Rozdział 2

44 8 4
                                    

- Twoje Wybudzenie miało miejsce w wieku siedmiu lat. Od tamtej pory każdy twój przejaw magii był notowany przez Źródło, rozumiesz?- Ezra spytał mnie lekko, unosząc jedną brew jak gdyby wiedział w jaki sposób używałam mocy i miał na myśli to, o czym ja właśnie pomyślałam. Każde odkurzanie w tym domu pojawiało mi się przed oczami i zrobiło mi się trochę wstyd.

- Cóż, nie wiedziałam, że za każdym razem jest to zapisywane ale tak, wiedziałam że to Wybudzenie jest zapisane.

- Czy wiesz jakie specjalizacje występują w twojej rodzinie?- pióro wszystko sumiennie notowało w szalenie szybkim tempie. Przed odpowiedzią na pytanie chwilę obserwowałam jak nowa, czysta kartka podlatuje pod stalówkę i cierpliwie czeka. Tymczasem, brudna od tuszu strona opada przed moim gościem na stoliku między kubkiem kawy, którą wciąż co chwile popija, a brązową skórzaną teczką na zamek.

- Mama jest Florystką. Pochłania moc z roślin i gleby, jej mocą jest natura, im dziksza tym lepiej. Mój ojciec jest Czarem, potrafi ważyć eliksiry, a razem mają pomieszczenie w domu na próbki wielu rzeczy, z których mama wyrabia maści a ojciec eliksiry, nie wiem jakie to przedmioty, nie miałam nigdy tam prawa wstępu. Wiem, że jest to głównie na potrzeby Zgromadzenia. Dodatkowo ma specjalizację w powietrzu, które słucha się go. Potrafi skierować wiatr na inną stronę, nasilić go lub uśpić. Przedmioty nieożywione potrafią przy nim lewitować. - zastanawiam się, czy coś pominęłam. Spoglądam na mojego gościa i dostrzegam nagłą zmianę wyrazu twarzy: z luźnej i przyjaznej na zaciekawioną, aż zmarszczył brwi i przekrzywił lekko głowę przyglądając mi się uważniej.

- Co wiesz o Zgromadzeniu? - zanim zadał to pytanie, nie odrywając ze mnie wzroku, sięgnął po pióro i chwycił je pewnym gestem w dłoń, w ten sposób zostało zmuszone do zaprzestania notowania.

Odchrząknęłam, myśląc czy powiedziałam coś nie tak. Nie mogę powiedzieć co wiem na ten temat, bo jest to surowo zabronione. Nie powinnam wiedzieć o tym, dopóki nie rozpocznę nauki. Kiedyś podsłuchałam jak rodzice rozmawiali w kuchni tak głośno, że usłyszałam to czy tamto. Chyba nieświadomie wkopałam siebie i ich.

- Nic poza tym co powiedziałam. - skierowałam wzrok na uda, bo jego przeszywający wzrok stał się naprawdę nie do wytrzymania. Chociaż pióro się poddało i bezwładnie czeka, aż Ezra wypuści je z uścisku.

- Kłamiesz. Nie radzę ci tego robić jak jestem obok. Mów co wiesz.- ściskając pióro w lewej dłoni pochylił się nad małym stolikiem kawowym i czekał aż coś powiem. Nie wiedziałam na ile sobie mogę pozwolić mimo, że jak już powiedziałam A, muszę powiedzieć B. Ezra po chwili już się niecierpliwi, prawą dłonią unosi moją brodę abym spojrzała na niego i z kamienną twarzą spojrzał najpierw na moje czoło a następnie oczy, jakby nad czymś się zastanawiał.

- Noctus mus este treva- po tych słowach usiadł z powrotem na kanapie, a moje usta wbrew mojej woli zaczęły wypuszczać słowa jak melodię.

- Wiem, że Zgromadzenie składa się z sześciu Czarownic i Czarodziejów, nie wiem ilu z nich jest kobietami a ilu to mężczyźni. Z tego co usłyszałam z rozmowy rodziców wydaje mi się, że są czymś w rodzaju rządu dla Magicznych. Mama użyła też określenia Najwyższa Starszyzna. Mają pełne prawo zlecać Magicznym jakieś zadania do wykonania, a nieposłuszeństwo bywa karane, ale nie wiem jak.- dotknęłam dłonią usta a oczy otworzyłam szerzej. Obserwuję reakcję Ezry w oczekiwaniu jaki będzie jego kolejny krok.

Przygląda mi się z pokerowym wyrazem twarzy, po chwili mówi ciche ,,Dobrze". Nie wiem na ile to wszystko prawda, czy to co usłyszałam oby na pewno mi się nie przyśniło. Wysłannik nie wyjaśnił mi nic, gestem wskazał na teczkę, do której pióro oraz kartki zaczęły same się pakować.

Akademia CieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz