8.THALIA

19 3 1
                                    

    Siedziałam sobie na sofie wymachując nerwowo nogami i piłam ciepłe kakao które zrobił mi Leon. Z niego był prawdziwy kumpel i wiedział co ukoi moje zszargane nerwy. Miałam ochotę na lekką panikę. Mogłam się nie zgodzić i wszystko by było teraz cacy. Nie mogłabym co prawda brać udziału w zawodach i podskoczyć w rankingu, ale miałabym święty spokój z Lidią.

Niech ten Aaron już wraca z tej Szwajcarii do jasnej Anielki! Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Będę żyła przez tydzień do czasu pojedynku w niepokoju. Odłożyłam kubek na stoliku i poszłam do swojego pokoju. Przeczesałam włosy i poprawiłam makijaż. Chciałam prezentować się nienagannie. Chociaż to mi zostało. We wspólnym salonie spotkałam Leona, który życzył mi pomyślnego testu i powiedział, że z pewnością trafi mi się wyjątkowy kamień. Oni wszyscy nosili jakąś biżuterię, która zawierała kamienie szlachetne w różnych barwach i odcieniach. To chyba musiało być to.

- Czy one coś robią szczególnego?- zapytałam Leona z zaciekawieniem wskazując na jego zegarek wysadzany czarnymi diamentami.
- Tak naprawdę to nie, można przez nie jedynie się lokalizować nawzajem, wyczuwając osoby posiadające ten sam rodzaj kamienia- powiedział, po czym zaśmiał się po chwili- coś jak rodzaj fancy GPS-a, każdy ma inny. Ale istnieje powtarzalność. Najczęściej osoby o tych samych mocach posiadają taki sam rodzaj kamienia. Osoby z mocą ziemi mają onyks. Woda najczęściej nosi kryształ górski i szafiry. Coś takiego. Ja się w tym kiepsko orientuję. Musiałabyś zapytać Simona. On się tym bardzo interesuje i robi porównania. Prowadzi też rejestr osób posiadających dany kamień, z tego co się orientuję.
- Okay- odpowiedziałam w zamyśleniu - Dziękuję ci bardzo. W takim razie uciekam po swoje błyskotki.
I poszłam do podwyższenia w wielkiej sali, gdzie znajdowały się te ciemne duże drzwi, które normalnie były zasłonięte. Stał koło nich pan Vincento.
- Dziecko, teraz twoja kolej- powiedział swoim kojącym głosem - Zapraszam Cię do środka. Uważaj, w korytarzu będzie trochę ciemno.
Skinęłam mu głową i przeszłam przez drzwi.

Za nimi rozpościerał się długi korytarz, a podłogę stanowiły lakierowane panele z litego drewna. No a jakże. Przeszedłwszy przez korytarz, wkroczyłam do wielkiego owalnego pomieszczenia, pełnego najrozmaitszych kamieni szlachetnych. Niektóre z nich były wielkości pięści. Gdyby jakiś złodziej się o tym nie daj Boże dowiedział.... Dla nich to byłby istny raj. Te kamienie musiały być warte fortunę. W życiu nie widziałam tyle błyskotek, sama miałam zaledwie pare par kolczyków, zazwyczaj ze srebra, gdyż pasowało ono lepiej do mojego typu urody. Obecnie miałam na sobie drobne kolczyki sztyfty, które były ślimakowatego kształtu i zdobiła je masa perłowa. To tak jakbym w podróbkach weszła do salonu projektanta. Dokładnie tak się czułam, jeśli mielibyście ochotę ocenić skalę, jak bardzo nieswojo się tutaj czułam.

Natomiast na co jeszcze musiałam zwrócić uwagę, był fakt, że w pomieszczeniu znajdowało się jakieś osiem osób. Wszystkie były w czarnych strojach i miały kaptury na głowach. Czy im nie było w tym gorąco?

W pewnym momencie jedna z postaci podeszła do mnie.
- Thalio Ilios- odezwała się dziewczyna o rześkim głosie niczym krystaliczna woda- proszę podążyć za mną. Za chwilę - kontynuowała - będziesz mieć okazję dotknięcia wszystkich kamieni tutaj. Mamy wyniki twojego testu trucizn, dlatego od razu zaczniemy od nieco potężniejszych kamieni.
Jej głos odbijał się echem po pomieszczeniu. Bałam się odezwać cokolwiek. Światła były przygaszone, dlatego wszystko wydawało się tam takie tajemnicze.
- No chodź, nie bój się. W przeciwieństwie do testu trucizn, tutaj nic ci się nie stanie.
Podeszłam za nią do pierwszego kamienia, którym był szmaragd. Dotknęłam go. I nic. Kompletnie nic się nie stało.

-Yyyyy, czy coś powinno się stać? -Wyszeptałam do niej, sama nie wiem czemu. Chyba nie chciałam psuć ciszy tego miejsca.

- Powinien rozbłysnąć - ona również do mnie wyszeptała- Dlaczego szeptasz?- zadała to pytanie i zaśmiała się po cichu. Wydawała się być spokojną osobą, z dużym dystansem i poczuciem humoru. Ciekawa byłam, jaki wygląd krył się pod tym kapturem. Jeśli była również mieszkanką tego miejsca, to być może kiedyś się nawet zaprzyjaźnimy.
- Chodźmy dalej- powiedziała, i tak dotknęłam następnych kilkunastu kamieni. Przy nich także nic się nie wydarzyło.  Byłam już strasznie zrezygnowana. Zbliżyłam się niebezpiecznie blisko najbardziej wewnętrznego kręgu kamieni, w którym znajdował się okrąg zbudowany z dziesięciu diamentów.
- Są piękne- powiedziałam cicho, a moja przewodniczka nie zaczęła krzyczeć, więc uznałam, że mogę ich dotknąć. Przejechałam po nich dłonią lewej ręki. W środku diamentowego kręgu znajdował się mały welurowy pojemnik.

AltarizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz