Tej nocy tak jak obiecała Wyrocznia, Althea nie miała koszmarów. Co więcej, ponownie udało jej się odbyć rozmowę z Czarodziejką.
- Więc dlatego opuszczą mnie koszmary? Będziesz mnie odwiedzać we snach? – pytała stojącej obok wodospadu i Wyroczni.
- Nie tylko dlatego. – odpowiedziała zerkając na nią przelotnie. – Wypocznij, należy ci się.
Althea chciała się odwrócić i zwiedzić krainę przedstawioną jej w śnie przez Czarodziejkę lecz zanim to zrobiła, zatrzymała się, spoglądając na nią ponownie.
- Mogę cię o coś zapytać..?
Wyrocznia spojrzała na nią, a widząc jej zmieszanie, podeszła bliżej i skinęła głową czekając na pytanie.
- Dlaczego ja.. mam tę zdolność? – spojrzała na nią nieśmiało. – Dlaczego mam moc Plemienia Wody?
Czarodziejka uniosła lekko brwi po czym skinęła głową rozglądając się po magicznie przedstawionej krainie. Powoli ruszyła przed siebie, trącając świecące się kwiaty, a Althea szła tuż za nią.
- Dawniej więcej ludzi kontrolowało dary Plemion. – powiedziała po dłuższej chwili. – Z czasem jednak moc zdawała się słabnąć... - zerknęła na nią przez ramię. – Ludzie uznali, że moc Plemienia jest darem tylko dla ich Władców dlatego postanowili, że tylko tak zwana błękitna krew jest osobą godną władzy żywiołu. Od tamtej pory ludzie, którzy posiadali tę moc królowali Klanami, a gdy urodził się z tym darem ktoś więcej wtedy... cóż...
- Co wtedy? – pytała zaciekawiona Medyk.
- Wtedy skazywano ich na śmierć lecz z czasem niektórzy postanowili zmienić karę i gdy tylko rodził się odmieniec władający żywiołem, a był spoza królewskiej rodziny... skazywano go na wygnanie.
- Huh? Jak tak można?! – zawołała załamana, co wywołało uśmiech Wyroczni.
- Czasy się zmieniły. Teraz mało kiedy zdarza się, że ktoś dodatkowo rodzi się z mocą swego Plemienia. – zatrzymała się i spojrzała na Uzdrowicielkę. – Nic ci nie grozi, Altheo.
Kobieta zastanawiała się przez chwilę nad słowami towarzyszki.
- Czy wciąż istnieją osoby na takim wygnaniu..? – zapytała niepewnie.
Wyrocznia westchnęła.
- Obecnie Klany nie zsyłają innych na wygnanie, bo nie rodzą się odmienne osoby, ale... - zerknęła na Altheę.- Ludzie, których wygnano wiele, wiele lat temu istnieli naprawdę, a co za tym idzie...
- Ich potomkowie dalej gdzieś żyją w Termanie. – dokończyła za nią Medyk na co tamta tylko przytaknęła.
- Dlaczego o to pytasz?
- Chciałam.. po prostu wiedzieć.
Uzdrowicielka wstała wcześnie rano. Czuła się wypoczęta lecz jej głowę pokrywały myśli nie tylko o Najy, ale i słowach Wyroczni, i osobach skazywanych na wygnanie. Zastanawiała się czy istniała jakakolwiek szansa, że osoby, które spotkali podczas swej wędrówki były potomkami wygnańców, czy może jednak zwykłymi członkami innego Plemienia.
Althea otrząsnęła się nieco, przebrała i udała do kuchni, w której zastała Swarana. Ich spojrzenia się spotkały, a cisza między nimi była na tyle głośna, że aż piszczało w uszach.
- Altheo... - Swaran odezwał się jako pierwszy. – Porozmawiajmy, dobrze..?
Medyk spojrzała na niego tak samo czule, jak on na nią. Przytaknęła po czym usiadła naprzeciwko niego przy stole i nie wiedziała od czego powinna zacząć.
CZYTASZ
Dzieci Drzewa: Plemiona Czterech Żywiołów. Akt I. Woda (PL)
FantasíaCztery Plemiona, cztery Klany odpowiadające czterem Żywiołom. Woda, Ogień, Powietrze i Ziemia. Dawna harmonia została niegdyś przerwana i ludzie podzielili się na cztery odpowiadające swoim żywiołom wioski. Za przekroczenie obcej granicy groziła sro...