Gdy sytuacja została opanowana Althea po raz kolejny spędzała wiele godzin w swoim małym pokoju, szukając odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Czuła się zdesperowana, wiedziała, że jej leki nie zadziałają na długo i nie ważnie jak bardzo się starała, choroba ciągle wracała. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego tak się działo.
- Co przeoczyłam...? – westchnęła ciężko, opierając dłonie na porozkładanych księgach.
- Odpoczynek. – usłyszała głos młodszego brata. – Przeoczyłaś odpoczynek. – mówił, stojąc w drzwiach i opierając się o framugę. – Nie pomożesz ludziom, gdy padniesz nam z wycieńczenia.
Kobieta cicho westchnęła i ponownie spojrzała na stare pisma.
- Muszę coś zrobić, Najy. Jestem tu jedynym medykiem. Kto ma pomóc naszym rodakom jeśli nie ja? - wskazała na siebie po czym ze zrezygnowaniem opadła na krzesło. – Nie wiem już co robić. Czytałam te księgi po kilka razy i wciąż nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Coś mi umyka, czuję to.
- Świat kryje w sobie jeszcze wiele nieznanego. – ruszył powoli w jej stronę. – Kiedyś nadejdzie ten dzień, gdy poznamy odpowiedzi na pytania, ale widać to jeszcze nie dzisiaj. – mówił, czym przykuł jej uwagę. – Poza tym... - westchnął. – Jeśli moja siostra zaraz nie odpocznie, to pójdę po Swarana i...
- W porządku. – przerwała rozbawiona. – Odpocznę.
- I dobrze. – młodzieniec skinął głową. – W końcu się trochę uśmiechnęłaś. – zauważył dumny z tego, że udało mu się poprawić krewnej humor. Althea nic nie powiedziała tylko skinęła głową, będąc wdzięczną za troskę brata.
- Ale...
- Oh nie, co znowu?
Jasnowłosa złożyła dłonie razem i spojrzała znacząco na chłopaka.
- Obiecuję, że pójdę odpocząć, ale... Czy mógłbyś w tym czasie zdobyć dla mnie te zioła? – zapytała podając mu karteczkę z listą.
- Na kolejne próby tworzenia leków, jak mniemam? – uniósł brew do góry. – Ah, w porządku, niech będzie. Przyniosę te zioła, a ty idź coś zjeść. – pogroził jej palcem i ruszył w stronę wyjścia.
- Dziękuję, Najy! – zawołała chichocząc cicho. Ponownie westchnęła, po raz kolejny spoglądając na księgi. – Może szukam w niewłaściwym miejscu... - mówiła w głębokim zamyśleniu, przenosząc wzrok na wielki dziedziniec, za którym znajdował się dom ich Władcy. Potem jednak jej wzrok zatrzymał się na jaskini, tuż obok wodospadu. – Jeśli nie tu...
~.~
Najmłodszy z rodzeństwa właśnie wracał z targu, gdy jego uwagę przykuła jedna osoba. Randi, przyjaciel z dzieciństwa, z którym ten bardzo lubił spędzać wolny czas. Jednak przez kłopoty rodzinne młody Najy nie mógł spotykać się tak jak dawniej z towarzyszem. Powodem tego był ich ojciec, który zakazywał im bardzo wielu rzeczy. Był to srogi rodzic lecz zmarł w niedawnym czasie dzięki czemu rodzeństwo mogło choć trochę zaznać wolności.
Najy przez moment obserwował przyjaciela z oddali, widząc jak ten gra na starym pianinie, które odziedziczył po matce. Jasnowłosy wsłuchiwał się w melodię, którą grał, czując jak jego mięśnie się rozluźniają, a na twarz wkrada nieśmiały uśmiech. Uwielbiał słuchać jego muzyki. Często nocami, gdy Najy był zamykany w pokoju przez ojca, jedyną kojącą dla niego odskocznią od męki rodzica, była melodia grana przez Randiego. Jego przyjaciel nawet nie zdawał sobie sprawy jak wiele Najy mu zawdzięcza. Postanowił, że pewnego dnia opowie mu o tym wszystkim lecz momentami czuł, że braknie mu odwagi na wyrażenie swych uczuć.
CZYTASZ
Dzieci Drzewa: Plemiona Czterech Żywiołów. Akt I. Woda (PL)
FantasiCztery Plemiona, cztery Klany odpowiadające czterem Żywiołom. Woda, Ogień, Powietrze i Ziemia. Dawna harmonia została niegdyś przerwana i ludzie podzielili się na cztery odpowiadające swoim żywiołom wioski. Za przekroczenie obcej granicy groziła sro...