Edwin
Pozostałe dni tygodnia zleciały bardzo szybko. Aż za szybko. Ciągle albo trening albo siłownia. Jestem zarobiony. Mam dość, chce wolnego. Chce wakacje...a tu dopiero początek grudnia. Opadłem zmęczony i spocony na łóżko.
O tak to jest to czego potrzebowałem.
Mój każdy mięsień był pospinany, zakwasy łapały mnie niemal wszędzie. Moje kostki były otarte do krwi przez łyżwy, które mam założone przez wiele godzin na nogach. Czasami miałem ochotę zostawić to wszystko. Walnąć tymi łyżwami o ścianę i po prostu sobie odpuścić. Od dziecka marzyłem o byciu najlepszym, zostać sławnym hokeistą, mieć dużo pieniędzy. Nie że jestem materialistą, ale zawsze wolałem nie martwić się o to czy mi starczy pieniędzy na następny miesiąc. Nie mogłem rzucić tego wszystkiego. Uczyłem się od małego jeździć na łyżwach a potem chyba w drugiej klasie podstawówki zacząłem chodzić na hokeja. Nie mogłem rzucić tyle lat trenowania. Nie teraz, nie był jeszcze czas na to aby sobie odpuścić. Znajduję się aktualnie w stanie przejściowym, w kryzysie z formą to musi minąć. Gdy to odejdzie znów będzie lepiej.
Wstałem z łóżka, chociaż tak bardzo mi się nie chciało. Poszedłem do łazienki i zamknąłem drzwi za sobą. Podszedłem do lustra i zobaczyłem swoje odbicie. Edwin Smith... stał przede mną. Jego zielone oczy zazwyczaj wypełnione energią i fałszywym szczęściem teraz były zmęczone i pragnęły odpoczynku. Kasztanowe włosy, które zawsze ładnie się prezentowały teraz były oklapnięte i mokre. Uśmiech, który nie zawsze był widoczny teraz go również nie było. Ramiona były opadnięte. Jedyna rzecz, która nigdy się nie zmieni to był tatuaż na szyi. Runy nigdy nie zmienią swojego położenia. Do końca życia będę je miał. Raczej nie zdecyduje się na usunięcie tatuażu. Po pierwsze chyba bardziej boli usuwanie niż robienie, a po drugie długo targowałem się z rodzicami, a po trzecie przemyślałem go bardzo dobrze.
Wziąłem szybki prysznic w lodowatej wodzie. Owinąłem wokół miednicy biały ręcznik. Stojąc przed lustrem zaczesałem włosy do tyłu. Jakoś tak. Wyszedłem z łazienki i wpadłem na moją zapracowaną mamę. Szczupła kobieta odbiła się ode mnie jak piłeczka od kija do baseballu. Złapałem ją w tali i postawiłem na nogi. Mama poprawiła swoje brązowe włosy i uśmiechnęła się do mnie pogodnie.
-Dziękuję synku.
-Powinnaś odpocząć. Jesteś zmęczona tą ciągłą pracą. Nie masz na nic czasu. Chodzisz późno spać i wcześnie wstajesz. Jak twój organizm ma odpocząć skoro pracujesz na pełnych obrotach? Śpisz za mało, jesz za mało tak samo jest z nawodnieniem. Powinnaś sobie zrobić wakacje, odpocząć, zrelaksować się, wypocząć jak normalny człowiek. Tak samo tata. Ja już nie pamiętam kiedy ostatnio jedliśmy razem śniadanie, czy inny posiłek. A nasze rozmowy opierają się tylko na „cześć" i „miłego dnia" nic więcej. Ostatnio jak ze mną rozmawialiście to chyba byłem w pierwszej klasie, ale podstawówki! Chcę wreszcie mieć rodziców, którzy chociaż będą spędzać ze mną ten cholerny czas. Nim się obejrzycie wyprowadzę się z domu i nigdy mnie już nie zobaczycie. Nie chce mówić swoim dzieciom, że ich dziadkowie nigdy nie mieli czasu na własne dziecko. Zrozumcie to w końcu! Co z tego, że mam osiemnaście lat! Nigdy nie poświęcaliście mi czasu! Nawet jak byłem młodszy! A potem na stare lata będziecie żałować!
Ominąłem kobietę i poszedłem do swojego pokoju. Zmierzyłem mamę wzrokiem zanim jeszcze zamknąłem za sobą drzwi. Naprawdę czasami czułem się samotny. Nigdy nie miałem z kim pogadać, o swoich problemach czy innych ważnych kwestiach, które przeżywałem. Gdy byłem młodszy robiłem wszystko aby zwrócić na siebie uwagę rodziców. Ale nic z tego. Rozbicie ulubionego wazonu mamy nie pomogło. Sklejenie sobie rąk też nie. Robiłem wszystko aby nie traktowali mnie jak powietrze. Jednak z upływem czasu i z wiekiem zrozumiałem, że oni są inni niż wszyscy rodzice, którzy mieli moi koledzy z klasy. Zacząłem się zamykać w sobie, co tak naprawdę ułatwiło mi życie. Gdy wracałem do domu po szkole, nie zamierzałem się „spowiadać" jak inne dzieciaki, jak było w szkole i co się wydarzyło. Po prostu nie miałem ochoty chwalić się co zrobiłem, bo co ich to w ogóle obchodziło? W sumie od malucha pamiętam, że rodzice nigdy nie poświęcali mi wiele uwagi, bo zawsze byli zajęci tą swoją firmą czy innymi inwestycjami czy czymś tam. Nigdy nie interesowałem się tym tak jak oni mną. Chyba jedyną osobą, z którą rozmawiałem za malucha była to moja sprzątaczka. Kobieta pochodziła z innego kraju bodajże z Afryki. Kobieta ma na imię Bayo Louw. Jej karnacja zdecydowanie różniła się od mojej. Jej długie czarne włosy związywała zawsze w koka na samym czubku głowy, a ciemne oczy zawsze były szczęśliwe na mój widok. Jednak rodzice gdy zobaczyli mnie jak się dobrze bawiłem się w jej towarzystwie wyrzucili ją z pracy. Tak bez podstawnie. Wtedy to w ogóle zostałem osamotniony. Jednak gdy poszedłem do Nomore High School poznałem moją ekipę i moje życie się odmieniło. Poznałem Oliviera, Nathana, i braci więc zacząłem otwierać się bardziej na świat, jednak nie na ludzi. Nigdy nie popierałem jakichkolwiek przyjaźni, mimo że przyjaźń łączyła naszą ekipę, bo prędzej czy później i tak się zepsują. Takie samo mam zdanie o związkach. Związki i takie tam sprawy były nudne i przereklamowane. Po co mi dziewczyna, która zdradzi mnie z przypadkowym gościem? Nie to nie dla mnie. Dość już zraniło mnie życie. Ja potrzebowałem kogoś, kto nie zostawi mnie i będzie mnie wspierał na każdym kroku. Kto pomoże mi nawet z obtarciem czy małą ranką. Proszę o tak dużo?
CZYTASZ
Zanim zajdzie słońce
RomantizmNatasha Starlin to utalentowana i obiecująca się łyżwiarka figurowa. Za sprawą swojej przyjaciółki udaje się jej dostać do nowego liceum. Niby normalna rzecz. Nowi ludzie, nowe otoczenie, nowe znajomości. Czy dołączenie do szkoły, w której uczą się...