12. W wieży

87 6 8
                                    

Nic nie widziałem... Ale czułem.. Mimo że to był sam ból.. To czułem.. Słyszałem również jakieś szepty nad sobą. W pewnym momencie udało mi się otworzyć oczy.. Nade mną stał pan stark z panem brucem i Starszym maximoff. Zerwałem się do siadu. Patrzyli na mnie że zdziwieniem i natychmiast zaczęli nakazywać bym się położył jednak ich nie słuchałem i sturlałem się z ... Noszy? Nie wiem bynajmniej czegoś wysokiego. Próbowałem wstać chodź kręciło mi się w głowie. W całym pomieszczeniu panował chaos.

- Pa... Pani.. Panie.. Stark - wszyscy co byli w pomieszczeniu nakazywali mi się nie ruszać i wyzywać co ja w ogóle sobie myślałem. - Panie Stark! - krzyknąłem resztką sił nawet już nie próbowałem wstać tylko usiadłem i oparłem się plecami o to wysokie coś. Wszyscy zamilkli. - Panie Stark proszę..

- O co prosić? - spytał zdezorientowany.

- Proszę.... Mogę już iść? - wszyscy spojrzeli na mnie nic nie rozumiejąc po chwili Pan stark zaczął swój wywód.

- Dzieciaku czy ty już do reszty oszalałeś?!... - bla bla bla... Jednak udawałem że go słucham. Normalnie nigdy nie pozwoliłbym sobie by tak znieważyć Pana Starka jednak teraz... Byłem poprostu za bardzo zmęczony chciałem się położyć na kanapie w swojej kawalerce. Nic więcej.

- Dobra Tony skończ on musi tu wrócić. - Powiedział pan Bruce i wskazał na to coś o co się opierałem. Pan stark zaczął próbować mnie podnieść. A czemu próbować? Bo mu skutecznie to uniemożliwiałem.

- Nie.. - kolejna próba pana Starka. - Nie, zostaw... - i kolejna. - zostaw.. - tym razem się poddał. A ja zauważyłem że nadal mam na sobie cały strój. Również zauważyłem że nie wiem kiedy ale Pietro wyszedł. Co mnie niezmiernie cieszyło. Noga nadal krwawiła i to właśnie przez to czułem się taki słaby. Ale nadal... Coś mi nie grało.. Przechodziłem gorsze rzeczy i byłem w lepszym stanie.. Tylko nie wiedziałem co... Jeszcze. Poczułem że znów mdleje.

Znów to samo dziwne poczucie jak poprzednio. Otworzyłem oczy jednak natychmiastowo je zamknąłem w całym pokoju było jasno. W końcu udało mi się przyzwyczaić do światła. Zacząłem się rozglądać w pokoju znajdowali się wszyscy Avengersi no może jednego brakowało. Czyli Pietra. Bałem się że się za to obwinia. Ale to nie była jego wina... Tylko moja. Zauważyłem że leżę w jakimś łóżku które tak poza tym było miękkie nawet bardzo. Po chwili kiedy nikt nie zauważył że się obudziłem postanowiłem wstać. Zauważyłem również że jestem przypięty do jakiegoś monitora który pika. Czyli nie jestem w stroju. Chwila... Nie nie nie. Nerwowo zacząłem szukać gdzie położyli mój strój a kiedy nie mogłem go znaleźć wzrokiem wymacałem czy chociaż zostawili mi maskę. Jest. Poczułem natychmiastową ulgę. Miałem maskę.

- Ejej spokojnie wszystko dobrze nie zajęliśmy ci maski. - powiedział pan Stark kiedy zauważył że się obudziłem. W tamtym momencie wszyscy przerwali rozmowy i spojrzeli na mnie. Szczerze? Poczułem się przytłoczony tym ze wszyscy na mnie patrzą. Spróbowałem usiąść jednak nie udało mi się to ponieważ podbiegł do mnie pan Bruce i mnie zatrzymał.

- O nie młody nie wolno ci się ruszać. Po tym co wywinołeś jak leżałeś na noszach nie możesz zrozumiano? - pwiedział ostrzegawczo. Jednak ja na to nie zaaragowałem i spróbowałem znowu wstać.

- Spi. - odezwała się Karen przez co wszyscy spojrzeli na mnie tym razem w szoku.

- Co? - odburknąłem.

- Słuchaj się ich. Naprawdę nie możesz ruszać teraz tą nogą. - powiedziała. Na serio?! Nawet ona.

- Karen. Karen. Uważaj sobie. Bo tym razem naprawdę cię przekalibruje. - ostrzegłem. Ostatnio już przesadza. Nie dość że ostatnio dość często się kłóci ze mną to jeszcze robi co innego niż jej każe.

Znowu spróbowałem wstać jednak tym razem nie słuchałem już nikogo po prostu się wyłączyłem. Myślałem tylko o tym by stąd uciec. Nie dość że widzieli moje blizny to jeszcze widzieli moje świeże rany. Nikt. Nikt ich nie widział wcześniej oprócz mnie i Karen. A teraz? Po prostu czułem się że za bardzo odsłonięty. A to sprawiało... Że czułem złość. Ja już po prostu tak mam. Wtedy nie panuję nad sobą i wyżywam się na wszystkich do około a później tego potwornie żałuję. Dlatego... Odciąłem się od wszystkich.

Nie zwracając uwagi na nikogo wstałem jednak po chwili upadłem ale to mnie nie pokonało ale nie utwierdziło do zmiany zdania. Przeczołgałem się na tyle by dosięgnąć strój a następnie pociągnąłem go w dół tak by spadł przede mnie. Wyjąłem z niego wieszak a następnie jako tako wstałem bardzo opornie ale najważniejsze że wstałem i zacząłem nakładać na siebie kostium. Oczywiście na początku był za duży i wyglądałem w nim zapewne jak w worku. Jednak potem nacisnąłem na czarnego pająka w miejscu gdzie miałem serce. A strój się zmniejszył i dostosował tak że był niemal jak druga skóra. Avengersi spojrzeli na to z wielkim szokiem wymalowanym na twarzy. Domyślam się że Karen wcześniej zwiększyła go ponieważ wątpiłem by oni to zrobili.

- Dzieciaku do cholery. Połóż się wreszcie nie rozumiesz że możesz znowu zemdleć? - krzyknął zdenerwowany Bruce. A ja doszedłem do wniosku że opatrzyli moje rany. Te dwie na nodzę, plecach i na ręce.

- Gdzie jest kula? - spytałem jednak nie byłem pewny czy usłyszeli ponieważ wciąż nie byłem w pełni sił na czym ucierpiał też trochę mój głos.

- Co? - spytał zdziwiony Stark.

- Gdzie. Jest. Kula? - spytałem ponownie tym razem powoli. Nikt się tego stanowczo nie spodziewał. Wywnioskowałem to z wyrazów ich twarzy.

- Gdzieś tu leży na szafce. - powiedział zdziwiony Bruce.

Natychmiast doczłapałem się do szafek chwytając się po drodze wzzystkiego co miałem pod ręką by nie upaść. Wiedziałem że... Coś w tej kuli musiało być inaczej moje ciało by tak nie zaaragowało. Jakaś toksyna.

.
.
.
.

Początek: 00.11
Koniec: 01.21 następnego dnia 😩

910 słów

Powiem szczerze nie podoba mi się ta książka wydaje mi się bardzo dziwna może dlatego że u innych na pewno nie ma takich rzeczy w wrong number. Więc komu się nie podoba to nie zmuszać zostać bo domyślam się że im jesteśmy dalej tym dziwniejsze to opowiadanie będzie. A tak poza tym przez 2 dni teraz może nie być rozdziału ponieważ jutro.. W sumie to dziś wyjeżdżam. Przepraszam.

Podoba się?? 😗✌🏼

Nasze bubu 💓 // chat avengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz