Rozdział 8

150 11 13
                                    

Nudziło mi się niemiłosiernie.
Przez ostatnie 3 dni kręciłam się w tą i we wte. Może i moje wychodzenie znajomymi, należały do prawie nieistniejącej rzadkości, ale pracowanie poza domem dawało mi uczucie spełnienia, bycia potrzebną.
Więc tylko gdy mogłam ruszyć się z rezydencji, to to od razu zrobiłam. Miałam ochotę jakoś się wychylić, jakoś pokazać swoją niezależność, ale byłoby to głupie i infantylne.
Dni mijały powoli i monotonnie, powoli zmieniając się w tygodnie. Po dwóch już prawie wyrzuciłam Eidena z myśli, a po kolejnych 7 dniach już nie zawracałam sobie tym głowy.
Nie chciało mi się iść na bankiet. Cholernie nie chciało mi się iść na bankiet. Ale nie miałam większego wyboru. Założyłam czerwoną, welurową sukienkę z grubszymi ramiączkami oraz wbudowanymi miseczkami i no właśnie. Nie byłam pewna czy chcę wystąpić w tej biżuterii, ale coś mnie do niej ciągnęło. Coś, jakaś niewytłumaczalna siła sprawiała, że tego jednego dnia, mój wzrok cały czas spełzał na ( a jakże ) czerwone pudełeczko, w którym spoczywał naszyjnik, który został anonimowo dostarczony do nas miesiąc temu. Choć tata zapewnił mnie, że mogę go spokojnie nosić, to i tak trzymałam się od niego z daleka, tak jakby mógł parzyć. Westchnęłam i chwyciłam za perełki z złotym zapięciem. Każda kuleczka była idealnie równa i srebrzyście świecąca.

Autorka : Jako iż korzystałam z zdjęć poglądowych i udało mi się wyprosić o wysłanie mi ich to je wam wstawię
Sukienka :

Autorka : Jako iż korzystałam z zdjęć poglądowych i udało mi się wyprosić o wysłanie mi ich to je wam wstawięSukienka :

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Naszyjnik :

Bankiet odbywał się w wielkiej, pięknej sali

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Bankiet odbywał się w wielkiej, pięknej sali. Wszystko było nieskazitelne, idealne.
Ale pod tym złotem ukryta była pleśń i robaki.
Wszystko szło dobrze. No dobra, może nie dobrze. W miarę dobrze. Wypiłam nawet lampkę szampana, wcześniej jednak dyskretnie wkładając świstek specjalnego papieru papieru. Jako iż się nie zafarbował na niebiesko, co oznaczało, że nie było tam trucizny, to się napiłam. Jeden nie więcej. Nie chciałam tracić rozumu.
W pewnym momencie zrobiło mi się duszno. Skierowałam się na balkon. Porwałam kolejny kieliszek. Wyszłam na zewnątrz, zarzucając kurtkę na ramiona. Chłodne powietrze owiało moje policzki, sprawiając, że się zaróżowiły. Włożyłam ręce w rękawy. Balkon był naprawdę duży, ciągnący się przez całą salę. Rozejrzałam się i przeklnęłam w myślach.

Hejka serduszka ! Ponownie skończyłam w najlepszym momencie ? Możliwe. Ponownie musicie czekać, aż zachce mi się przepisywać rozdział ? Możliwe. No i off course nie zgadniecie kogo zauważyła NO BO KOGO NIBY MOGŁA ZAUWAŻYĆ, PRZYPOMINAM CZYTACIE ROMANS NASTAWIONY TYLKO NA RELACJE DWÓJKI BOHATERÓW !
Bajo !
Autorka.

,, Krwiste Wino " - Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz