Od ostatnich wydarzeń minął tydzień. A ja z Adrienem wlaśnie wsiadaliśmy do samolotu. Gdy już siedzieliśmy a samolot ruszył daktyl zeskoczył z moich kolan i potruptał pod swoją miseczkę. Wstałam żeby dać mu karmę a Adrien wszystko obserwował. Wyciągnełam z szafki karmę dla kotka gdy były małe turbulencje. Były tak małe że nie było by szans żeby ktoś kto stał przewrócił się lub coś innego. Ale mi zrobiło się bardzo nie dobrze. Zrobiło mi się słabo i miałam mroczki przed oczami. Odłożyłam karmę kota na szafkę po czym szybko zamknąłam oczy i oparłam się o nią. Usłyszałam tylko stłumione szybkie kroki Adriena w moją stronę i.. zemdlałam.
***
Po otworzeniu oczu zobaczyłam Adriena który stał na przeciwko mnie. Siedziałam na fotelu a Santan mówił coś do mnie.
- Hailie Monet jak się czujesz.
Wtedy przypomniałam sobie że miałam dać jedziemie Daktylowi. Biedy pewnie jest bardzo głodny. Wtedy momentalnie wstałam i chciałam iść w jego stronę żeby dać mu jeść ale nie zdążyłam zrobić nawet kroku a spowrotem odpadłam na fotel. Byłam strasznie słaba. Bolała mnie głowai i brzuch.
- Hailie - powiedzial Adrien gdy zignorowałem jego wcześniejsze pytanie prubą wstania z fotela.
- Daktyl jest głodny. - dalej to ignorowałam? Muj kotek jest głodny to było ważniejsze niż to jak ja się czuję.
- Zająłem się taym. Dałem mu karmę, ale odpowiedź jak się czujesz Hailie?
- Boli mnie głowa i brzuch. - wtedy adrien odrazu podał mi szklankę wody którą wypiłam niemal odrazu. - Dziękuje.
- Jesteś strasznie blada. Co się stało że tak nagle zemdlałaś? Turbulencje były zbyt małe żeby to było przez nie.
- Zrobiło mi się słabo źle się poczułam i zemdlałam. Adrien boli mnie głowa czy ja się przewruciłam i uderzyłam nią o coś?
- Nie. Złapałem cię.
Uśmiechnełam się delikatnie do niego. Chiałam się podniść i go pocalować ale no to też nie miałam siły. Adrien widział co chciałam zrobić więc zrobił to za mnie. Usiadł w fotelu obok i mnie pocałował. Resztę drogi spałam jak zabita. Daktyl z reztą też na moich kolanach.
***
Gdy wylądowaliśmy Adrien mnie obudził. Chciałam wstać sama ale on na to nie pozwolił i niemal odrazu wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. Wpatrywałam się w jego czekoladowe oczy. To że się tak o mnie troszczy było słodkie. Nie czułam się najlepiej to prawda. Gdy już prawie doszliśmy do samochodu Adriena zobaczyłam swych ochroniarzy. To był Danilio i jakiś Adriena. Dalej tęskniłam za sonnym.
Na samą myśl o nim miałam łzy w oczach. Tak też było tym razem.Obok samochodu, Santan odstawił mnie na ziemię po czym otworzył mi drzwi od strony pasażera żebym weszła a ja gdy chciałam to zeobić Adrien mnie zatrzymał.
- Hailie co się stało?
Muj zwrok spadł teraz na podłogę. Niesamowicie ładna była prawda?
I te moje białe jak śnieg buty, tak ładnie się razem komponowały. Pojedyńcza słona łza spłyneła po moim policzku. Ale nie dane jej było skapać bo Adrien swoim kciukiem delikatnie ją przetarł po czym mnie przytulił.- Przypomniał mi się.. Sonny..
Adrien nie przestając mnie przytulać pocałował mnie czule w czoło.
Adrien chciał coś powiedziać ale przerwałam mu gdy przypomniałam sobie że przeciesz jeszcze nie dawno zmarł jego ojciec. Złączyłam nasze wargi w pocałunek.