Rozdział 4

25 6 1
                                    

    Wzrok wszystkich w pomieszczeniu skierowany jest na mnie. Pot oblewa moje plecy, na których czuję dodatkowy żar prawdopodobnie ze względu na Ezrę stojącego za mną. Wypala mi dziurę w kręgosłupie wzrokiem, czuję to i nie muszę nawet się odwracać aby się o tym przekonać.

- Czy jesteś świadoma tego wyboru? Możesz wybrać również dom Wiatru. - mówi Claire. Świadoma? Tak. Pewna? Teraz niezupełnie.

    Pisemna czeka aby zanotować mój wybór. Głupio teraz będzie wyglądać jeśli się wycofam, choć jak mniemam chłopak za mną byłby zadowolony.

- Tak, jestem świadoma. Chcę uczyć się w Domu Cieni.- mój głos mnie zdradza, jest cichszy i o co najmniej jedną oktawę wyższy niż zazwyczaj. To jest szkoła, nie może być tak źle. No tak poważnie, co może pójść nie tak?

- W porządku. Zatem znamy wasze oczekiwania, przedyskutujemy to wspólnie i jutro dostaniecie pismo do domu z potrzebnymi artykułami i rozpiską planu zajęć. - kobieta sikna głową, po czym wszyscy przed nami się odwracają i wychodzą. W sali panuje teraz zamieszanie. Wysłannicy rozmawiają z Kandydatami, jedni uśmiechają się od ucha do ucha, inni mają grobową minę i nie wiedzą co ze sobą zrobić, co wnioskuję po ich wzroku, który nie mogą utrzymać w jednym miejscu.

    Odwracam się do Wysłannika, z którym tu przyszłam i chcę podjąć z nim jakąś rozmowę na ten temat. Mam już otwarte usta i zamierzam coś powiedzieć, jednak Ezra łapie mnie za łokieć, krzywię się na ten dotyk, nie jest w żadnym razie łagodny. Szczęki ma zaciśnięte i widać nawet jedną żyłę na jego szyi. Wyprowadza mnie z sali jakby coś nas goniło. Korytarz niemal przebiegamy, po schodach mało nie upadam aż w końcu znajdujemy się poza posiadłością. Puszcza mnie odwracając się abyśmy mogli spojrzeć w swoje twarze. Widzę czystą furię w jego oczach. Zdecydowanie pociemniały.

- Czy ty zdajesz sobie sprawę co ty zrobiłaś?! Czemu mnie nie posłuchałaś?! Miałaś jedno do zrobienia i spierdoliłaś to po całej linii!- krzyczy, a nawet wydziera się do mnie. Nie wiem po co wychodziliśmy z tego pomieszczenia, skoro zapewne słyszą go w moim domu.

Furia udziela się także mi.

- Przepraszam?! ,,Zaufaj mi?" A kim ty kurwa jesteś żebym ci zaufała? Znam cię kilka godzin, mam od rana największy poziom stresu w całym moim życiu, a ty jesteś.... Taki!- mocno gestykuluję rękami co robię zawsze gdy się denerwuję.

- Taki? No jaki?- pyta marszcząc brwi a jego twarz wykrzywia teraz dziwny grymas.

- Suchy.

- Suchy?!

- No, a do tego jeszcze głuchy.- uśmiecham się do niego i zakładam ręce na krzyż.

- Co to na Hecate znaczy suchy?- irytacja i wściekłość w jego głosie jest bardzo wyraźna.

- Masz nastrój i mimikę twarzy zmienny jak w kalejdoskopie. Raz jesteś miły, raz wydajesz się na mnie wkurzony mimo, że nic jeszcze złego nie zdążyłam zrobić. Masz conajmniej problem z emocjami a już na pewno w kontaktach międzyludzkich.- wyliczam mu na palcach prawej ręki. Grymas na jego twarzy tylko się pogłębia, w tym również wściekłość w oczach. - tak w moim domu się mówi na takich jak ty. Suchy. Bo nie da się z ciebie wycisnąć prawdziwych emocji. Nie obchodzi cię,  że to na mnie się wyżywasz.- kończę swój wywód. Nie zamierzam się do niego odzywać więcej.

- To świetnie, a czy w twoim domu nikt nie powiedział ci o Cieniach? I dlaczego nie było żadnej informacji o ich występowaniu w twojej rodzinie? - zakłada ręce na biodra, aby następnie nerwowo szukać w kieszeni paczki papierosów. Kompletnie olał wszystko co mu powiedziałam.

    Siadam na schodku przy wejściu do domu. To uczucie swędzenia znowu zaczyna rozchodzić się po całym moim ciele. Drapię się po piszczelu, jednak nie czuję żadnej ulgi.

Akademia CieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz