Rozdział 14

13 4 2
                                    

   Budzik dzwoni równo o siódmej dwadzieścia. Pomimo nowego miejsca bardzo się wyspałam. Wstaję i sprawdzam Elementis. Od momentu kiedy poszłam spać doszło kilka nowych postów. W tym Nory z jeszcze jedną dziewczyną, zapewne jej współlokatorką, uśmiechają się szeroko do kamery a w ręce trzymają kolorowego szota. ,,Nowy rok, nowe twarze, stare my. Imprezaaaa!" #nowyrok. Taki ustawiła opis. Daję jej polubienie i szykuję się na śniadanie. Nakładam delikatny makijaż i równo o ósmej jestem gotowa do wyjścia. 

  Dźwięk przychodzącego powiadomienia zmusza mnie abym spojrzała jeszcze na ekran telefonu. 

,,Dzień dobry Abygail. Poniżej przedstawiam ci pogodę na dzisiejszy dzień. Afirmacja na dziś: Zaufanie jest podstawą każdej relacji, którą nawiązujesz. Ufaj instynktom."

   Hecate, ale to jest fajne! Sprawdzam pogodę i odkładam płaszcz- według niej ma cały dzień świecić słońce. Przypominam sobie o karcie wstępu i chowam ją do tylnej kieszeni spodni. Na korytarzu panuje cisza, nie wiem czy wszyscy śpią czy może to ja za późno zebrałam się na śniadanie. Na zewnątrz zauważam kilka osób swobodnie idących w tym samym kierunku co ja. 

   Chodzą zarówno w pojedynkę jak i w grupach po kilka osób. Niektóre dziewczyny chodzą już w mundurku. Dlaczego ja wciąż nie dostałam własnego? Muszę dobrze sprawdzić, być może komplety wiszą w tej drugiej szafie należącej do mojej współlokatorki, nie zaglądałam tam wczoraj. Wypakowałam z walizki kilka bluz i koszulek. Trzy pary adidasów i kilka par spodni, to wszystko schowałam w szafie. Po śniadaniu chcę się rozpakować a później planuję udać się na wycieczkę. Rozmyślając o planach na dzisiejszy dzień szybko dochodzę do stołówki. Przykładam swoją kartę i drzwi wydają specyficzny dźwięk odblokowania i wchodzę do środka. 

   Uderza mnie zapach smażonych jajek i kawy. Znajduję się w ogromnej sali, w której są ulokowane kwadratowe stoły dla sześciu osób każdy z nich. Pomieszczenie jest jasne, królują tu jasnobeżowe ściany i meble w kolorze latte. Po prawej stronie na końcu jest długa lada a przy niej stoi dużo ludzi wybierających sobie śniadanie. Uspokajam się gdy widzę sporo wolnych jeszcze stołów i zmierzam w kierunku największego zgiełku. Ustawiam się w kolejce i już myślę nad tym, co zjem. 

  Kiedy nadchodzi moja kolej decyduję się na jajecznicę, kanapkę z serem i ogórkiem a do picia robię sobie kawę z mlekiem w ekspresie. Układam wszystko na tacy i wybieram pierwszy z brzegu stolik, przy którym nikt jeszcze nie siedzi. Upijając pierwsze łyki kawy dostrzegam, że nie tylko ja czuję się lekko wyobcowana. Jestem w stanie rozróżnić kto jeszcze jest z pierwszego roku, ponieważ nerwowo się rozglądają lub nie zwracają uwagi na nic i mają twarz skierowaną w swój talerz. 

- Dzień dobry, mogę się do ciebie dosiąść?- Moim oczom ukazuje się Lucien. Trochę dziwni mnie jego wybór mojej osoby jako towarzysza przy posiłku, jednak nie odmawiam i zapraszam go aby zajął miejsce. 

   Dzisiaj wygląda inaczej. Ma na sobie jasnoniebieskie jeansy i szarą koszulkę z dekoltem w trójkąt. Włosy ma lekko wilgotne, przez co opadają mu na oczy. W końcu dostrzega, że mu się przyglądam i zaczyna przecierać dłonią okolice ust.

- Co? Jestem gdzieś brudny?- Sięga po serwetkę, które są dostępne na każdym ze stolików i wyciera się dokładnie.

- Nie, wybacz. Zastanawiam się czemu tu usiadłeś.- Stwierdzam szczerze. 

- O. Widzisz ten stolik? Dziewczyna w różowej sukience przy nim siedzi.- Wskazuje dyskretnie w jego kierunku. Potwierdzam gdy dostrzegam różowe ubranie. - Przy nim zazwyczaj siadam. Siostra tej w różowej zaczęła w tym roku tu naukę i moje miejsce przepadło. Jestem dzisiaj zbyt głodny żeby szukać stolików. O tej porze jest tu największy ruch a ja zaspałem. Szybko zjem i uciekam. Kolejna grupa dzisiaj przyjeżdża koło szesnastej ale mam jeszcze wiele spraw do załatwienia. 

Akademia CieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz