12. Nie taki diabeł straszy jak go malują

53 3 2
                                    

Natasha

Dlaczego pozwoliłam się mu przytulić? Skoro go tak nienawidzę? Dlaczego nie odsunęłam się od niego, tylko jeszcze bardziej wtuliłam się w jego dobrze zbudowaną sylwetkę? Zrobiłam to bo mi go było żal. Obserwowałam go przez cały dzień i po prostu wydawał mi się zamyślony, a może bardziej zagubiony w swoich myślach. Nie był ani wybuchowy, ani szczęśliwy. Czyżby coś nie poszło po jego myśli? Może chciał abym to ja wygrała? Zwiodłam?

Prychnęłam.

Przecież on mnie nienawidzi. Więc dlaczego chciałby abym wygrała? Przecież im to nie na rękę. Nigdy by się nie zgodzili na zhańbienie swojego imienia. A co będę rozmyślać nad tym dupkiem? Mam ważniejsze sprawy na głowie niż ten dupek.

Dzień po swojej rocznicy rodzice się znów kłócą. Zamykam się w pokoju i nasłuchuję, ale równocześnie nie chce tego słyszeć. Czasami więcej słyszę mamę niż tatę, a czasami jest na odwrót. Bywają momenty, w których rodzice po prostu krzyczą w tym samym czasie przez co nie tylko się nie rozumieją, ale i również próbują krzyczeć głośniej. Chwilami szepczą miedzy sobą, co jeszcze bardziej zaognia ich konflikt. Czasami też są okresy rzucania talerzami, trzaskania drzwiami i rzucaniem wszystkim co jest pod ręką.

Kiedy bracia wracają ze swoich treningów i opowiadają co tam u nich, rodzice zachowują się normalnie. Ich kłótnia została zastopowana, dopóki każdy z ich synów nie pójdzie do swoich pokoi.

Leże już od kilku godzin na łóżku w jednej pozycji. Rozmyślam nad konkursem jak i nad kłótnią rodziców. Od dziecka słyszałam jak się kłócili, nawet o błahostki. Gdy słyszałam ich krzyk zatykałam uszy dłońmi i chowałam się w ramionach Adama. Mama była zupełnym przeciwieństwem taty. Nigdy nie nazwałabym swojej mamy bezkonfliktową i spokojną osobą. Przyznajmy się każdy ma jakieś granice. Tylko, że zawsze to mama była ta łagodna i przyjazna, w przeciwieństwie do taty. Nie żeby zaraz tata był agresorem. Tata po prostu szybciej się denerwował i irytował. Przez co mama wychodziła poza granice swojego spokoju i wybuchała jak wulkan wytykając mu jakieś głupoty czy inne teksty, przez które jeszcze bardziej się kłócili. Nigdy nie rozumieli, że każda ich kłótnia, każde podniesienie na siebie tonu głosu mnie raniło. Mimo tego jeszcze nigdy nie chcieli rozwodu czy nawet separacji. Rodzice bardzo się kochali i mimo tego że często się kłócili zawsze dochodzili do kompromisu. Po skończonej kłótni zazwyczaj słyszałam albo płacz albo śmiech. Zazwyczaj to mama wylewała z siebie jezioro łez przepraszając tatę, za wszystkie słowa, w których źle o nim powiedziała. Wtedy zazwyczaj tata przytulał ją i zataczał koła na plecach. Jeśli po skończonej kłótni słychać było śmiechy obojga rodziców to oznaczało kolejne rozbijanie talerzy czy czegokolwiek co jest pod ręką. To w pewnym sensie łagodziło sytuacje i zbliżało rodziców jeszcze bardziej do siebie. Mogli odreagować, wyżywając się na rozbijającej się porcelanie oraz nauczyć się współpracy i wyciszenia za pomocą sprzątania potłuczonej porcelany.

Tego dnia jakoś nie zanosiło się na skończeniu kłótni. Obserwowałam przesuwającą się plamę słońca po podłodze. Zdaję sobie sprawę, że najtrudniejszy czas tego dnia właśnie minął. Ta cholerna szkoła minęła i trening również. W końcu mam czas na odpoczynek, którego tak bardzo potrzebuję. Tylko z dziwnego powodu myślę o zbliżającym się wielkimi krokami konkursie. Przez moje myśli przechodzą straszne scenariusze. W niektórych uderzam głową o bandę, a w jeszcze innych skręcam sobie kostkę przy wykonywaniu potrójnego skoku. Tych myśli jest tak wiele, że nawet nie zauważam jak po mojej twarzy spływają łzy. Odsuwam złe myśli od siebie i podnoszę się. Widzę przez okno jak słońce powoli zachodzi za horyzont.

Jak zniknie będzie lepiej. Przecież to tylko jeden dzień, który prawie dobiega końca. Jutro jest nowy dzień i zapewne nastrój nie tylko w mojej głowie, ale jak i również emocje opadną i znowu będzie przyjemnie w domu.

Zanim zajdzie słońceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz