Powinnam trzymać się od niego z daleka - stwierdziłam w myślach.
Jakiekolwiek kontakty z Eidenem mogły doprowadzić tylko do tragedii. Wielkiej tragedii. Spojrzałam na siebie. Długie, ciemne włosy zostawiłam rozpuszczone. Nie do końca wiedziałam kiedy czerwień stał się moim kolorem, ale fakt był jeden, że w środowisku powtarzane było jedno i to samo zdanie :
Dama śmierci zawsze przychodzi w kolorze krwi, lecz morduje w czerni.
Nigdy nie usłyszałam tego od członków Organizacji, oni byli zbyt dumni, zbyt dużą pozycję zajmowali, jednak osoby z pogranicza nie raz szeptali tak za plecami. Byłam więc w ciemno bordowej koszuli z długim rękawem, opinającej ciało i czarnych eleganckich spodniach. W uszy wbiłam złote kolczyki od taty, skórę dekoltu ochładzał wisiorek.
Westchnęłam głośno. Miałam dzisiaj omówić szczegóły odnośnie umowy między mną, a nabywcą. Część firm, składających się na imperium Monetów , należało do mnie, między innymi Omicidiono , jedna z największych firm produkujących broń w całych Stanach Zjednoczonych. Omicidiono zajmowało się bronią ekskluzywną, elegancką, ale jednocześnie użytkową i zabójczo skuteczną. Nie nadzorowałam każdego kupna produktu,lecz tutaj była mowa o nie dość, że tysiącach egzemplarzy, ale też dotyczyła długotrwałej, kilku letniej współpracy.
Wyszłam z domu. Zarzuciłam na siebie zimowy płaszcz i przełożyłam pasek przez szufelki.
Pół godziny później byłam już na miejscu. Zatrzymałam się na prywatnym parkingu, zamknęłam auto i ruszyłam do swojego gabinetu.Był to ktoś z pogranicza Organizacji, więc zdecydowanie nie zamierzałam być miła, ale oschła i zimna, też nie. Coś pomiędzy, co składało się na uprzejmą obojętność. Zawsze byłam skąpa, jeżeli chodzi o miłe słówka podczas umawiania biznesów, ale jednak członków Organizacji, bądź ich ludzi darzyłam większą estymą i czymś w rodzaju udawanego szacunku.
Rozmowa szła w miarę dobrze. Był to mężczyzna w średnim wieku z prostymi rysami. Gość, był ogarnięty, nie zadawał zbędnych pytań, był też przygotowany. Moje myśli odlatywały jednak gdzieś daleko, zbyt daleko do wczorajszego wieczoru. Do palców byłego przyjaciela na tali, do ciepłego oddechu, do tych cholernych pocałunków na skórze i do mojego zawodu, gdy nie dosięgnęły one ust. Do twarzy, do zielonych tęczówek. Do n i e g o.
Uspokój się Hailie. Nigdy więcej go nie zobaczysz. Nigdy-Więcej.
Spotkanie zakończyło się sukcesem. Podpisaliśmy umowę i zdecydowanie mieliśmy dobre stosunki, dzięki czemu mogłam go uważać za sojusznika. W końcu się dogadaliśmy, w dodatku był mi coś winien, za umożliwienie mu kupna tak dużej ilości produktów, choć polityka firmy była nastawiona na handel detaliczny.
Wyszłam z sali. Czarne szpilki podczas chodzenia wydawały dźwięk charakterystycznego stukotu. Przeszłam przez cały korytarz usiany wieloma drzwiami z czarnego dębu, którego kolor kontrastował z jasnymi ścianami, barwy śniegu.
Stanęłam przy zamkniętych, metalowych drzwiach. Kliknęłam w przycisk, a jego obwódka się zaświeciła. Odczekałam kilka minut, ale nic się nie otworzyło. Zniecierpliwiłam się i kliknęłam jeszcze kilka razy, jakby miało to cokolwiek zmienić. Odrzuciłam włosy z klatki piersiowej i brzucha na plecy i cmoknęłam ustami z irytacją.
Usłyszałam ruch windy i przewróciłam oczami. Jakby nie można było szybciej. Zacisnęłam palce na torebce. A gdy winda się otworzyła zamarłam.Hejka serduszka ! Zabijecie mnie za ten polsat ? Tak ? Aha, no to ja uciekam, zanim mnie znajdziecie !
Bajo!
Autorka.
CZYTASZ
,, Krwiste Wino " - Rodzina Monet
Fanfiction,, - Hailie, królewno moja, co się stało ? (...) - Boli, tato. Tak cholernie boli (... ) - Ciii, moja mała Hailie. Wszystko będzie dobrze. " Ona - szpieg i morderczyni na usługach swojego ojca. On- syn wroga jej rodziny, którego dostała zadanie za...