Over Again

478 68 28
                                    

Wyznaj mi to, swoim umysłem, ciałem i duszą
Mogę sprawić, że twoje łzy będą spływać jak brytyjski deszcz
Bez różnicy, czy jesteśmy razem, czy osobno
Oboje możemy zdjąć maski i przyznać, że od początku tego żałujemy
~ One Direction " Over Again"

Zegarek na nadgarstku jej lewej ręki, wskazywał 8:07, a on wciąż nie pojawił się przed drzwiami pokoju, w którym mieszkała. Westchnęła głęboko, bawiąc się sznurkami, pozawieszanymi na jej ręce.

Nelly wybyła wcześnie rano na spotkanie z Hemmings'em. Hope od razu domyśliła się, że coś jest na rzeczy. Szatynka jeszcze nigdy nie chodziła tak szczęśliwa przez cały dzień. Nie wstawała też wcześnie rano z własnej woli. Brunetka uśmiechnęła się na samą myśl o Nelly i Luke'u.

Dźwięk pukania do drzwi, dotarł do jej uszu natychmiastowo. Szybko podniosła się, by otworzyć mu drzwi. Stał tam uśmiechnięty jak nigdy wcześniej, mimo to jej twarz pozostała nie wzruszona. Wciąż rzucała mu obojętne spojrzenia i nic nie zapowiadało, że cokolwiek zmieni jej nastawienie w stosunku do niego.

- Gotowa? Nie musisz poprawiać makijażu ani nic? - zapytał z rozbawieniem w głosie. Jeśli miał zamiar stroić sobie z niej żarty to lepiej niech już wyjdzie.

- Czy ty sugerujesz, że mój makijaż jest nie odpowiedni? - nie miała ochoty na spory. Mieli udawać parę, więc niech przynajmniej idealnie to wykonają.

Na dworze, mimo miesiąca jakim był październik było dosyć zimno. Oboje uznali, że pogoda podchodzi bardziej pod listopad ale to nie było istotne.

- Zimno ci? - zapytał, łapiąc ją za drżącą dłoń. Splótł ich ręce ze sobą. Dreszcz przeszedł ją po całym ciele gdy jej zimna skóra, natknęła się na jego ciepły dotyk. Zaprzeczyła ruchem głowy.

Jakimś dziwnym trafem pierwsze zajęcia, którymi były dwie godziny języka angielskiego, we wtorki mieli mieć razem, co oznaczało, że musieli mieć splątane ze sobą ręce, aż do rozpoczęcia zajęć.

Uwielbiała ciszę ale tą, która panowała między nimi szczerze znienawidziła od chwili jej rozpoczęcia. Musiała ją przerwać.

- Mam pytanie - oznajmiła, poprawiając pasek torby na ramieniu. Zwróciła swój wzrok w dół - Dlaczego zgodziłeś się na ten zakład? I to w dodatku ze mną?

To pytanie od początku chodziło jej po głowie. Musiała kiedyś je zadać, a tamta chwila wydawała się być do tego odpowiednia.

- Powinnaś wiedzieć, że oboje, a przynajmniej ja, biorę udział w tym zakładzie tylko i wyłącznie dla pieniędzy.
Możesz zacząć strzelać fochy ale musisz pogodzić się z prawdą - nie zauważył, że gdy to mówił, mocniej ścisnęła jego dużą dłoń.

- Tak wiem - spojrzała przed siebie zamierając - O mój Boże - wyszeptała i od razu zatrzymała się w miejscu. W ich stronę powoli zbliżał się czarno włosy chłopak, którego Hope nigdy by się tutaj nie spodziewała.

Max.

Ponownie zwróciła swój wzrok na ich złączone ręce. Natychmiastowo wyrwała swoją dłoń spod jego uścisku i podeszła do Max'a zostawiając bruneta bez słowa.

- Co ty tu robisz? - zapytała, próbując ukryć zdenerwowanie w jej głosie. Była dobrą aktorką.

- Przyszedłem cię odwiedzić, słonko - przybliżył się, by pocałować ją w usta ale szybko się odsunęła. Uniósł brew w górę - Coś nie tak?

- Nie tutaj - rzekła, ukradkiem sprawdzając czy Calum wciąż na nią czeka. Czekał. Schneider podążył za jej wzrokiem.

- Mogę wiedzieć kto to jest? - wskazał na stojącego kilka metrów dalej Hood'a. W tamtej chwili, zaczęła się denerwować coraz bardziej. Co miała mu powiedzieć? Mój chłopak na niby?

- Kolega z roku - mimo przyśpieszonego oddechu, wciąż mówiła normalnie. W jej głosie nie było słychać zdenerwowania.

- Hope, zaraz rozpoczynają się zajęcia - krzyknął brunet - Pośpiesz się.

W tamtej chwili odwróciła głowę w jego stronę, a na jej twarzy pojawił się najszczerszy uśmiech na jaki było ją stać. Pomógł jej.

- Muszę już iść, Max. Zadzwonię do ciebie później.

- Okay, będę czekał. Kocham cię - nie odpowiedziała, co spotkało się z grymasem na twarzy Max'a kiedy odchodziła.

Dotarła do czekającego na nią bruneta.
W jej oczach można było zobaczyć radość wymieszaną z zaskoczeniem, a na jej twarzy wciąż widniał ten szczery uśmiech. Odwróciła się, by sprawdzić czy Max już odszedł, ale już dawno go tam nie było. Tym razem to ona złączyła ich dłonie. I wtedy jeszcze nie wiedzieli o tym, że każdy tego typu gest, będzie przybliżał ich do siebie bardziej niż mogliby to sobie wyobrazić.

~*~

Po zakończonych zajęciach Calum, zaproponował jej, by wyszli gdzieś w następnym tygodniu. Wyszło na to, że oboje zgadzają się na kino. Hope miała zająć się wyborem seansu, bo jak to stwierdził Calum "Przeżyję wszystko, oprócz tych tanich romansideł."

- Możemy pojechać na kawę? Błagam cię - zabłagała Hope - Od dwóch dni nie wypiłam ani jednej i właśnie odczuwam tego efekty.

- Kawoholiczka - prychnął.

- Ja nie mam uprzedzeń do tego, że palisz więc uszanuj to, że ja piję kawę.

- Zobaczysz, kiedyś serce ci stanie.

- A ty zachorujesz na raka płuc. I tak czy tak zginę, więc dlaczego miałabym się martwić czy serce mi stanie czy wpadnę pod samochód. Śmierć jest nieuknikniona - westchnęła głęboko po zakończeniu wypowiedzi.

- No to chodź na tą kawę - zaśmiał się cicho i pokierował swój wzrok na jej delikatny, zwycięski uśmiech.

~*~

- Oh, po co ja dałam się namówić na te lody? Przecież jest październik! - powiedziała, nabierając na łyżeczkę kolejną porcje lodów.

- Co ty bredzisz, dziewczyno?! Lody to idealny pomysł na październikowy wieczór - powodem jego śmiechu była brunetka, talepiąca się z zimna, a mimo tego jedząca lody o swoim ulubionym smaku - I wciąż jest ci zimno? Myślałem, że moja bluza ci wystarczy, zmarzluchu.

- Pieprz się, Hood.

- No to jak cię odprowadzę, to pójdę do Alice. Wtedy wypełnienie twój rozkaz - i w tamtym momencie, mimo, że nic do niego nie czuła, poczuła się zazdrosna.

Resztę drogi pokonali w całkowitej ciszy. Żadne z nich nie odezwało się ani słowem. Gdy dotarli pod akademik, Hope oddała mu bluzę i odeszła mówiąc ciche dobranoc. A on nawet się tym nie przejął. Bo przecież nic do niej nie czuł, więc co ona miała go interesować?

Czy ty zawsze musisz wszystko spieprzyć, kilkoma słowami, Hood?!

a/n : Witajcie !

Rozdział wydaje się być znośny (?). Nie podoba mi się ale to nie mi ma się podobać, tylko wam. Więc czekam na wasze opinie w komentarzach.

Następny pojawi się w weekend.

Dziękuję wam za wszystkie gwiazdki i wyświetlenia.

Czytajcie, gwiazdkujcie, komentujcie !

Bye xx

imagination; calum thomas hood [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz