6. Nie jesteś odrobinę za stara na spacer wstydu?

1.2K 183 86
                                    





Harper

I'm gonna try for an uptown girl
She's been living in her white bread world
As long as anyone with hot blood can
And now she's looking for a downtown man

Nie.

Nie. Nie. Nie.

Dociskam głowę poduszką, z całej siły starając się zagłuszyć dochodzące zza ściany głośne gwizdanie połączone z głosem Billy Joela, ale moje działania okazują się bezskuteczne. Z bezsilności krzyczę w bawełniany materiał poszewki, co również nie przynosi żadnych korzyści, a jedynie jeszcze bardziej mnie rozbudza. Po omacku sięgam po leżący na szafce przy łóżku telefon, by sprawdzić godzinę i pieklę się jeszcze bardziej, gdy odkrywam, że jest dokładnie druga dwadzieścia pięć.

Kurwa mać.

Wczorajsza, zgotowana przez mojego rozgwizdanego sąsiada, pobudka o szóstej trzydzieści była jeszcze do zniesienia, ale nie wybaczę mu tego, że dziś wyrwał mnie ze snu w środku nocy. Zwłaszcza, że był to naprawdę przyjemny sen, w którym głowa Henry'ego Cavilla znajdowała się między moimi nogami.

Koniec tego.

Nikt, kto pozbawia mnie szansy na seks z supermanem, nie pozostanie bezkarny.

Jestem zmęczona, półprzytomna i wściekła, ale nie powstrzymuje mnie to przed zwleczeniem się z łóżka i wymaszerowaniem z mojej kajuty prosto do tej należącej do mojego sąsiada. Uderzam pięścią w drzwi jego pokoju, zupełnie nie przejmując się tym, że mam na sobie jedynie majtki i krótką, jedwabną bluzkę na ramiączkach, która kończy mi się tuż nad pępkiem.

Jest druga w nocy, do cholery.

Szanse, że na kogoś wpadnę, są znikome.

Pukanie nie przynosi oczekiwanych rezultatów, jednak to nie sprawia, że się poddaję. Zamiast tego jeszcze mocniej walę w drzwi kajuty gwizdacza, tym razem otwartą dłonią, prawie łamiąc sobie przy tym paznokieć. Jednak na próżno, bo nikt wciąż nie pojawia się w progu.

– Otwórz – mamroczę zirytowana. – Wiem, że tam jesteś.

Stoję pod pokojem mojego sąsiada jeszcze przed kilka minut, usilnie próbując wywabić go na zewnątrz, by móc urządzić mu awanturę w środku nocy, ale ten nie daję mi na to szansy, bo ku mojemu niezadowoleniu drzwi pozostają zamknięte. Jestem przekonana, że ten nieznośny miłośnik Billy Joela znajduje się w środku i celowo ignoruje moje liczne próby dostania się do jego pokoju, chcąc, by wszystko uszło mu na sucho.

Nie na mojej warcie.

To, że nie udaje mi się załatwić problemu na własną rękę, nie oznacza, że nie zamierzam zrobić nic więcej. Wręcz przeciwnie. Postanawiam wezwać posiłki w postaci obsługi statku, która z pewnością zwróci mu uwagę w moim imieniu, a może nawet eksmituje go do innego pokoju, jeśli przedstawię swoją historię wystarczająco emocjonalnie.

Resztki godności podpowiadają mi, by zakryć się czymś, nim ruszę na recepcję, więc wpadam na moment do swojego pokoju i zarzucam na siebie cienki, pasujący do topu, szlafrok, a następnie wsuwam na stopy czarne klapki. W już znacznie bardziej przyzwoitym wydaniu, znów opuszczam swoją kajutę i szybkim krokiem zmierzam w stronę całodobowego biura obsługi statku.

– Chciałabym zgłosić skargę – rzucam pośpiesznie, gdy tylko staję oko w oko z zaspaną blondynką, którą prawdopodobnie wyrwałam z drzemki swoją obecnością.

– Oczywiście – przytakuje, po czym wbija we mnie wzrok, a na jej ustach pojawia się sztuczny, wyuczony uśmiech. – Jak mogę pani pomóc?

– Mój sąsiad urządza sobie pieprzone karaoke drugą noc z rzędu – oświadczam pełnym niezadowolenia głosem. – W dodatku ma fatalny gust muzyczny.

Sail awayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz