༄5༄

18 5 13
                                    

Większość lotu do Japonii była dość znośna. Erik nawet przymknął oko na parę minut, gdy tylko skończyła się faza głupawki, ale nie spał za długo, bo było mu istnie w świecie niewygodnie.
Biedny Tate nadal siedział obok trenera, a Liina jak założyła słuchawki tak odpłynęła. Znów na twarzy miała tą swoją obojętną minę.

Po wielu próbach spania, podjadaniu, oglądaniu głupot na telewizorkach wmontowanych w fotele i istnym nieodzywaniu się do siebie nawzajem ten niemiłosiernie długi lot dobiegł końca. Pierwszy po schodach wybiegł oczywiście Frantz, a za jego plecami rozległ się śmiech Sneliego.

Liina na połamanych nogach ledwo szła. Nie była przyzwyczajona do tak długich wypraw samolotem. Amerykanie mieli w zwyczaju częściej latać tak dalekobieżnymi kursami.
Dość śmiesznie wyglądali, gdy dziewczyna niosła jedynie małą torbę, a tymczasem Tate miał ze sobą gigantyczną walizkę, plus narty.

- Zaraz zdechnę - jęknął.

- Marudzisz - mruknęła Ahonen przeżuwając gumę. - Zaraz znajdziesz się w hotelu to będziesz zgonował

- Odezwała sie chodząca zwłoka.

Liina uniosła swą jasną brew. Co prawda miała sińce pod oczami, których nawet nie starała się zakryć i faktycznie włosy miała poplątane po podróży, przez co wyglądała jak siedem nieszczęść, ale przecież nie było aż tak źle.

- Jak się walnę na łóżko to nie wstanę - westchnął Erik.

- Smacznego spania - Liina uśmiechnęła się sztucznie, po czym Balon z gumy strzelił jej na usta, co oczywiście strasznie rozbawiło Frantza. - Zaraz jak ci wmasuje to gumsko w ryja to nie będziesz już taki szczęśliwy

- Ja wolę inne gumki - przygryzł wargę, aż Erik wjechał swoją walizką w buty dziewczyny. Ta ledwo co złapała równowagę i zmierzyła tą dwójkę śmiertelnym spojrzeniem.

- Nie po moich butach. - mruknęła.

Może jej adidasy nie były super duper nowe, ale Erik nie wiedział, jak można mieć aż taką obsesję na punkcie butów.
Liina autentycznie sie z nimi nie rozstawała, pokonywała w nich deszcze huragany śnieżyce i cyklony. Nie było opcji, aby wyszła w innych butach, niż w jej urżniętych zębem czasu butach Nike'a, z niebieskim logo marki.

- To tylko buty - burknął Tate, za co oberwał z torby.

- Kosztowały mnie pół kafla - mruknęła w odpowiedzi - Fortunę za nie dałam bo ojciec wolał wydać na lakier do mojej maszyny. Takie życie.

Tak. Buty, słuchawki i motor to były trzy najważniejsze rzeczy w świecie Liiny Ahonen. Nie była w stanie sobie wyobrazić bez nich życia. Kiedyś miejsce motoru zajmowała oczywiście tyczka, do której wciąż się dziewczyna przekonywała, ale nadal nie próbowała ćwiczyć.
Co prawda przeniosła ją do swojego pokoju i postawiła na widoku, ale powtarzała sobie, że to jeszcze nie teraz.

Japonia mimo nie największej powierzchni i tak była ogromna. Ilość ludzi naprawdę powalała, przez co Liina czuła sie jak w potrzasku.

- Chyba mam klaustrofobię - jęknęła, a Belshaw strzelił ją w kark.

- To się nazywa Aspołeczność - poprawił blondynkę. Uniosła brew lekko zirytowana.

- Odezwał się ten co ma schizofrenię - odgryzła się.

- Dobra dzieci nie kłócić się - westchnął Tore. - W hotelu proszę was bardzo, ale tutaj nie róbcie siary.

Erik i Liina spojrzeli na siebie złowrogo. Każde zacisnęło dłonie na swoim bagażu i ruszyło przed siebie.

𝐓𝐡𝐞 𝐥𝐚𝐬𝐭 𝐥𝐨𝐬𝐬 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz