Rozdział 1

396 15 19
                                    

Nie chcę tego robić.
To była myśl, którą powtarzało moje serce, jednak mózg go nie słuchał.
Nie chcę zabijać Eidena Clarka.
To nie było zwykłe morderstwo. Nie, nie ... Miałam zabić jedyną osobą, którą kiedykolwiek kochałam. Jedyną z poza rodziny.
Nie wiedziałam dlaczego mam to zrobić. Wróć, wróć. Niby wiedziałam. Wojna między rodziną Monet i Clark trwała prawie od 8 lat, zaczynając się raptem tydzień po tym, jak ostatni raz spojrzałam na Eidena jako na przyjaciela i osobę, którą kocham. Miałam wtedy czternaście lat.
Mimo tego od dwóch tygodni obserwowałam Eidena. Jeżeli to w ogóle możliwe był jeszcze piękniejszy teraz niż jako szesnastolatek. Nadal miał jasno-brązowe włosy, koloru kory dębu i te pistacjowo-oliwkowe tęczówki, ciemniejsza skóra i zarysowana szczęka. Wydoroślał, zdecydowanie i był tak obezwładniająco blisko. Mogłabym mu paść w ramiona i się rozpłakać.
Nie, nie mogłabyś. To obcy człowiek. Obcy.Człowiek. Zapamiętaj to sobie.
Eiden wszedł do budynku, a ja za nim. Mieliśmy grudzień, więc chętnie opuściłam zimny dwór, gdzie szalał wiatr i padał śnieg. Weszliśmy do domu, pustego domu. Nie wiedziałam o co chodzi, ale nie narzekałam. Ułatwił mi robotę, pozbywając się świadków.
- Mówią, że śmierć zawsze przychodzi w czerni - odezwał się. - A moja przyszła w granacie.
Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam w dół na mój ocieplany kombinezon w kolorze bardzo ciemnego, przypominającego czerń, granatu. Kryłam się w cieniu, przecież nie mógł mnie zauważyć ...  - Długo będziesz się jeszcze kryć ?
Wyjęłam sztylet i wyszłam z cienia. Chwilę później ostrze było przy jego szyi.
- I co ? Tak po prostu mnie zabijesz ? - spytał. - Po tych wszystkich latach, nie chcesz chociażby porozmawiać, tylko od razu mnie zabijasz ?
Wstrzymałam oddech. Jeszcze bardziej przybliżyłam nóż do jego szyi. Zauważyłam gulę, gdy przełknął ślinę.
- Nic nas nie łączy. Jesteśmy sobie obcy - warknęłam.
Nikt nie wiedział co było między nami. Tato jest przekonany, że nic więcej przyjaźń. Cała Organizacja, że zwykłe koleżeństwo.
- Kochanie, dlaczego kłamiesz ? - szepnął, zakładając mi kosmyk za ucho. Wolną ręką odepchnęłam jego dłoń.
- Nie mów tak do mnie- zabroniłam mu.- Nie możesz ! My nie możemy ! - krzyknęłam . -  Dokonaliśmy wyboru - bąknęłam cicho.
- Dokonaliśmy ? - podniósł brew. - To ty dokonałaś wyboru Hailie. Ja nigdy z ciebie nie zrezygnowałem. Czekałem na ciebie cały czas.
- Ale ... - szepnęłam. Nie było żadnego ,, ale ". Przygryzłam wargę.
Patrzyłam na niego jak zaczarowana. Mężczyzna złapał za mój nadgarstek i powoli odciągnął dłoń z nożem od swojego gardła. W tym momencie się ocknęłam i cofnęłam o krok.
- Spróbuj mnie zaatakować - syknęłam i podniosłam broń.
- Zaatakować ciebie ? -  zaśmiał się. Zrobił krok do przodu, ale już się nie ruszyłam. - Nie mam przy sobie żadnej broni - wywinął kieszenie, jakby to miał być dowód na to. - A ludziom ojca rozkazałem zostać w domu. Jesteśmy sami księżniczko - powiedział.

- Mała, rozpieszczona księżniczka - prychnął.
- Mała nie, rozpieszczona może, księżniczka na pewno - odpowiedziałam.

- Nie mów tak do mnie -załkałam bezsilnie, a w oczach zebrały mi się łzy, spowodowane wspomnieniem rozmowy sprzed kilku lat. Pomrugałam kilka razy by się ich pozbyć. Chwycił za ostrze i rzucił je na ziemię. Stal odbiła się od podłogi z charakterystycznych dźwiękiem. Przymknęłam oczy. 
Eiden delikatnie owinął ramiona wokół mojej talii. Poczułam, że się nade mną pochylił, czułam bliskość jego twarzy.
- Moja Hailie - szepnął. Uchyliłam powieki i zobaczyłam, że kręci głową. - Proszę, nie otwieraj oczu - od razu wykonałam prośbę.
Co się ze mną dzieje ?
Przecież mógł mnie zranić, zaatakować, przecież nie powinnam mu ufać...

Poczułam, smyranie po twarzy i palce włożone w włosy. Mężczyzna wbił mocno palce w moją skórę, lecz nie boleśnie. Złożył kilka pocałunków na szczęce oraz policzkach. Przejechał palcem po moich ustach, poczułam na nich ciepły oddech. Ale w tym momencie odsunął się, nadal jednak mnie obejmując. Natychmiastowo odtworzyłam oczy i cicho jęknęłam.
- Jeszcze nie kochanie - szepnął mi prosto do ucha. - Jeszcze nie.

Hejka serduszka ! Udało mi się napisać jeszcze jeden rozdział dzisiaj ! Jak wam się podoba? Bardzoo dawno nie pisałam, więc naprawdę potrzebuję waszej opinii. Jest gorzej ? Lepiej? Tak samo ? Proszę podzielcie się opinią.
Bajo !
Autorka



,, Krwiste Wino " - Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz