MaxwellJestem o krok od dokonania morderstwa.
Potrójnego.
Jedynym powodem, dla którego wciąż tego nie zrobiłem jest to, że nie potrafię wybrać, kogo powinienem pozbyć się najpierw. Valerie, która gada jak najęta, nie biorąc ani jednej przerwy na oddech, Harper, która z kolei od pół godziny nie odezwała się słowem, czy Logana, który ma stanowczo zbyt lepkie ręce i dotknął już prawdopodobnie każdą część ciała Zołzy.
Zdecydowałem.
Zacznę od Logana.
Przysięgam, że jeśli jeszcze raz zobaczę, jak jego dłonie przesuwają się po jej odkrytym udzie, chwycę go za kark i wytargam przed restaurację, by przemówić mu do rozsądku. O ile ten chłystek w ogóle go ma, w co szczerze wątpię. W końcu gdyby potrafił myśleć logicznie, nie rzucałby się na pożarcie kobiecie takiej jak Harper Bennett.
Jest zbyt młody, niedoświadczony i tylko pozornie pewny siebie, co oznacza, że Zołza z łatwością rozerwie go na strzępy. Choć jemu wydaje się, że grają w tej samej lidze, prawda jest zupełnie inna. Ten gówniarz nie dorasta Harper do pięt, a ona jest na tyle przebiegła, by wykorzystać to do swoich celów. Ugryzie go, przeżuje i wypluje tylko po to, by zrobić mi na złość, a on nawet przez moment nie będzie tego świadomy.
Już samo spojrzenie na tę dwójkę utwierdza mnie we własnych przekonaniach. Logan zabiega o jej względy w każdej cholernej sekundzie, co chwilę inicjując kontakt wzrokowy lub, co gorsze, cielesny, nieustannie zarzuca ją żartami i prawi komplementy, przez cały czas patrząc na nią tak, jakby była pieprzonym dziełem sztuki.
No dobra, Harper wygląda dziś apetycznie w krótkiej, czarnej sukience, która kończy się w połowie uda, odsłaniając spory fragment kremowej, aksamitnej skóry. W dodatku nie założyła na siebie stanika, co sprawia, że jej średnich rozmiarów biust tego wieczoru wyjątkowo przykuwa męską uwagę, zwłaszcza, że materiał kreacji jest na tyle cienki, by odznaczały się na nim jej drobne sutki.
Nieistotne.
Harper Bennett może siedzieć naprzeciwko mnie wyglądając absolutnie zachwycająco, a ja nawet przez moment nie będę ślinił się na jej widok tak, jak robi to ten, pożal się Boże, barman.
Przez chwilę jest mi go nawet szkoda. Jest żałosny w swoich staraniach o jej uwagę, których ona nawet przez sekundę nie docenia. Owszem, nachyla się w jego stronę i sprawia wrażenie, jakby rzeczywiście interesowało ją to, co mówi, jednak ja od razu zauważam, że to tylko pozory, a ona nie mogłaby być bardziej znużona kolejną z jego opowieści.
– Jak się poznaliście? – pyta Valerie, wbijając wzrok w Harper.
– Na statku. Czy to nie oczywiste? – mamrocze w odpowiedzi, usilnie walcząc z pokusą przewrócenia oczami. – Logan serwował mi drinki, kiedy...
– Miałam na myśli ciebie i Maxwella – wtrąca.
– Wpadłam na niego pierwszego dnia rejsu – rzuca szybko, pozbawionym emocji tonem.
– Naprawdę? – Val wydaje się szczerze zaskoczona. – Byłam przekonana, że znacie się od dawna. Wasza relacja sugeruje, że...
– Nie mamy żadnej relacji – przerywa jej ostro Harper i robi to zdecydowanie zbyt szybko, czym wywołuje poruszenie naszych dzisiejszych towarzyszy. – Stanęłam obok niego, a on okazał się pieprzonym gburem. Koniec historii.
– Stanęłaś obok mnie i niemal obśliniłaś się na mój widok – kontruję, celowo podważając jej wersję wydarzeń. – Koniec historii – dodaję szyderczo, za co Zołza obdarza mnie morderczym spojrzeniem.
CZYTASZ
Sail away
RomanceLuksusowy statek, najpiękniejsze porty Europy, drinki wliczone w cenę i... grupa singli poszukujących miłości. Ta trzydziestodniowa przygoda na pełnym morzu dla niektórych jawi się jako wakacje marzeń, lecz dla Harper Bennett to prawdziwy koszmar. K...