Erik leżał na kanapie i monotonnie wgapiał się w sufit. Leczył kaca, co nie szło mu zbyt dobrze. Mało pamiętał ze wczorajszego dnia, jedyne co zostało mu w pamięci to moment, gdy Abi próbowała jakoś do niego dotrzeć, bo trzymała go za ramiona i coś stale mówiła. Ale co? Tego nie zakodował.
Zrobiło mu się trochę głupio, że odwalił taką manianę. Po co właściwie tyle wypił. Teraz ledwo mógł leżeć, a co dopiero wstać. Nawet nie chciało mu się sięgać po telefon, na którym pewnie był gigantyczny spam.Za urządzenie złapał dopiero po godzinie, gdy stwierdził, że już ma dość bezczynnego gapienia się w górę. Zmęczonymi oczami przeglądał powiadomienia. No tak, oczywiście nieodebrane połączenia od Anniki. Chcąc nie chcąc musiał do niej oddzwonić.
— Żyjesz? — zapytała na wstępie. Chłopak zamrugał oczami i kaszlnął.
— No żyje, żyje — westchnął przeciągając się, aż coś strzeliło mu w łokciu. — Kurwa.
— Erik, co tam się dzieje?
— Nie nic, pakuje się po prostu — zmyślił na szybko. — Coś się stało, że dzwoniłaś?
— Dobrze wiesz, że czasem dzwonię tak po prostu. Nie mam w tym żadnego interesu, po prostu chcę z tobą pogadać jak siostra z bratem.
— Mhm — mruknął i przekręcił się na bok — Nic się nie stało — zapewnił ją.
— No ja mam nadzieję. Masz już bilety?
— Ogarnę któregoś dnia.
— Erik. — upomniała go.
— No, kurwa, co — oburzył się — Dobrze wiesz, że wcale nie chcę tam lecieć. Lecę tylko i wyłącznie dla ciebie. Nic więcej. Nie będę z nimi rozmawiał swobodnie, mam to gdzieś. Jeśli trzeba będzie, to se nawet hotel załatwię.
— Błagam Cię, nie mów tak.
— Przecież tak jest — ciągnął nadal — Zaraz to nigdzie nie polecę i będę miał ich w dupie.
Annika już nie kontynuowała tematu. Cicho oznajmiła, że musi coś zrobić i się rozłączyła.
Erik chciał odrzucić telefon na poduszkę, ale zrobił to zbyt mocno i takim sposobem urządzenie wylądowało z hukiem na podłodze. Chłopak przeklinał siebie i swoje życie. Zebrał się z kanapy, żeby w końcu się ogarnąć. Obiecał sobie, że już nigdy się tak nie nawali.×°×
— Masz jeszcze to — Mico wrzucił siostrze do walizki plastikową siekierę. Liina uniosła brew i na niego spojrzała.
— Po co mi to? — zapytała zirytowana. Blondyn rządził się jej bagażem jak niewiadomo co.
— A skąd wiesz, czy nie trzeba będzie kogoś zabić — mruknął głupio, ale po chwili pisnął i zrobił unik, a zabawka odbiła się obok niego o ścianę i poleciała na podłogę z trzaskiem. — Za co?
— Za miłość do ojczyzny i mrożonej chińszczyzny — wyrecytowała swoje powiedzenie.
— Nienawidzę Cię — burknął.
— I vice, kurwa, versa — wzruszyła ramionami i usiadła na walizkę, żeby ją zamknąć. — No i co się tak gapisz.
— Mam nadzieję, że któregoś dnia pierdolnie Ci, gdy posadzisz swoją dupę.
— A ja mam nadzieję, że niedługo twoja dupa to wyląduje na ulicy poza moim domem — wtrącił się Janne wchodząc bezceremonialnie do pokoju Liiny. Rzadko tu bywał, jednak gdy ta dwójka zaczęła się kłócić, musiał przyjść ich wyjaśnić.
— Ale pocisk — mruknęła cicho młodsza Ahonen i zaśmiała się pod nosem. Mico posłał jej mordercze spojrzenie.
— Pocisk to dostaniesz w ryj, jak się nie ogarniesz — obruszył się i oparł o framugę. Janne westchnął i przetarł twarz dłonią.
CZYTASZ
𝐓𝐡𝐞 𝐥𝐚𝐬𝐭 𝐥𝐨𝐬𝐬
Fanfiction𝐎𝐝𝐧𝐚𝐥𝐚𝐳ł𝐚𝐦 𝐬𝐢ę 𝐢 𝐳𝐧𝐨𝐰𝐮 𝐳𝐠𝐮𝐛𝐢ł𝐚𝐦. 𝐊𝐢𝐦 𝐣𝐞𝐬𝐭𝐞ś 𝐢 𝐜𝐨 𝐳𝐞 𝐦𝐧ą 𝐫𝐨𝐛𝐢𝐬𝐳? Ż𝐞 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐬𝐭𝐚𝐣ę 𝐨𝐝𝐝𝐲𝐜𝐡𝐚ć... × Część II "Lost" × Liina i Erik tak szybko się poznali, że musieli się zgubić, żeby zobaczyć pra...