Rozdział 17

5 1 0
                                    

   Afirmacja na dziś: Nie bój się nieznanego. Bierz je i czerp z niego lekcje.

   Rozpoczęcie roku było w porządku. Wiele z tego co mówił dyrektor było zapisane w regulaminie, który był dołączony do zestawu na biurku po moim przyjeździe. Odnoszę jednak wrażenie, że specjalnie zostały wymienione w nim najważniejsze punkty, bo nauczyciele zdają sobie sprawę, że nie każdy go czyta. Na początku czułam zdenerwowanie gdy zobaczyłam tyle Magicznych osób w jednym miejscu, jednak z biegiem czasu w Głównej Sali, uspokoiłam się. 

   Ezra sprawiał wrażenie, jakby nie chciał przyznawać się do naszej znajomości przy całej szkole i kadrze Szkoleniowców. Plułam sobie w brodę, że tak otwarcie mu machałam. Idiotka. Co prawda, w regulaminie był jedynie jeden punkt dotyczący relacji uczniów.

Punkt 12. Związki są dozwolone. Między uczniami z różnych Domów, zakaz wstępu na teren nie swojego domu (w przypadku związku małżeńskiego pozwolenie między godzinami 10-20), między kadrą a uczniami zakaz publicznego okazywania uczuć, nauczyciel nie może prowadzić zajęć drugiej połówki. Związki kadry bez ingerencji, nakazuje się rozsądne zachowanie.

   Nie zmienia to faktu, że nie jesteśmy i nie będziemy razem. Chodzi mi o to, że możemy znać się prywatnie i nikt nie ma z tym problemu. Ezra jednak jakiś ma, skoro nie odpowiedział na moje powitanie. Nie rozumiem zatem dlaczego czułam przeszywający wzrok na sobie co jakiś czas. Byłam już jednak zbyt dumna aby po raz kolejny spojrzeć w jego oczy.

   Wraz z Allison wróciłyśmy do pokoju aby zabrać zeszyt i długopisy. Do rozpoczęcia pierwszych zajęć mamy jeszcze piętnaście minut. Idziemy powoli przez las otoczone przez innych uczniów. Pod budynkiem widzę Erica, który pali papierosa przy śmietniku. Rozmawia z jedną dziewczyną, która pochłania go wzrokiem. Jest przystojnym, wysokim facetem ale nie kliknęło nic między nami. Może teraz sobie mnie odpuści. Rzeczywiście, nie zwraca uwagi na nas kiedy go mijamy. 

- Jestem tak podekscytowana tymi zajęciami, że chyba zaraz wybuchnę!- Mówi Allison i pokazuje mi jak bardzo trzęsą się jej dłonie.

- Oby nie, to byłaby katastrofa, bo ja też się stresuję i mogłabym pójść w twoje ślady.- Śmieję się i wchodzimy w głąb budynku. Sala lekcyjna jest otwarta, wchodzimy do niej niepewnie. Przy biurku siedzi nauczycielka, zapisuje coś w notesie i nie zwraca na nas jeszcze uwagi. Zajmujemy miejsca po środku sali- tak, żeby nie rzucać się w pierwszym rzędzie w oczy ale też nie zwracała na nas uwagi na końcu. Na tablicy białą kredą jest napisane ,,Wydział Wiatru, lekcja 1. Zapoznanie z naturą wiatru w człowieku.

- Jak myślisz, będziemy pokazywać na co nas stać?- Pyta Allison, która przynajmniej z pozorów, wydaje się jakby była nieco spokojniejsza.

- Wydaje mi się, że nie. Chociaż budynki są wzmocnione. Dowiemy się zaraz.- Zapisuję w zeszycie to co jest na tablicy. Uczniowie wchodzą do klas, zajmują wolne miejsca i ostatnie chwile przerwy spędzają na przeglądaniu Elementis. 

- Cześć.- Wita się Eric, siadając ławkę obok mnie z tą dziewczyną z dołu.

- Hej. Jestem Abi, a to Allison.- Przedstawiam nas dziewczynie.

- Clara. Miło mi. Widziałam was jak wychodziłyście z pokoju, mieszkam dwa pokoje dalej.- Przede mną siadają dwie dziewczyny, a po stronie Allison, obok w ławce siada dwóch chłopaków, jednym z nich jest Ollie. Drugiego nie znam. 

- Dzień dobry, nazywam się Alice. Dyrektor nie wspomniał o tym na rozpoczęciu więc moim zadaniem jest wam to powiedzieć. Mówmy sobie na ty. Wszyscy nauczyciele wyznają tę zasadę. Zacznijmy lekcję.- Klaszcze raz w ręce i rolety w oknach się zamykają, co prowadzi do ciemności w pomieszczeniu. Jedynym światłem jest monitor od komputera, który rzuca poświatę na ścianę naprzeciwko niego. Alice wyciąga spod biurka jasnobrązowy worek, z którego wysypuje piasek. Na ławce, na którym go ulokowała tworzy się sporych rozmiarów jego górka.

Akademia CieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz