11. Myślałem, że lubisz kłopoty

1.5K 210 47
                                    





Harper

Gdyby ktoś kazał mi sporządzić ranking absurdalnych sytuacji, w których się znalazłam, ta obecna zajmowałaby w nim naprawdę wysokie, o ile nie najwyższe, miejsce. W końcu to, że stoję teraz nago zanurzona w oceanie, zaledwie kilkanaście centymetrów od, ubranego jedynie w bokserki, Maxwella Nelsona, jest niedorzeczne.

Cholernie niedorzeczne.

Nie mam pojęcia, co strzeliło mi do głowy, by rozebrać się przed tym mężczyzną, a już na pewno nie wiem, co mną kierowało, gdy postanowiłam wejść do wody tak głęboko, że jedynie kilka kroków dzieli mnie już od utraty gruntu pod nogami.

Cóż, może odrobinę mijam się z prawdą.

Po krótkim zastanowieniu, jestem w stanie wskazać winowajców zamieszania, w które się wplątałam. Pierwszym z nich jest bez wątpienia ta pieprzona degustacją, która choć z założenia powinna być kulturalnym, eleganckim wydarzeniem na poziomie, w moim wydaniu wyglądała nieco... inaczej, przez co jak zwykle skończyłam wstawiona i, jak się okazało, gotowa na szalone wyzwania. Drugim natomiast jest nieustannie towarzysząca mi potrzeba zrobienia Nelsonowi na złość, która niemal zmusza mnie do tego, by negować wszystko, co powie ten gbur.

Podsumowując, wolę utonąć nago w Atlantyku, niż zgodzić się z Maxwellem.

Choć teraz, gdy o tym myślę, dociera do mnie, że on z chęcią by się mnie pozbył, a to z kolei sprawia, że porzucam swój plan utraty życia, by pomęczyć tego nieznośnego mężczyznę jeszcze przez chwilę. 

Nie pozbędziesz się mnie tak szybko, jak byś tego chciał, gburze.

– Tracę do ciebie cierpliwość, Harper. – Jak na zawołanie obiekt moich rozmyślań ponownie zabiera głos, brzmiąc jeszcze bardziej oschle, niż chwilę temu.

– Nie sądziłam, że jeszcze ją masz – rzucam zadziornie. – Jeszcze moment i pomyślę, że mnie lubisz, Maxwell.

–  Więc nie myśl, Zołzo – odpiera szybko. – Nie wychodzi ci to.

– Posłuchaj mnie, gburze... – zaczynam ostro i dla podkreślenia swojego niezadowolenia, wbijam palec w jego pierś.

I potem zapominam, co właściwie chciałam powiedzieć, bo czuję pod opuszkiem duży, twardy tors, a ponieważ wciąż jestem pijana i na swój sposób zainteresowana tym, czego właśnie dotykam, przykładam do jego ciała całą dłoń. Błyszcząca od wody skóra wydaje się w tym momencie wyjątkowo kusząca i przyjemnie szorstka, przez co nie mogę się powstrzymać i przesuwam rękę niżej, docierając do wyrzeźbionego brzucha i...

Cholera.

Dlaczego ten idiota musi być tak dobrze zbudowany?

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że powinnam przestać go dotykać, ale moje wiecznie spragnione zabawy ciało usilnie ignoruje nawoływania zdrowego rozsądku i niemal nakazuje palcom błądzić po umięśnionym torsie Maxwella. Wbrew pozorom jestem prostą w obsłudze kobietą z jeszcze prostszymi potrzebami. Widzę coś, co mi się podoba, więc tak po prostu to biorę, nie zważając na protesty, których, ku mojemu zaskoczeniu, nie słyszę.

Zdziwiona brakiem reakcji mężczyzny, unoszę wzrok, by spojrzeć na jego twarz. On jednak nie patrzy na mnie, a wbija intensywne spojrzenie w moją dłoń, którą gładzę jego brzuch. Z zaciśniętymi szczękami skupia całą uwagę na moich ruchach, a jego klatka porusza się miarowo z każdym głębokim oddechem, który bierze. Wygląda tak, jakbym swoimi poczynaniami sprawiała mu jednocześnie ból i przyjemność, co kusi mnie, by posunąć się o krok dalej.

Czerwona, alarmowa lampka, która pali się w mojej głowie, zaczyna przygasać pod wpływem omamiających mnie procentów, a ja sunę dłonią niżej, niebezpiecznie blisko jedynego elementu garderoby, który Nelson wciąż ma na sobie. Żadne z nas nic nie mówi, gdy moje palce znajdują się zaledwie milimetry od gumki jego bokserek, choć ja już dawno powinnam się od niego odsunąć, a on zatrzymać mnie, nim przekroczę granicę.

Sail awayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz