- Tak, czuję się na prawdę dobrze. Lekarz postawił mnie na nogi. Powiedział, że przemęczenie, do tego alkohol i skończyło się jak się skończyło.- zapewniam o swoim stanie zdrowia Christine.
Po wyjęciu walizki z piwnicy zdecydowałam się do niej zadzwonić, aby się nie martwiła. Leżę właśnie na łóżku z telefonem na brzuchu przestawionym na tryb głośnomówiący. Kątem oka spoglądam na pustą jeszcze fioletową walizkę w rogu mojego pokoju i już myślę w jaki sposób mam przekonać przyjaciół o swoim wyjeździe do akademika.
- Tak mi przykro Ab.. Miał być wspaniały wieczór a skończyło się na ostrym dyżurze. Twój prezent został z nami w poczekalni nawet nie wiesz co dostałaś. Jest ktoś z tobą w domu?
- Tak, mama. Czekamy na tatę, pojechał na zakupy.- To nie jest kłamstwo. Pojechał do jakiegoś znajomego po pewne rzeczy niezbędne do przygotowania wywarów.
- Świetnie. Powiedz Miriam, że będę za dziesięć minut. Z winem. Jak może niech mi zaparzy tej herbatki. Wie, którą najbardziej lubię. See ya!- po czym się rozłącza.
Bardzo się cieszę z jej odwiedzin, tylko bardzo żałuję że nie mogę z nią pogadać o tym wszystkim co dzieje się aktualnie w moim życiu. Przez całą naszą znajomość udało mi się nie tyle okłamywać, jak zatajać pewne szczegóły przed moimi przyjaciółmi. Ich ciężar gniecie mnie w klatce piersiowej coraz to mocniej. Zakleszcza przede wszystkim moje serce, a ja coraz bardziej boję się, że cała ta bańka pęknie w najmniej oczekiwanym momencie.
Kieruję się do kuchni gdzie mama przygotowuje coś do jedzenia. Dała mi chwilę prywatności na rozmowę z Christine. Odruchowo spoglądam w stronę kanapy, na której jakiś czas temu siedział Ezra. Wyszedł zanim zdążyłam wrócić z piwnicy za co byłam wdzięczna Hecate.
Nie chcę po raz kolejny słuchać strzępków informacji. Skoro Alex umówił się ze mną na jutrzejszy dzień- w porządku. Zaufam mu, bo jakie mam inne wyjście? Wie już o tym dziwnym śnie. Może z tą informacją zrobić co zechce, nie mam już na to wpływu. Mam jedynie nadzieję, że nie będę tego żałowała. Z tym drugim Wysłannikiem również skontaktuję się jutro i spytam o jakiej robocie dla niego wspominał Alex.
Miriam siedzi przy stoliku jadalnianym z kanapką na talerzu i ogląda jakiś serial na telefonie, co wnioskuję po dźwiękach wydobywających się z jej urządzenia. Jest dzisiaj ubrana bardzo luźno, ostatnio coraz częściej można ją spotkać w tym wydaniu. Ma na sobie czarne dresy, białe adidasy przed kostkę, białą koszulkę z ciemno niebieskimi paskami w poprzek. Włosy ma spięte w wysoki kok. Nie wiem jak ona to robi, ale wygląda elegancko pomimo, że jest w dresach. Gdy widzi jak się zbliżam, unosi głowę i zatrzymuje to, co właśnie oglądała poświęcając mi sto procent swojej uwagi.
- Co u Christine?- zagaduje mama. Odkłada kanapkę.
- W porządku. Powiedziała, że zaraz tu będzie. Prosiła o herbatę od ciebie.
Mama delikatnie się uśmiecha i już wstaje od stołu aby podejść do kuchni.
- Mamo, co ty jej dajesz do picia, co?- pytam podejrzliwie.
- O, nic takiego. Liście takiej roślinki na wyciszenie. Ale dodaję do niej malinowy miód. Lepiej schowaj list z Akademii gdzieś, żeby nie rzucał się w oczy.
Decyduję się schować go pod poduszkę w mojej sypialni. Wracam do kuchni aby przygotować na szybko kanapki i słyszę jak mama po cichu nuci jakąś melodię dodając łyżkę miodu do filiżanki z herbatą. Słyszę w końcu dźwięk otwieranych drzwi, obie z mamą wyciągamy szyję w stronę korytarza.
- Patrzcie kogo spotkałem przed domem.- mówi mój tato, jednocześnie wskazując na Christine za jego plecami.
- Cześć tato.- podchodzę do niego i ściskam go mocno. Następnie podchodzę do przyjaciółki i również mocno ją ściskam.

CZYTASZ
Akademia Cieni
FantasyW roku Wodnika przybędzie do Akademii człowiek, który jednocześnie będzie zgubą i zbawieniem. Obrońcą i największym zagrożeniem dla Magicznych jaki widział świat. Jego przeznaczeniem będzie sprostać wszystkim zadaniom Mokk'a podczas miesiąca święcon...