Life of the Party

811 78 16
                                    

Więc kochanie, bądź duszą towarzystwa
Mówię ci, żebyś spróbowała
Może być przerażająco
Serca będą się łamać
~ Shawn Mendes "Life of the Party"

Impreza zapowiadała się być jedną z najlepszych, którą urządzało bractwo Delta Psi Beta. W końcu przecież rozpoczynała nowy rok. Każdy uczeń college'u miał obowiązek albo przynajmniej ochotę, by uczestniczyć w tej zabawie.

Hope Waterhouse jako jedna z tych mniej popularnych dziewczyn w szkole, wcale nie miała zamiaru, wychodzić w tym dniu z pokoju. Tego wieczoru wolała się zadowolić paczką Smarties, gorącą czekoladą z piankami i nowym sezonem Teen Wolf. Nie w głowie jej były imprezy, nie kręciło jej upijanie się czy też ćpanie, bo tak zazwyczaj wyglądały zabawy organizowane przez bractwo.

Leżała na jej jednoosobowym łóżku w pokoju, który dzieliła z jej najlepszą przyjaciółką - Nelly. Nie różniło je prawie nic. Oprócz wyglądu i kilku cech charakteru. Hope była perfekcjonistką, a Nelly bawił jej perfekcjonizm. Nel była duszą towarzystwa, Hope nie zabardzo.

Lecz o Hope nie można było powiedzieć, że była nieśmiała, bo tak nie było. To, że Waterhouse wolała towarzystwo przyjaciół lub samej siebie, zamiast całego college'u, nie świadczyło o jej nieśmiałości.

Nagle drzwi otworzyły się, a Nel weszła do środka, zapalając światło przez co z ust Hope, wydobył się jęk.

- Ty mnie nawet nie denerwuj, Waterhouse. Zaraz zaczyna się impreza rozpoczynająca drugi rok, a ty wolisz siedzieć w pokoju?! - Nellson wprost piorunowała ją wzrokiem na co brunetka pokazała jej środkowy palec i uraczyła spojrzeniem, podniesionym z nad ekranu laptopa.

- Oh, Nel skończ już, bo stajesz się irytującym stworzeniem - powiedziała, po chwili wybuchając gromkim śmiechem, zobaczywszy reakcję przyjaciółki. Nelly podeszła do łóżka brunetki, zamknęła klapę laptopa i zabrała jej z rąk, psute już pudełko drażetek. - Masz szczęście, że akurat skończyłam odcinek, inaczej już byś nie żyła, moja droga.

Zdziwiło ją odrobinę zachowanie Nel. Zawsze razem oglądały wieczorem seriale, robiły sobie maratony filmowe. Ale wszystko troszkę się zmieniło odkąd szatynka poznała blondyna o niebieskich oczach i kolczyku w wardze. Ale o tym później.

Hope wstała odkładając urządzenie na białą komodę, stojącą tuż obok jej łóżka. Zmierzyła wzrokiem przyjaciółkę, która stała na przeciw niej. Ewidentnie wybierała się na dzisiejszą imprezę sądząc po stroju, który miała na sobie.
Waterhouse już otwierała usta, by rzucić w jej stronę jakąś wścibską uwagę ale koniec końców, powstrzymała się.

- Hope proszę Cię, ubieraj się i wychodzimy - szatynka znów zaczęła marudzić.

- Nel kochana, czego ty nie rozumiesz w znaczeniu słowa "nie" ?

- Ashton tam będzie - powiedziała szatynka, specjalnie akcentując imię chłopaka. Ashton Irwin - ten chłopak był obiektem westchnień młodej Waterhouse od kilku lat. Cud sprawił, że znaleźli się na tym samym college'u, co bardzo ucieszyło Hope.

I tyle wystarczyło, by dziewczyna podeszła do szafy i wybrała ubrania, w których miała zamiar wyjść. Na twarzy Nel pojawił się zwycięski uśmiech, gdy brunetka weszła do łazienki się przebrać. Już po chwili była gotowa. Postawiła tym razem na czarno biały zestaw. Obcisła sukienka w czarno białe paski, sięgająca do połowy ud, widocznie podkreślała jej figurę. Ramiona i plecy miała odkryte przez wycięcia w sukience ale na temu zaradziła dość szyko, zakładając czarną, skórzaną kurtkę. Buty na białym, płaskim koturnie, dodawały jej kilka centymetrów, a paski przy kostkach zapewniały równowagę. Włosy upięła w niedbałego koka, makijaż wciąż pozostał delikatny. Sięgnęła po małą torebkę na dnie szafy i spakowała do niej tylko telefon.

imagination; calum thomas hood [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz