weszliśmy tam.
To co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Myślałem że zemdleje.Lekarze przykrywali właśnie ciało dziewczyny jakimś białym kocem. Jedyne co było widać to wystające z pod koca brązowe długie włosy. Nie wierzyłem w to co się właśnie działo. Lekarze wygonili mnie z sali. Shein nie zdązył wejść więc nie widdział k co mi chodzi. Nie mogłem złapać oddechu. Zrobiło mi się słabo. Straciliśmy ją. To było nie możliwe. Nie możliwe. Hailie Monet wlaśnie leżała tam na łużku martwa.
- Ej co ty tam zobaczyłeś? - zapytał shein
- Ona. ona nie- nie zamierzałem tego dokańczać. Shein zrozumiał o co mi chodzi i odrazu miał łzy w oczach ale prubował jakoś załagodzić sytułacje.
- A może to nie była nasza Hailie?
- A kogo Debilu.
- Może to zupełnie inna dziewczyna.
Wtedy podszedł do mnie lekarz którego spotkałem wcześniej.
- Panie Santan mógłby pan pujść że mną? - doktor zwrucił się do mnie.
- Oczywiście.
Szliśmy w stronę jakiegoś gabinetu. Męrzczyzna trzymał teczkę w ręce. Gdy weszliśmy do gabinetu on usiadł za biurkiem a ja naprzeciwko.
- Pana żona jest w bardzo ciężkim stanie. Nie wiadomo czy się dzisiaj wybudzi albo czy wogule w tym tygodniu.
Kamień spadł mi z serca. To nie ją widziałem w tej sali. To nie była Hailie.
- Udało nam się ją uratować co było trudnym procesem bo jej ciało nie chiało wspułpracować. Tak jakby dziewczyna aię poddała i nie chciała walczyć.
***
Pov : Hailie
Byłam w śpiączce już trzeci dzień.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Adriena i Sheina, siedzieli obok siebie i rozmawiali. Za raz po tym brakło mi sił i znowu zasnęłam.
Tydzień puźniej
Dzisiaj znowu się obudziłam w sali nie było nikogo oprócz mnie. Leżałam patrząc w sufit gdy chwilę puźniej do sali wszedł adrien i muj brat który trzymał jakiś napój
- Hailie !
- Obudziła się!
Znowu zabrakło mi sił i zasnąłam.
Dwa miesiące puźnwiej
Podobno zbyt długo się nie eybudzałam co było nie pokojące dla lekarzy. Więc dali mi środki wybudzające. I tym razem wybudizłam się na dobre.
- Hailie jak się czujesz? - zapytał adrien
- Po co mnie budziliście? Tak mi się fajnie spało. Miałam taki super sen- powiedziałsm to ziewając
- Hailie przesteń. Nie mów tak. Co ci się śniło
Popatrzyłam na niego z dwu znacznym uśmiechem podnosząc jedną brew do gury.
- No wzięliśmy ślub i wogule..
- A może keidyś twuj sen się wydarzy?
Chciałam tego ale na pewno nie w najbliższym czasie.
- Na razie niech pozostanie tylko snem.
~ sorka że taki krótki ale robiłam na szybko. Zachęcam do komentowania i dawania głosów ›› autorka.