3. Dziesiątka w międzynarodowej skali atrakcyjności

1.5K 194 82
                                    






Harper

Stukam w ekran smartfona i usilnie próbuję stworzyć w notatniku listę pozytywów, które udało mi się dostrzec w moim pobycie na statku. Liczba powstałych podpunktów nie powala, choć trzy powody przemawiające za pozostaniem na pokładzie to w moim przeświadczeniu całkiem niezły wynik. Cóż, dwa, bo z rozpędu zapisałam „nielimitowany rum" podwójnie, ale to wciąż więcej niż zero.

Jeszcze moment i dorównam swoim optymistycznym nastawieniem Ruby.

– Kolejne daiquiri – proszę, zdecydowanie zbyt młodego dla mnie, barmana.

– Podwójne? – upewnia się, posyłając mi po raz kolejny tego popołudnia swój, jak mniemam, popisowy uśmiech.

– Skoro nalegasz, Logan. – Kącik moich ust drga delikatnie, gdy odczytuję jego imię z plakietki przypiętej do białej koszulki.

Prawdopodobnie nie powinnam z nim flirtować. Nie tylko z powodu tego, że jestem od niego o co najmniej kilka lat starsza, ale też dlatego, by nie psuć sobie relacji z osobą, którą będę widywać podczas tego rejsu najczęściej. Owszem, jest przystojny, nieźle zbudowany i ma w sobie ten chłopięcy urok, który niemal nakazuje mi zagrać z nim w jedną z moich gierek, ale doświadczenie i resztki zdrowego rozsądku zmuszają mnie do trzymania rąk przy sobie.

Jestem w stanie przewidzieć nasze wspólne losy bez podawania mu swojego imienia. On wpadł mi w oko, a ja oczywiście spodobałam się jemu. Sądząc po sposobie, w jaki wgapia się w moje cycki, wydaje mu się, że znalazł właśnie gorącą mamuśkę w swojej okolicy, której zaliczeniem będzie mógł pochwalić się przed kolegami. Nie miałabym nic przeciwko zostaniu jego trofeum, gdyby nie fakt, że po wspólnej nocy odda mi swoje szczeniackie serce, a ja nie będę chciała od niego niczego poza mocnym drinkiem do kolacji, co przyniosłoby nam wiele niezręczności, której nie jestem fanem.

Zasada numer jeden: Nie gryzie się ręki, która cię karmi, a już na pewno nie ujeżdża się fiuta, którego właściciel przyrządza ci darmowe drinki.

– Więc co cię tu sprowadza? – pyta Logan, gdy stawia przede mną kolejny tego popołudnia kieliszek.

– Daję nura w ocean uczuć – prycham pod nosem z ironią, przypominając sobie jeden z cytatów z kolorowej broszury Ruby.

– Niemożliwe, nie uwierzę w to – zanosi się śmiechem. – Nie wyglądasz na kogoś, kto musi zamykać się na statku, by znaleźć sobie partnera.

– A na kogo wyglądam, Logan? – kokietuję, po czym zanurzam usta w zimnym napoju, nie spuszczając wzroku z chłopaka naprzeciwko mnie.

– Na kobietę, która nie musi nawet kiwnąć palcem, by mężczyźni padali do jej stóp – oświadcza z figlarnym uśmiechem. – Ja z chęcią bym to zrobił.

Zasada numer dwa: zasada numer jeden nie obowiązuje po trzech podwójnych daiquiri.

W mojej głowie szumi już wypity rum, a w dodatku widzę przed sobą apetycznego mężczyznę, który bez skrupułów ze mną flirtuję i moje pokłady zdrowego rozsądku zaczynają się powoli wyczerpywać. Wygląda na to, że nadmorska aura już zaczęła wywierać na mnie wpływ. Moje serce, wbrew zapowiedziom Ruby, nie bije jeszcze w miłosnym rytmie, ale inne części mojego ciała są nadmiernie zainteresowane młodym, przystojnym barmanem.

– Myślisz, że ci na to pozwolę?

– Mam taką nadzieję – odpowiada pewnie, nawet przez moment nie poddając się intensywności mojego spojrzenia.

– Muszę cię zmartwić, Logan. Nie jestem jedną z twoich łatwych, dwudziestoletnich koleżanek – ciągnę, po czym celowo przerywam, by otrzeć opuszkiem wilgotną od drinka wargę, przyłapując go tym samym na wpatrywaniu się w moje usta. – Jestem dużo gorsza.

Sail awayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz