Rozdział XX

451 18 4
                                    

Rozdział XX

Dojechaliśmy już do Oksfordu. Miasto jest prześliczne, chyba nawet lepsze niż Londyn. Przez miasto na rowerach jedzie wielu studentów śpieszących się na wykłady. Mimo, że wrzesień się już zaczął pogoda jest słoneczna i ciepła a nie taka jak zawsze czyli deszcz. Ta dziewczyna przestała już pisać do Roberta to bardzo dobrze do miałam dość tego wszystkiego, bardzo mnie to wkurzało bo co chwile były jakieś telefony z jej strony do Roberta. Nikomu nigdy źle nie życzę, ale jej mogło by się coś stać. Nie wnikałam już co było między nią a nim bo nie chciałam zaczynać drażliwego tematu. Podjeżdżamy na osiedle. Wszystkie domki są takie same, osiedle jest spokoje a niedaleko znajduje się park. To powinno być idealne miejsce dla nas i naszego bobaska. Dom pod który podjeżdżamy jest z piętrem. Wydaje się mniejszy niż tamten mój, więc dobrze nie potrzebujemy dużo miejsca. Stare mieszkanie sprzedaliśmy więc mamy pieniądze, nawet dużo. Numer domu to 17. Zbudowany jest z ciemnej cegły tak jak wszystkie tutaj. Wychodzę z auta i idę w stronę drzwi. Robert otwiera drzwi, dom wydaje się przepiękny. Ekipa tak jak Robert poprosił powykładała wszystkie rzeczy z pudełek do szaf. Wchodzę pomału na górę brzuszek jest taki duży, że zaczęłam się zastanawiać czy to nie bliźniaki. Idę do sypialni jest cudna z widokiem na miasto. Bardzo mi się podoba. Robert wnosi ostatnią torbę na górę. Trochę dużo mamy tych ubrań i kosmetyków. Tyle do wyjęcia ugh... nienawidzę się przeprowadzać.

- Iza kochanie, chodź na spacer, dobrze ci to zrobi. Poznasz trochę okolice. Oprowadzę cie.

Co on powiedział? Oprowadzi mnie? Czyli był już tu. Ciekawe z kim, zapytam się go o to ale w swoim czasie.

-Dobrze. Byłeś już tu?- pytam się go i pomału schodzimy ze schodów

- Tak. To jest dom w którym mieszkałem kiedyś

- Jak to? Kiedy? Z kim?- zadaje dużo pytań, chyba nie powinnam.

- Długa historia kiedyś ci opowiem- jesteśmy już na dole zakładam buty i ciężko mi to idzie

- Ale ja chce teraz- nie powinnam nalegać, wychodzimy z domu

Idziemy dłuższą chwile w ciszy, tylko trzymamy się za ręce. Nie zwracamy na siebie uwagi, Robert po prostu prowadzi mnie do parku.

5 minut później

Siedzimy z Robertem na ławce, w parku bawią się dzieci. Za parę lat tak samo będzie biegało nasze dziecko

- Ej, opowiesz mi w końcu tą historię?- pytam Roberta

- Tak, ale daj mi chwile muszę sobie to wszystko poukładać

Po krótkim namyśle Robert zaczął mi opowiadać

-Więc to było tak. Zaraz po narodzinach zostałem oddany do adopcji. Rodzice podobno nie dali by sobie rady z wychowaniem mnie. Dość szybko znalazłem rodzinę zastępczą. Mieszkałem z nimi do 8roku życia tutaj w Oksfordzie. Znam każdy zakątek tego miasta. Niektórzy ludzie mnie pamiętają a oni na pewno. Robili mi dużo zdjęć, uczestniczyłem w wielu bankietach i innych rzeczach, nie podobało mi się to .W wieku 8 lat znowu zostałem oddany do domu dziecka bo podobno byłem nieznośnym dzieckiem. Byłem szkolnym łobuzem. Nie uczyłem się z byt dobrze czasami ledwo zdawałem do następnej klasy. Ci państwo byli bardzo bogaci chcieli aby ich dziecko było wzorowym uczniem i dzieckiem. Ja taki nie byłem dlatego mnie oddali. Przez 2 lata mieszkałem w domu dziecka. W wieku 10 lat zaadoptowała mnie rodzina z Londynu i tam też się przeprowadziłem. Z nimi żyło mi się dobrze. Poprawiłem swoje oceny, zmieniło się moje zachowanie. Chodziłem na boks do takiej małej szkółki. Miałem gdzie wyładować emocje. Mogłem tam zawsze przychodzić. Gdy poszedłem do liceum skończyłem z tym. Zaczęły się imprezy, czasami przypadkowe dziewczyny, a nawet narkotyki. Byłem wtedy inny. Uwielbiałem imprezy do pewnego incydentu. Kiedyś policja złapała mnie i miałem za to sprawę w sądzie. Znaleźli u mnie marihuanę. Dalej widnieje to w moich aktach. Zdarzyło się czasu nie cofnę. Wtedy byłem z Jessicą. To ona pomogła mi wyjść z tego gówna. Wtedy byłem zagubiony. Jak małe dziecko. Potrzebowałem kogoś kto mi pomoże. Wesprze mnie, pokaże dobą drogę. Była śliczna niebieskooka blondynka w białych Nike. No po porostu wtedy była moim ósmym cudem świata. Zerwałem z nią bo zdradziła mnie z moim najlepszym przyjacielem i to jest jego dziecko. Potem poznawałem dziewczyny ale to nie było to. Żadna z nich wtedy nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak Jessica. Przestałem imprezować i palić. Stałem się prawie idealnym uczniem. Rodzice byli ze mnie dumni. Miałem pasek na koniec 1 klasy. Potem pojawiłaś się ty. Nawet nie wiem kiedy się w tobie zakochałem. Nie chciałem się tobą opiekować bo jesteś nowa. Poszedłem wtedy do dyrektora aby wziął kogoś innego a nie mnie aby oprowadzać nową uczennice po szkole i pilnował jej. Nie chciałem ale za razem jak dostałem twój numer coś zaczęło mnie ciągnąć w twoją stronę. Kompletnie oszalałem na twoim punkcie ale dalej miałem kontakt z Jessica, wiem nie powinienem ale to nie była moja wina tylko jej, pisała do mnie wtedy bo była w ciąży, lecz nie ze mną tylko z nim. Chciała mnie wrobić w to wszystko abym miał problemy przez to.

Na tym skończył swoją historię dochodziła właśnie godzina 12 wypadało by gdzieś iść coś zjeść.Na gotowanie nie mam ochoty. Siedzimy w zupełnej ciszy. Przytulam się do Roberta. Mógł mi tego nie mówić ale sam zebrał się na odwagę i opowiedział o swojej przeszłości. Jestem z niego dumna.

Godzina 13:05

Ugotowałam przepyszny obiad mimo tego, że nie miałam siły. Siedzimy przy stole i jemy obiad, zrobiłam bakłażana z mięsem mielonym i sosem pomidorowym. W radiu leci piosenka „Young and Beautiful" Lany del Rey. Uwielbiam tą piosenkę. Podczas obiadu nie pało ani jedno słowo, jedliśmy w zupełnej ciszy. Nie przeszkadzało nam to. Była to cisza która nas nie krępowała. Robert wstał od stołu i zabrał swój i mój talerz i pozmywał. Ja w tym czasie wykonałam parę telefonów do szpitala aby umówić się na USG. Troszkę się boję bo nie wiem czy podołam bycie matką w wiek 18 lat. To dopiero będzie wyzwanie. Jutro będzie równo szósty miesiąc. To już koniec noszenia pod serduszkiem tego maleństwa. Na badania umówiłam się na godzinę 13 czyli tak jak Robert ma zajęcia na uczelni. Gdy ja kończyłam rozmowę z lekarzem Robert znowu jakoś dziwnie się zachowywał, znowu jakaś dziwna rozmowa przez telefon. Wiem, że nie powinnam ale podsłuchałam ją

-Co znowu!?- odpowiada na chyba kobiecy głos nie jestem pewna

-...- czemu ten ktoś nie mówi głośniej nic nie słyszę. Podchodzę torcie bliżej drzwi

-Może tam jestem a może nie. Nie powinno Cie to interesować.

-No...pow...ale...nie dowie się...- potem już słychać było jakiś bełkot

- Znowu się doczepiasz Harry.- Jaki Harry? Kto to? Czy go znam? Zadaje sobie tyle pytań w głowie i nie potrafię na dać na nie logicznej odpowiedzi

-Iza...luźna...jutro...na...wykł- Robert wcina mu się w zdanie

- Może. Kończę.- rozłącza się a ja szybko idę do salonu żeby nie zauważył mnie.

Reszta dnia mija nam spokojnie. Nie powiedział ani słowa o tym co się zdarzyło podczas rozmowy. Pogadam z nim o tym jutro.


------------------------------------------

No więc tak. Długo nie pisałam, wielki powrót po 2 miesiącach. Miała dużo spraw z liceum. Nowa szkoła i te sprawy. Nie wiem jak często będę dodawać rozdziały. Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba. Do najlepszych nie należy. Komentujcie i gwiazdkujcie. Piszcie co sądzicie o książce. Mam pewien plan co do dziecka i Roberta, ale to w dalszych rozdziałach. 

Jesteś dla mnie wszystkimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz