Kiedy w końcu po około 5 minutach przeszukiwania tych cholernych szafek udało mi się znaleźć kulę wziąłem ją i schowałem do kieszonki w stroju. Poczułem jakbym zaraz miał znowu zemdleć więc postanowiłem że jestem tak zdesperowany że... Poproszę Karen.
- Karen... - coraz mniej widziałem przez czarne plamy. - rozbudź mnie. Tak masz na to pozwolenie. - powiedziałem ostatkami sił czułem jakby ziemia pod moimi nogami się zaraz miała zawalić. Widziałem jedynie jak Tony zrywa się tak jak reszta jednak... Po chwili poczułem prąd przepływający po całym moim ciele. Natychmiast mnie rozbudził.
- Co to do cholery było?! - krzyknęła Czarna Wdowa. Spojrzałem na całą drużynę. Ahhh tak zapomniałem na chwilę o nich. No sorry ważniejsza była dla mnie ta kula.
- Ale co dokładnie? - powiedziałem już w pełni rozbudzonym niewinnym głosem. Jednak dalej nie mogłem stanąć na jedną nogę czułem się o wiele lepiej.
- No jak to co?! - krzyknął Clint. - to wszystko. - nakreślił ręką kółeczko. - na początek czemu nie dajesz sobie ponoć następnie czemu do cholery potrzebna ci jest ta kula. Ty powinieneś teraz leżeć z tydzień w łóżku. Tym bardziej jeśli mówimy również o ranie na plecach ręce i praktycznie całej nodze rozwalonej.
- Nic o mnie nie wiesz więc nie wasz się nawet wspominać co powinienem robić a co nie. Moje rany moja sprawa. Więc się ode mnie ODPIERDOL. - czułem jakbym nie panował nad sobą. Tak miałem do Avengersów szacunek nawet ogromny jednak... kiedy porusza się te tematy... Ahh.. Nie ważne.
Wszyscy byli wyraźnie zdezorientowani.
- Przepraszam.. - mruknąłem cicho. Następnie podszedłem do okna i otworzyłem je na oścież już miałem wyskoczyć kiedy poczułem że ktoś nagle wbił mi igłę w ramię. Natychmiast spojrzałem za siebie.. To Bucky.. - Jak... - poczułem jakbym leciał do tyłu i faktycznie tak było ponieważ wpadłem na szafkę nie mam pojęcia jak udało mi się ustać na nogach. - Jak.. Mogłeś.. - spytałem ostatkami sił. Poczułem jakbym miał zemdleć znowu. Założę się że wstrzyknął mi jakiś środek na senny. Jednak... Moje ciało.. Nie przyjmuje dokładnie wszystkich środków jak normalny człowiek. Więc musiałem tylko z 15 minut gdzieś powiedzieć i cały środek by opuścił moje ciało. - Karen.. Zrób to. - po raz kolejny poczułem jak przez całe moje ciało przepływa prąd jedna tak mała dawka że mnie on rozbudzi ale nic poza tym nie zrobi. Karen nie zrobiłaby czegoś co mnie mogłoby zabić..
- Bucky co ty odpierdalasz?! - krzyknął Tony.
- Przecież nie może wyjść w takim stanie.. Po za tym to tylko środek na senny. Już powinien spać nie wiem czemu jeszcze tego nie robi.
Zauważyłem że wszyscy mi się przypatrują. Spojrzałem przed siebie okno było dalej otwarte. Jeśli będę wystarczająco szybki uda mi się wyskoczyć. Zacząłem na szybko analizować prędkość i długość by udało mi się wyskoczyć. Po chwili całą siłą jaką miałem w sobie wykorzystałem by strzelić przez okno w jakiś budynek a potem zrobiłem tak by sieć pociągnęła mnie w tamtą stronę. Dzięki czemu opuściłem wieżę.
P.O.V. Tony
Dzieciak ledwo się trzymał a jeszcze dostał ten środek jak Bucky mógł to zrobić.. Zastanawiały mnie bardzo mocno dwie rzeczy. Czemu nie chciał dać sobie pomóc i czemu tak zainteresowała go ta kula. Dzieciak zatoczył się do tyłu a następnie upadł na szafki.
- Karen... Zrób to.. - usłyszałem jego słaby głos.. Po chwili rozbudził się kompletnie. Czy ona go poraziła prądem? Czy co. I czemu on kazał jej to zrobić.. Miałem tak wiele pytań.. A na żadne odpowiedzi. Po chwili chłopak wystrzelił sieć przez okno i zrobił tak by go ona pociągnęła. Już chciałem biec by go powstrzymać. Bo halo dostał ten jebany środek a do tego ma pełno ran i blizn nawet pan tyłeczek tyle nie ma a on ma ich najwięcej z nas. A do tego jeszcze ta noga... Dwie rany na nodze ona powinna się goić wręcz nie powinien z niej w ogóle korzystać a on gdyby nigdy nic zrywa się z łóżka od nas się wyrywa... Naprawdę zaczynałem się o niego martwić...
- Co ty do cholery zrobiłeś?! - krzyknąłem na bucky'ego kiedy Spider-Mana już z nami nie było.
- No co wyrywał się chciał gdzieś uciec a co gdyby zemdlał gdzieś i nikt by mu nie pomógł? Co? Po za tym dostał taką dawkę że konia powali nie mam do kurwy nędzy pojęcia jak on jeszcze jest przytomny. - wykrzyczał Bucky.
Super teraz pewnie gdzieś faktycznie zemdleje a my nie będziemy mogli mu pomóc..
- Friday! Pietro ma się tu stawić w tej chwili przekaż że to PILNE. - po chwili do pomieszczenia wbiegł Pietro.
- gdzie spider-man? - spytał zdezorientowany.
- Uciekł.. - westchnęła Wanda.
- Słuchaj to bardzo ważne. BUCKY go naszprycował jakimś gównem co może nawet powalić konia musisz przeszukać teren w okolicy wieży... Najprawdopodobniej leży gdzieś na chodniku ponieważ ktoś dał mu lek na senny.
- Że co kurwa?! - krzyknął maximoff.
- Przestańcie przeklinać! - krzyknął Kapitan tyłeczek.
- No co wyrywał się chciał już skoczyć. A w tym stanie jakim był nie mógł opuścić wieży a z własnej woli nie mam za cholerę pojęcia czemu zostać nie chciał.
- No ale przecież nie będziemy przetrzymywali dzieciaka na siłę. Zgaduję że stracił teraz do nas zaufanie i z własnej woli się tu nie pokaże.. - powiedziała Romanoff zrezygnowanym głosem.
- Dobra zjebałem wiem! Nie musicie mi tego wypominać! A ty biegnij go szukać bo jak ktoś ma go znaleźć to najszybciej będziesz to ty. - po tym jak Bucky wykrzyczał do nas te słowa wyszedł z pomieszczenia a za nim wybiegł tyłeczek. Pietro również opuścił w pośpiechu wieżę. On i spider-man byli ze sobą najbliżej z nas wszystkich. Mogliśmy mieć tylko nadzieję że wrócą oby dwoje cali...
.
.
.
.Siema macie jeden rozdział w niespodziankę miał być za tydzień jednak udało mi się go napisać dziś. Ale następny teraz na serio będzie za tydzień. 😘😘
Podoba się?? ✌🏼😗
CZYTASZ
Nasze bubu 💓 // chat avengers
Teen FictionPeter musiał kupić nowy telefon ponieważ poprzedni... zetknął się z... tirem. Tyle że kupił go w ostatnie 4 minuty przed patrolem. A że miał tylko przyjaciela Neda jak wróci do domu musiał wpisać jego numer by mógł się z nim kontaktować. Jednak po c...