3

40 5 4
                                    

- Kto to był? - zapytał brunet, gdy młodszy usiadł na kanapie obok niego.

- Nikt ważny - odparł i wtulił się w Parka.

- Ej no mi nie powiesz? - objął blondyna ramieniem.

- Riki przyszedł. Ale już mam go z głowy. On to przeszłość. Teraz chcę się skupić na przyszłości. Chcę mieć kochającego chłopaka. A nie takiego Rikiego.

- Rozumiem. Wiesz.. Już jest późno, będę się już zwijać. Nie chcę zamartwiać mamy - powiedział wstając z kanapy.

- Zostań na noc. Proszę cię - odparł również wstając z kanapy i wstając twarz w twarz ze starszym.

- Nie mogę zbyt. Rano mam jechać z mamą na zakupy.

- No proszę. Jeden raz. Proszę - złapał wyższego za ręce po czym złożył na jego ustach mlotyli pocałunek.

- Co to było? - zapytał zdezorientowany Hoon.

- O czym mówisz? - udawał.

- Sunoo nie udawaj. Poza tym i tak już muszę iść.

- No weź. A przyjdziesz jutro?

- Może - powiedział i ruszył w stronę drzwi.

- No proszę będziesz?

- A czy ty byłeś kiedy ja cię potrzebowałem? Nie. Nigdy cię przy mnie nie było gdy cię potrzebowałem. Bo byłeś przy Rikim. Byłem w szpitalu. Nie przyszedłeś do mnie nawet na sekundę. Bo Riki miał katar. Wybacz, że wybuchłem ale taka prawda. Mam już tego dość. A teraz przepraszam ale wychodzę - oznajmił i wyszedł z mieszkania blondyna.

- On był w szpitalu? Kiedy niby? - sięgnął po telefon.

Zobaczył na chat z nim, trochę poszukał ale znalazł odpowiedź na swoje pytanie. Park był w szpitalu przez miesiąc. Miał wypadek samochodowy. A mimo wszystko od razu po wyjściu odwiedził Sunoo, bo ten mu napisał.

- Boże, jestem okropny. Jak na mogłem nie zauważyć tej wiadomości. JEZU SUNOO COŚ TY NAROBIŁ? Teraz to w ogóle wam się kontakt urwie. Ale zjebałem..

Blondyn szybko wybiegł z domu w poszukiwaniu 19-latka, jednak na nic. Nigdzie go nie było. Nie było jego auta.

Młodszy zaczął płakać. Wszedł do mieszkania i od razu wylał z siebie wszystkie słone łzy. Miał okropne wyrzuty sumienia z tego co zrobił.

- Czemu jestem taki okropny.. Czemu?

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Kim od razu wstał z podłogi i je otworzył, a w nich zobaczył Parka.

- Sunghoon?

- Zostawiłem telefon. Mógłbyś mi go podać proszę?

- Jasne, już chwila.

17-latek poszedł do salonu po telefon, a starszy po cichu poszedł za nim j go przytulić od tyłu.

- Co ty robisz? - zapytał młodszy i lekko się zaśmiał.

- Przepraszam, że tak na ciebie zaskoczyłem.

- Nie. To ja przepraszam, że wtedy mnie nie było. Że nie było mnie gdy mnie potrzebowałeś. Wybacz mi Hoon.

- Wybaczam ci Sunoo. Nie umiem bez ciebie żyć.

My Luck --- SunsunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz