68

407 26 8
                                    

- O co ci chodzi? - zapytałam roztrzęsionym głosem.

Chciałam podnieść się z podłogi lecz zostało to uniemożliwione przez mężczyznę który mocnym kopnięciem zatrzymał mnie na ziemi. Zawyłam z bólu kuląc się i próbując przez to uchronić przed kolejnym ciosem.

- O co mi chodzi!? - wrzasnął schylając się po czym złapał za moje włosy i mocnym ruchem uniósł mnie za nie w górę - Myślałaś że się nie dowiem!? Aż taka głupia jesteś!?

Ponownie spotkałam się z podłogą przez co kolejna fala bólu rozniosła się po moim ciele.

- Luke to nie tak. - wyszlochałam dławiąc się łzami - Wszystko ci wyjaśnię.

- Co ty mi chcesz wyjaśniać!? To jak uknułaś swój pieprzony plan z moim wrogiem czy to jak dobrze się bawiliście na jego wyspie!? Kurwa! Ja umierałem z niepokoju o ciebie a ty w tym czasie zabawiałaś się z kochankiem! - krzyknął z furią łapiąc się za głowę po czym odszedł kilka kroków dalej.

- On nie jest moim kochankiem. Pozwól mi to wyjaśnić...proszę Luke.

- Zamknij się! Moi ludzie rozmawiali z zakładnikami których przywieźliśmy z wyspy. Każdy z nich potwierdził to jak dobrze dogadywałaś się z tym swoim niby porywaczem. Nie nam zamiaru słuchać dłużej twoich kłamstw. Nie będziesz robiła ze mnie idioty.

- Chciał mi tylko pomóc wrócić do rodziny. - zapłakałam.

- Aż tak źle ci przy mnie było żeby posunąć się do czegoś takiego!? - zapytał z wyrzutem.

- Przecież dobrze o tym wiesz. - szepnęłam podnosząc się lekko i kuląc się usiadłam bliżej ściany.

- To teraz się kurwa przekonasz jak źle ci może być. - rzucił podchodząc do mnie zbyt szybko.

- Luke proszę...obiecuje że więcej tego nie zrobię. Proszę! - krzyknęłam gdy dłoń mężczyzny znów zacisnęła się na moich włosach lecz tym razem ruszył on do wyjścia z kuchni ciągnąc mnie brutalnie po posadzce. Koszmar zaczął się jednak gdy skierowaliśmy się na schody. Chciałam wstać lub zrobić cokolwiek co pomogłoby mi pozbyć się rozrywającego bólu lecz przy każdej mojej próbie wyswobodzenia on tylko agresywnie szarpał ręką co skutkowało jeszcze większym cierpieniem. Dosłownie czułam jak każdy kolejny stopień wbija się w moje ciało.

Na piętrze chłopak skierował się do końca korytarza gdzie znajdowała się jedna z sypialni. Kilka razy gdy krzątałam się po domu zaglądnęłam do niej lecz wyglądała tak zwyczajnie że nie zatrzymywałam się tam na dłużej. Po prostu był to mały pokój z oknem wychodzącym na przód domu i jedynie łóżkiem na środku. Posiadał on też niewielką łazienkę i pustą garderobę.

Gdy znaleźliśmy się już w środku pomieszczenia chłopak rzucił mną o ziemię i z nienawiścią bijącą z oczu przyglądał się temu jak nieporadnie próbowałam się unieść na łokciach. Chciałam choć w minimalnym stopniu poczuć się bezpieczniej lecz nawet to mi nie wychodziło przez ból promieniujący po całym ciele.

- Brzydzę się tobą. - powiedział po chwili ciszy i ponownie zamilkł przyglądając mi się gniewnie.

- Co ze mną zrobisz? - wyszeptałam bojąc się o swoją przyszłość - Zabijesz mnie?

- Nie wiem. - odparł zamyślając się na moment - Chyba nie potrafię cię zabić. Do cholery nie mogę bez ciebie żyć! - krzyknął z obłędem po czym przetarł twarz dłońmi próbując się uspokoić.

- Wypuścisz mnie? - zapytałam nieśmiało po kolejnej chwili ciszy.

Nie wiedziałam dlaczego to pytanie padło z moich ust. Nie chciałam go denerwować lecz jakoś samoistnie opuściło ono moje myśli i zostało wypowiedziane na głos. Zdając sobie sprawę z tego co zrobiłam szybko uniosłam wzrok na mężczyznę. Tak jak się spodziewałam jego oczy również szybko się ku mnie zwróciły i ponownie zawładnęła nim furia.

- Co ty powiedziałaś? - zaczął tak mrocznie że momentalnie przeszły mnie ciarki.

Chłopak stanął nade mną i chwytając za ramię uniósł tak że znajdowałam się centralnie przed nim. Dzieliły nas dosłownie centymetry przez co widok jego rozdrażnionej sylwetki tylko potęgował mój i tak ogromny już strach.

- Nic. Przepraszam Luke. Nieważne. Proszę zostaw mnie już. To boli. - mówiłam podczas gdy jego dłoń coraz mocniej zaciskała się na moim ramieniu.

Zaskoczyło mnie to że po moich słowach rzeczywiście zabrał rękę. Miałam nadzieję że odpuści i nie będzie mnie dłużej dręczył lecz jego dłoń ponownie spotkała się z moją skórą tym razem na szyi.

Patrząc mi uważnie w oczy wzmacniał swój ucisk a ja z każdą sekundą coraz mocniej odczuwałam zmniejszający się dostęp do powietrza. Szarpałam się i próbowałam wszystkiego żeby tylko się wyswobodzić. Lecz ani bicie ani drapanie ani cokolwiek innego nie robiły na moim oprawcy wrażenia. Dopiero gdy zaczęłam widzieć mroczki przed oczami i straciłam siły do walki chłopak chyba zdał sobie sprawę że chwila dzieliła mnie od utraty przytomności. Zabrał rękę pozwalając mi upaść na podłogę i walczyć o odzyskanie oddechu.

Czułam potężny ból rozrywający moją klatkę piersiową. Dosłownie każda próba nabrania powietrza kończyła się krztuszeniem. Jednak nie było mi dane do końca dojść do siebie bo już po kilku udanych oddechach mężczyzna prawdopodobnie uznał że tyle mi wystarczy.

Uklęknął przy mnie i mocnym ruchem złapał za mój podbródek.

- Co ty sobie myślałaś? Że będziesz mnie bezkarnie zdradzać a ja ci pogratuluję i odeślę do kochanka? - warknął odrzucając moją głowę przez co uderzyłam nią o znajdująca się z tyłu ścianę - Dostaniesz to na co zasługujesz skarbie. A zasługujesz na cierpienie.

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz